Muzyczne pożegnanie lata w MDK
Irena –obiecujący zespół z Warszawy grający gitarowego, melodyjnego rocka i łomżyński D.N.A., bazujący na cięższych dźwiękach, zainaugurowały kolejny sezon koncertowy w Klubie PopArt. Nie zabrakło dobrej zabawy, bisów i tego nieuchwytnego czegoś, co sprawia, że taki koncert pamięta się jeszcze długo.
A niewiele brakowało, by impreza, którą w MDK – DŚT tradycyjnie kończy się wakacje i rozpoczyna kolejny rockowy sezon koncertowy – nie odbyła się. Termin i obsada koncertu były bowiem zmieniane kilkakrotnie.
- Koncert na zakończenie wakacji 30 sierpnia nie odbył się, bo grupa Dugongs miała problemy ze składem – potwierdza Bernard Karwowski z MDK – DŚT. Dlatego mieliśmy koncert, który zainaugurował kolejny rockowy sezon w Klubie PopArt.
Jako pierwszy wystąpił lokalny zespół D.N.A. Młodzi muzycy zaprezentowali entuzjastycznie reagującym widzom przekrojowy zestaw utworów. Nie zabrakło więc doskonale znanych fanom grupy utworów: „Proste słowa”, „Dziki wzrok”, „Ares i Acer” czy wykonanego dwukrotnie „Jest pięknie”. Zespół zagrał też dwie nowe, przygotowane w czasie wakacji kompozycje – „Pożegnanie” i „Niebezpieczna znajomość”. Pomimo tego, że nie obyło się bez wpadek, jak chociażby w „Tak już musi być na świecie” był to udany występ, świadczący o rozwoju zespołu.
- D.N.A. to zespół który ma u nas liczną publiczność – ocenia Bernard Karwowski. Chłopaki grali u nas już kilkakrotnie i za każdym razem pokazują się z bardzo dobrej strony.
Występujący w roli gwiazdy zespół Irena z Warszawy został przyjęty równie gorąco, jak gospodarze. Po spokojnym, klimatycznym początku („Widzę więcej”, „Fotografie”, „Jeszcze nie teraz”) grupa zagrała znacznie szybciej, z wielką energią i dynamiką. Utwory Ireny bardzo zyskały w wydaniu koncertowym: pomimo ładnych melodii i zapadających w pamięć refrenów był to gitarowy rock w najlepszym wydaniu.
- Lubimy melodie, lubimy je grać. Zwłaszcza w numerach, które można sobie później w domu zanucić – mówi perkusista Janek Pstrokoński. - Na żywo gramy głośniej, bardziej żywiołowo – potwierdza śpiewający gitarzysta, Tomek Pamrów. - Dajemy się ponieść emocjom i pewnie dlatego wychodzi to ostrzej, niż w studiu – dodaje gitarzysta, Antek Opolski.
Tak więc osoby, które zastanawiały się, co może grać zespół o tak nietypowej jak na rocka nazwie (- Nazwa zespołu wzięła się od nazwy kawiarni, w której akurat siedziałem, gdy był już moment, że nazwa musiała być – wyjaśnia Antek Opolski) straciły resztki wątpliwości, rzucając się w wir zabawy pod sceną. Zespół skupił się na promocji materiału z debiutanckiego, już nagranego, mającego ukazać się w listopadzie albumu. Nie zabrakło jednak utworów z debiutanckiej EPki „Wczesna jesień”: „Co chcesz”, „Nie mówię głośno” i „Dystans”. Pomimo tego, że na scenie nie było klawiszowca zespół poradził sobie z tym problemem, odtwarzając partie instrumentów klawiszowych z samplera, uruchamianego przez perkusistę. Na bis grupa wykonała wielki przebój Zdzisławy Sośnickiej „Aleja Gwiazd”. Ta przebojowa kompozycja autorstwa Romualda Lipko z Budki Suflera została bardzo ciekawie opracowana przez młodych muzyków: - To kawał świetnej muzyki, którą przerobiliśmy na swoją modłę – wyjaśnia Janek Pstrkoński. - Podstawą jest to, że riff gitary został przejęty przez bas – dodaje Tomek Pamrów. – Z kolei klawisze zostały zastąpione przez gitarę – uzupełnia Antek Opolski. Struktura piosenki jest taka sama, ale gramy oczywiście trochę szybciej.
Wojciech Chamryk
Zdjęcia: Elżbieta Piasecka Chamryk