Wieśniaczy Zespół Miąższ w mieście Łomża
Miąższ to zabawnie śpiewające i muzykujące trio z Lublina, którego wokalistką jest łomżynianka Joanna Ewa Zawłocka. Laureaci festiwalu piosenki studenckiej Fama z humorem łamią konwencje literackie i wykonawcze, wyśmiewając blichtr świata celebrytów, przemijające mody i pustkę nas, bezmyślnych konsumentów scenicznej i estradowej popkultury-chałtury. Właśnie wydali ambitną debiutancką płytę „Miąższ”.
Łomżyński koncert rozpoczął Bernard Karwowski z MDK-DŚT, gdzie przez osiem lat Joanna Ewa Zawłocka rozwijała kunszt wokalny pod kierunkiem Magdy Sinoff. Przedstawiając Miąższ pochwalił „nietuzinkową trójkę artystów”, ale dopiero pięć kwadransów obcowania z ich zaskakującą twórczością dało wyobrażenie, jak oryginalną mieszankę stworzyli Joanna Zawłocka z Łomży, kontrabasista Karol Gadzało z Warszawy oraz grający na gitarze i akordeonie Sebastian Pikula z Lubartowa. Połączył ich Lublin, gdzie Joanna studiuje polonistykę, Sebastian zamierzał studiować kulturoznawstwo, zaś Karol – chciał poznawać studiujących.
Barwne urywki Miąższowej historii
Trójka artystów wspomina, że „Miąższ urodził się w listopadzie 2008 r. w Lublinie. Po obfitym posiłku, płodnym muzykowaniu i śmiechu do rozpuku. Zrodził się w głowach, sercach i życiach trzech osób, które z logicznego punktu widzenia nigdy nie powinny się spotkać”. Karol z Sebastianem grali w grupie Przedwietrze, Joanna z Karolem występowali po knajpach, aż w lubelskiej Cafe Lulu pokazali się razem. Odtąd są nierozłączni: nawet próba przeprowadzenia z nimi wywiadu prowadzi donikąd, bo zamienia się w ciąg żartów i gier słownych oraz myślowych łamańców. Jednak to, co nieznośne w rozmowie, na scenie buduje autentyzm i siłę Miąższu.
Zabawa, flirt i romans z językiem
Niebanalne teksty tworzą wybuchową mieszankę. Miąższ z natury lubi balansować na granicy powagi i zgrywy, drżeć na krawędzi inteligentnego dowcipu i żenującego rymu, kołysać się, potknąć i poderwać do lotu. Każdy tekst z innej parafii poetyckiej bierze swój ród: będą ballady o samotności kobiety, gdy „księżyc i gwiazdy tańczą na lodzie”, będą protest songi o telewizji w rytmie reggae, bo „szklane oko ma swój plan”, będą taneczne burleskowe „tinkktury” – wyrzekania, że „kultura to tektura, w której jest dziura szara i bura”. Ale znajdzie się miejsce i na kołysankę z pytaniem, „czemu dziecię kwili”, gdy tuląca pociechę o głodzie i chłodzie matka wyznaje: „a mi strasznie tęskno do twego tatusia...”. Pojawią się parodie telenoweli z kręgu iberyjskiego czy słowiańskiej baśni o królu Łodondi i krainie dylu-dylu – folklorystyczne akcenty z przyśpiewek harmonizowały z występującą na bosaka i w kwietnym wianku z kraśnymi wstążkami wokalistką.
Kapela ze wsi, podwórka i listy przebojów
Różnorodną tematykę utworów wzbogaca akustyczna i szlachetna aura melodyjnego kontrabasu z gitarą czy akordeonem, czasem z miniaturową gitarką w rękach Joanny. Artyści wędrują swobodnie po rozległej mapie gatunków muzycznych: jest minimalizm jednej struny, dynamiczne flamenco, jazzowy dixieland, bossanowa i ballada podwórkowa. Galimatias pojęć nie odda sympatycznego zawirowania, jakie tworzą na scenie podczas koncertu i na płycie. Jednak nie byłoby z popisów literackich czy muzycznych Miąższu takiej radości, gdyby nie dobra forma wokalna Joanny Ewy Zawłockiej. Obdarzona ciepłym głosem wokalistka potrafiła pokazać także jego drapieżną moc, bluesowy charakter i jazzowy feeling. A utwór, w którym parodiuje popowe gwiazdki letnich festynów z rozwianym blond włosem – majstersztyk. „Włącz suszarkę swą, poczuj ciepły wiatr (…), aby poczuć „diabelskich kopyt woń” bez problemu mogłoby znaleźć się na liście przebojów.
Miąższ o sobie, inni o Miąższu
Joanna, Karol i Sebastian po trzech i pół roku wspólnego grania wiedzą już, że ich twórczość jest „lekka i zabawna, ale nie głupia. Z tekstami pełnymi przymrużeń oczu, muzyką tak prostą, że nieprzewidywalną i niedefiniowalną. Na scenie może zdarzyć się wszystko. Od śmiechu do łez do wzruszenia łez pełnego”. Doświadczyła tego Beata Antoniuk, doświadczona aktorka Teatru Lalki i Aktora w Łomży, która wybrała się do „Emdeku” na koncert Miąższu z przyjaciółmi.
- Asia Zawłocka wypadła świetnie: naturalnie i z dużym wdziękiem – chwali Beata Antoniuk. - Przypuszczam, że sama pracowała nad gestykulacją rąk, figurami tanecznymi oraz „mową ciała”. Udało jej się uzyskać efekt, jakiego często nie ma w pracy z reżyserem, kiedy aktor staje się spięty i sztuczny. Do tego ma słuch, mocny głos, ciekawe teksty i dobrych muzyków. Należą się im brawa!
Mirosław R. Derewońko