NIK: źle się dzieje w przedszkolach
Rośnie liczba dzieci, które nie są przyjmowane do przedszkoli. O ile cztery lata temu miejsc zabrakło dla 6 proc. chętnych, to w 2010 r. już dla 13 procent. Placówki, w których brakuje miejsc, próbują samodzielnie rozwiązać problem i przyjmują więcej dzieci, niż pozwalają im na to przepisy. Jednak przepełnione grupy ograniczają możliwości rozwoju przedszkolaków i mogą stwarzać zagrożenie dla ich bezpieczeństwa – alarmuje Najwyższa Izba Kontroli, która badała przedszkola w Polsce i w regionie. Kontrola NIK wykazała, że niemal połowa polskich dzieci w wieku od 3 do 5 lat pozostaje poza zasięgiem wychowania przedszkolnego. Eksperci zaproszeni przez Izbę do współpracy zauważają, że tak duża liczba dzieci pozostających poza wychowaniem przedszkolnym sytuuje nas na szarym końcu państw należących do Unii.
Kontrolą objęto 93 jednostki, w tym: 24 urzędy gmin oraz 69 placówek wychowania przedszkolnego. Wśród kontrolowanych przez Departament Nauki, Oświaty i Dziedzictwa Narodowego był m.in. Urząd Gminy w Czyżewie i trzy podległe mu jednostki: oddział przedszkolny w Szkole Podstawowej w Dąbrowie Wielkiej, Przedszkole samorządowe w Czyżewie, oraz Punkt Przedszkolny w Zespole Szkół w Rosochatem Kościelnym. Zarówno sama gmina jak i poszczególne „przedszkola” uzyskały ocenę pozytywną, mimo stwierdzonych nieprawidłowości.
Ogólnie NIK alarmuje, że kontrola wykazała, że w 2/3 placówek przekroczono maksymalną dopuszczalną liczbę 25 dzieci w oddziale. (...) Kontrolerzy wskazują także na poważne nieprawidłowości dotyczące opłat za przedszkole. 8 na 10 placówek pobierało czesne za pobyt dziecka (nawet do 100 zł miesięcznie), oferując jedynie zajęcia z podstawy programowej, czyli z mocy prawa bezpłatne. Żadna placówka nie określała przy tym precyzyjnie, jakie świadczenia obejmuje opłata, zasłaniając się ogólnikowymi sformułowaniami, np. „na utrzymanie przedszkoli publicznych”, „za pobyt dziecka w przedszkolu”. (...) NIK stwierdziła także, że ponad 2/3 przedszkoli ma niekompletne statuty, w których brakuje m.in. jasno określonych zasad rekrutacji. W 40 proc. placówek powoduje to perturbacje przy naborze i umożliwia przyjmowanie dzieci z pominięciem przepisów.