Podróż do krainy przodków
Od urodzenia mieszka w Argentynie, jest reżyserem filmowym i nauczycielem. Pomimo polsko brzmiącego nazwiska zna tylko kilka słów w naszym języku, ale Polska zawsze była dla niego bardzo ważna z powodu więzi rodzinnych. – Moi dziadkowie urodzili się w Polsce, w miejscowości Kuzie – mówi Daniel Bobrowski. – Miałem z nimi bardzo dobry kontakt, szczególnie z dziadkiem, a moje polskie korzenie mają dla mnie wielkie znaczenie. Dlatego postanowiłem odwiedzić miejsce, gdzie dziadkowie się urodzili. Nigdy dotąd nie byłem w Polsce i jestem tą wizytą bardzo podekscytowany!
– Droga z Argentyny do Polski była długa, tylko z Buenos Aires do Londynu leciałem 13 godzin, potem dalsza podróż, ale cieszę się bardzo, że tu jestem! – mówi Daniel Bobrowski.
Ta podróż do krainy wspomnień stała się możliwa dzięki zaproszeniu od Mariusza Białobrzewskiego z Łomży.
– Przedwczoraj spotkaliśmy się z Danielem po raz pierwszy, wcześniej mieliśmy kontakt telefoniczny i mailowy – wyjaśnia Mariusz Białobrzewski. –Działam w klubie podróżników, który oferuje wzajemną pomoc w umożliwianiu komuś podróżowania, czasami bardzo daleko. Zobaczyłem, że Daniel wybiera się do Polski, a dokładnie chciałby zwiedzić okolice Łomży, bo jego przodkowie pochodzą z Kuzi. Postanowiłem więc zaprosić go do siebie.
W czasie dwudniowego pobytu gość z Argentyny zwiedził Łomżę oraz spotkał się z uczniami Zespołu Szkół Drzewnych i Gimnazjalnych w Łomży (w której Mariusz Białobrzewski uczy języka angielskiego), by opowiedzieć młodzieży o dziejach swej rodziny.
– Mój dziadek pierwszy raz pojechał do Argentyny w 1927 r. – wspomina Daniel Bobrowski. – Nie znał wtedy ani słowa po hiszpańsku. Po kilku latach wrócił do Kuzi, poślubił moją babcię i w 1936 r. znowu pojechał do Buenos Aires. Ciężko tam pracował by sprowadzić również swoją żonę i udało się to w 1939 r., przed wybuchem wojny. Babcia nie pracowała, zajmowała się domem, dziadek był stolarzem. Dziadek dużo opowiadał mi o Kuziach, Łomży, ale też i o innych miastach jak Zambrów, Ostrołęka. Nie wszystko zapamiętałem, bo byłem wtedy bardzo młody. Moi rodzice i ja urodziliśmy się już w Argentynie. W mojej rodzinie nikt nigdy nie mówił po polsku, tylko dziadkowie rozmawiali między sobą po polsku. Moi rodzice niczego z tego nie rozumieli.
Młodzi ludzie interesowali się nie tylko powodem przyjazdu Bobrowskiego do Polski, zasypując go również pytaniami dotyczącymi sytuacji w Argentynie, reakcji na wybór papieża pochodzącego z tego kraju, tanga, futbolu i pogody.
– Wizyta w Polsce jest też dla mnie zaskakująca, bo w Buenos Aires nigdy nie pada śnieg, a tu mogłem go zobaczyć! – mówi Daniel Bobrowski. – To cudowne wrażenie, chociaż źle się zwiedza, kiedy śnieg leży na ulicach.
Jednak najważniejszym punktem programu pobytu Daniela Bobrowskiego w Polsce była wizyta w Kuziach.
– Chodziło o to, by sprawdzić czy cokolwiek zostało w tym miejscu po dziadkach pana Bobrowskiego – mówi Mariusz Białobrzewski. – Okazało się, że są nie tylko ludzie, którzy pamiętają dziadków naszego gościa, ale ocalał również ich dom rodzinny – nieco przebudowany, ale w dobrej kondycji i wciąż mieszkają w nim ludzie.
Argentyńczyk został bardzo serdecznie przyjęty w miejscowości, z której wywodzi się jego rodzina. Co prawda nie ma już w Kuziach krewniaków, ale spotkał wiele osób, dla których jego nazwisko nie było obce.
– Nie jestem typowym turystą, bo chciałem poznać miejsca, z których pochodzili moi dziadkowie i to było dla mnie magiczne doświadczenie – podkreśla Daniel Bobrowski.
– Wczoraj spotkaliśmy w Kuziach kobietę która ma 95 lat! Znała nie tylko moich dziadków, ale też pradziadków. Nakręciłem film z tego spotkania. Była to dla mnie ogromna niespodzianka, bardzo się cieszę, że mogliśmy się spotkać i porozmawiać. Dlatego chciałbym tu wrócić za pięć lat, kiedy ta pani będzie obchodzić 100 urodziny!
Wojciech Chamryk