Zaczęło się od biurowca za...
Za symboliczną złotówkę Rada Miejska Łomży przekazała Wyższej Szkole Agrobiznesu zdewastowany budynek po Łomżyńskich Zakładach Przemysłu Bawełnianego Narew. Było to niemal równe 14 lat temu – 5 listopada 1997 roku. Oto, jak po latach postrzega tamte wydarzenia Roman Engler, założyciel i rektor uczelni.
- Mam szczególny powód do satysfakcji, bo za każdym razem na inaugurację roku akademickiego zapraszamy radnych, którzy głosowali „za”, żeby miasto na początku listopada 1997 r. przekazało nam za symboliczną złotówkę biurowiec po Łomżyńskich Zakładach Przemysłu Bawełnianego Narew – mówi rektor uczelni Roman Engler. - Do tej pory na pamiątkę minionych czasów wisi przy wejściu głównym tablica firmowa „Narwi”. Do tego szczególną satysfakcję miałem w początkowych latach działalności naszej uczelni, gdy odwiedzali nas nie tylko na inauguracje radni, wcześniej przeciwni przekazaniu „Agrobiznesowi” budynku „Bawełny”. Potrafili przyznać, że wówczas byli innego zdania. I że się pomylili.
Natomiast JM Rektor, zapytany, ile przez wszystkie te lata kosztowały remont generalny i przebudowy biurowca z przyległymi budynkami na potrzeby uczelni, nie podaje kwoty.
- Trudno byłoby to w sumie policzyć, ale wszystkie koszty pokryliśmy z funduszy własnych uczelni i z kredytów – wspomina. - Remont w całości wykonały łomżyńskie firmy, a potrzebne materiały budowlane, elektryczne czy do sieci c.o. zakupiliśmy w łomżyńskich hurtowniach.
Jednak najważniejszym efektem inwestycji za symboliczną złotówkę są ludzie. Łącznie 4 000 osób, głównie z regionu łomżyńskiego, zdobyło wykształcenie inżynierskie, na przykład, w dziedzinie rolnictwa i informatyki. Studia podyplomowe ukończyło 2 000 absolwentów WSA, w której obecnie kształci się 600 studentów na studiach dziennych, 1 200 - na zaocznych i 120 nastolatków w Akademickiej Szkole Ponadgimnazjalnej. Tytuł doktora uzyskało 12 osób. Na koszt rektora WSA dotychczas wykształciło się 55 osób niepełnosprawnych, zaś obecnie 15 niepełnosprawnych studentów kształci się na koszt PFRON-u.
- Młodzi i starsi ludzie studiują i uczą się u nas w warunkach takich, że 17 razy Państwowa Komisja Akredytacyjna po kolejnych kontrolach podkreślała, że mamy bardzo dobrą bazę dydaktyczną i laboratoryjną – uściśla z dumą rektor WSA. - A z działalności uczelni utrzymuje się 50 rodzin pracowników!
Jednak powstanie i funkcjonowanie „Agrobiznesu” przyniosło miastu i okolicznym miejscowościom o wiele więcej wymiernych korzyści. Uczelnia organizuje Dni Otwarte, międzynarodowe, ogólnopolskie i regionalne konferencje naukowe, seminaria i warsztaty, dzięki czemu jej progi przekroczyło 40 000 gości, z których 5 000 skorzystało z noclegów w hotelach w Łomży i Nowogrodzie. 150 pracowników naukowych korzysta z komunikacji, tankuje w miejscowych stacjach benzynowych i robi zakupy w łomżyńskich sklepach. 120 osób mieszka w czterech akademikach uczelni, zaś 50 wynajmuje u łomżan stancje. To są również realne pieniądze, wzbogacające mieszkańców grodu nad Narwią.
Wyższa Szkoła Agrobiznesu inicjuje także projekty, które na trwałe wpisały się w pejzaż miasta. Należą do nich, m.in., pomnik ławeczka Hanki Bielickiej na ul. Farnej i stypendia sponsorowane Janka Muzykanta. Ponad 200 młodych zdolnych uczniów otrzymuje na swoje potrzeby po 2 000 zł rocznie.
- Dzięki tamtej symbolicznej złotówce od miasta, na studiach w Wyższej Szkole Agrobiznesu poznały się 62 pary małżeńskie – cieszy się rektor. - Ile urodziło się nam dzieci...? Szacujemy, że do tej pory około 90.
A wszystko zaczęło się w trakcie pierwszej inauguracji roku akademickiego WSA w 1996 r. w Marianowie (gm. Piątnica). Od strony dydaktycznej o „Agrobiznes” zadbał ówczesny prorektor prof. Mirosław Łaguna z zespołem z Akademii Rolniczo-Technicznej w Olsztynie (aktualnie Uniwersytet Warmińsko-Mazurski).
- Właśnie wtedy prezydent ówczesny Łomży Jan Turkowski obiecał, że zrobi wszystko, aby uczelnia przeniosła się do Łomży – kończy rektor WSA prof. Roman Engler. - I słowa dotrzymał.
Mirosław R. Derewońko