Zna język rosyjski jak skrzypce i muzykę Czajkowskiego
Kiedy 18-letnia Aleksandra Biłda, maturzystka I LO im. Tadeusza Kościuszki w Łomży, dwa i pół roku temu zaczynała stawiać swoje pierwsze bukwy – czyli litery pisane cyrylicą – nie wiedziała, że jeszcze przed maturą wygra Ogólnopolską Olimpiadę Języka Rosyjskiego. Kiedy dowiedziała się o tym Renata Ciecierska, nauczycielka języka Dostojewskiego i Puszkina w I LO, krzyczała z radości do słuchawki, nie mogąc uwierzyć, że po 29 latach pracy osiągnęła z wychowanką aż taki sukces.
Finał olimpiady rusycystycznej zorganizowano w Domu Przyjaźni w Warszawie, gdzie mieszczą się instytucje, współpracujące z krajami na wschód od Polski. Ola zmierzyła się z 78 rywalkami i rywalami, którzy nierzadko w rodzinach polsko-rosyjskich mówią językiem Czechowa od dziecka.
Piosenki babci i propozycje rusycystki
Nasza sympatyczna i elokwentna maturzystka z Łomży po raz pierwszy zetknęła się z językiem rosyjskim również jako dziecko, dzięki... ukochanej babci.
- Moja przygoda z rosyjskim zaczęła się dopiero w liceum, ponieważ w Szkole Podstawowej nr 7 i w Publicznym Gimnazjum nr 6 uczyłam się angielskiego – wspomina Ola Biłda. - Ale rosyjski z jego płynnością i melodyjnością podobał mi się wcześniej, kiedy babcia śpiewała mi piosenki po rosyjsku. Niestety, wielu nie pamiętam, ale „Pust' ws'iegda bud'iet sonce” nucę do dziś. W każdym razie bez wahania zaczęłam uczyć się rosyjskiego, skoro trafiła się wreszcie taka znakomita okazja.
Pierwsze kroki w poznawaniu języka, którym mówi ok. 300 000 000 ludzi w Rosji, w krajach b. Związku Radzieckiego i na świecie, stawiała pod okiem rusycystki w I LO Renaty Ciecierskiej.
- Po miesiącu poradziłam sobie z opanowaniem bukw - opowiada Ola. - To ciekawe doświadczenie, bo litery cyrylicy wyglądają inaczej niż używane przez Polaków litery łacińskie. Propozycja udziału w olimpiadzie wyszła od pani profesor. Pod koniec pierwszej klasy zaproponowała, żebym starała się o dodatkową godzinę języka, i w ten sposób w drugiej klasie miałam tygodniowo dwie godziny z grupą i jedną dla siebie, a w trzeciej – trzy w grupie i jedną indywidualnie. W domu dużo czasu poświęcałam na naukę, ale nie odczuwałam tego jako ciężar, z przyjemnością głowiąc się nad ćwiczeniami gramatycznymi i szlifując słownictwo oraz idiomy. Po literaturę w oryginale nie sięgałam, chyba że pojawiała się w tekstach. Powieść „Zbrodnia i kara” Fiodora Dostojewskiego w jego ojczystym języku mam przed sobą, a na razie przeczytałam to światowe arcydzieło po polsku.
Euro 2012, wielcy kompozytorzy i skrzypaczka
Podczas finału Ola musiała napisać pracę – wybrała temat znaczenia Euro 2012 dla Polski i Ukrainy. W części ustnej przedstawiła jedno z trzech przygotowanych zagadnień: słynni rosyjscy kompozytorzy XIX w.: Piotr Czajkowski, Michał Glinka, Modest Musorgski czy Mikołaj Rimski-Korsakow... Ich twórczość znała z historii muzyki w Państwowej Szkole Muzycznej I i II st. w Łomży, gdzie uczy się gry na skrzypcach i chodzi do klasy dyplomowej u prof. Beaty Stankiewicz.
- Jednak plany na przyszłość wiążę ze znajomością rosyjskiego i angielskiego, dlatego będę studiować tłumaczenia specjalistyczne na lingwistyce stosowanej Uniwersytetu Warszawskiego – planuje Ola. - Ogromna w tym zasługa pani profesor Ciecierskiej, która od początku była bardzo wymagająca i pilnowała, żebym pracowała sumiennie. Gorąco mnie wspierała, jej zaangażowanie dodawało mi wiary w siebie. Z informacją o zwycięstwie zadzwoniłam do niej, mama była druga.
Talent, pasja i praca prowadzą do sukcesu
- Krzyczałam z wrażenia, bo takiego sukcesu nie osiągnął przez 29 lat, jak uczę, żaden z moich uczniów – dodaje Renata Ciecierska. - Dwa lata temu w finale olimpiady laureatką została Marta Borawska, studiująca teraz na UW i SGH, zaś w tym roku rówieśniczka Oli Milena Tocicka uplasowała się na siódmym miejscu. Podczas etapu okręgowego w Białymstoku była pierwsza, Ola za nią. W Warszawie role się odwróciły, chociaż Milena uczyła się rosyjskiego już w podstawówce i gimnazjum w Jedwabnem i już w pierwszej klasie liceum była finalistką olimpiady. Mogę Olę pokazywać wszystkim pierwszakom jako wzór, że talent, pasja i praca prowadzą do sukcesu. Do dziś sama bym nie uwierzyła, że to fizycznie możliwe opanować tyle wiedzy i słownictwa w ciągu dwóch i pół roku, gdy każdy z profesorów innych przedmiotów w I LO również daje uczniom do wiwatu, ile tylko wlezie. Ciągle nie wierzę, że to prawda. Coś pięknego!
Mirosław R. Derewońko
Fot.: Roman Gedrowicz