Magia ołówka
Urodził się, wychował, pracuje i tworzy w Łomży. Rysował od najmłodszych lat,a teraz doczekał się pierwszej wystawy indywidualnej. W Galerii N zaprezentował portrety oraz karykatury przedstawiające swych najbliższych, przyjaciół i znajomych. – Każdy odnajduje się w czymś, co lubi najbardziej – podkreśla Artur Kopański. – Zawsze unikałem farb, wolałem technikę ołówkową , bo jest to zupełnie inny rodzaj piękna.
Początkowo nic nie wskazywało na to, że Artur Kopański zainteresuje się rysunkiem na poważnie. Co prawda zdolności plastyczne – jak sam mówi - wyssał z mlekiem matki, która też prezentowała swoją twórczość w Galerii N, ale wykorzystywał je rzadko. Wszystko zmieniło się nagle, w ubiegłym roku.
– Rysuję od dziecka, ale tak bardziej do szuflady – mówi Kopański. – Dopiero od roku stało się to moją prawdziwą pasją. Rysowanie wciągnęło mnie na dobre – odkryłem w ołówku jakąś magię, lubię się nim bawić. Mam ich wiele, praktycznie zawsze chodzę z ołówkiem w kieszeni. Tak samo w samochodzie – też mam ich tam dużo. Są ołówki, które same układają się w palcach i tak jakoś naturalnie odkrywam ich właściwości.
Efektem jest wystawa rysunków z ostatnich kilkunastu miesięcy. Są to przede wszystkim portrety, chociaż trafiają się też rysunki przedstawiające zwierzęta czy scenki rodzajowe. Kopańskiego fascynują jednak przede wszystkim twarze rysowanych osób. Wyrazistą, mocno i pewnie poprowadzoną kreską wydobywa i ukazuje ich charakterystyczne cechy, także psychologiczne. Koncentruje się na jak najdokładniejszym pokazaniu każdej osoby, co jest szczególnie widoczne w karykaturach – żartobliwych, bazujących na subtelnej satyrze.
– Lubię rysować twarze – wiele wyrażają, zwłaszcza oczy – mówi Kopański. – Może dlatego każdy rysunek zaczynam od oka, coś w tym musi być. Podejmuję się małych wyzwań – drobnych, ale przyjemnych. Dlatego wiele zależy od mojego humoru. Niektóre rysunki powstały pod wpływem chwili, emocji i są bardziej żartobliwe oraz spontaniczne.
Charakter niektórych prac podkreślają oszczędnie użyte kolory - czasem subtelne, czasem dominujące, wysuwające się na plan pierwszy.
– Ktoś mi powiedział: spróbuj pobawić się kolorem – wyjaśnia rysownik. – Ale boję się farb, chociaż ich zapach nie jest mi obcy, bo moja mama maluje. Namawiała mnie wielokrotnie, ale nigdy nie wziąłem pędzla do ręki. Ale kredek ołówkowych spróbowałem. Na razie są to takie akcenty uzupełniające, np. postać dziewczyny z rudymi włosami. Poszło na nie 5 czy 6 kredek, bo kolor ognisty, dość nietypowy.
Zwracają też uwagę bardzo udane portrety dzieci – ukazujące ufność portretowanych maluchów, ich ciekawość świata i otwartość.
– Rysowanie twarzy to jest wyzwanie – podkreśla Kopański - Szczególnie, jeśli chodzi o dzieci. Bardzo lubię je rysować. Wymagają skupienia, ale twarz dziecka jest bardzo plastyczna, wiele wyraża. Jest sztuką uwypuklić plastycznie rysy twarzy dziecka i nie postarzyć ich ołówkiem. Ale staram się, praktycznie nawet nie używam gumki, chyba, że do cieniowania czy wydobycia niuansów.
Wojciech Chamryk
Zdjęcia: Elżbieta Piasecka - Chamryk