Narew w Drozdowie
Krajobraz i przyroda doliny Narwi są niewyczerpanym źródłem fotograficznej przygody... Tak twierdzi piątka fotografików, których prace pt. Narew można oglądać do połowy października w Muzeum Przyrody w Drozdowie. Zdjęcia Wiktora Wołkowa, Anny Worowskiej, Stanisława Zeszuta, Wojciecha Surawskiego i Zbigniewa Ciborowskiego przyozdobiły piwnice Muzeum.
Czym jest Narew dla fotografików?
Dla Wiktora Wołkowa jest rzeką nr 2, choć jak sam przyznaje więcej przebywa nad Narwią niż nad Biebrzą. Docenia jej każdy odcinek i w każdym jej biegu dostrzega uroki – niechcący odkryłem kiedyś ten odcinek pomiędzy Łomżą a Nowogrodem pod Szablakiem, bardzo interesujący – mówi artysta. Aby przeżyć wschód słońca na Narwi pod Łomżą musi wyjechać z rodzinnego Supraśla o 2 w nocy, … i tak często robi.
Stanisław Zeszut widzi w Narwi dumną i gniewną królową północno-wschodniej Polski, a na wystawie prezentuje m.in. zdjęcie rzeki sprzed ponad 30 lat. Dla Anny Worowskiej Narew to rzeka dzieciństwa, a dziś jest miejscem gdzie chętnie wyjeżdża robić zdjęcia. Szczególnie upodobała sobie okolice Bokin i Tykocina. Podobnie wyraża się Zbigniew Ciborowski. Podkreśla, że to rzeka dzieciństwa, młodości, randek...
- Narew prowokuje do wrażliwości, zmienia się jak scenografia teatralna – mówi Ciborowski – jesień, lato, wiosna są inne. A jesień do jesieni niepodobna, inna woda, a rzeka ta sama. W fotografowaniu Narwi najlepsze jest utrwalenie tego co się tam przeżywa – mówi Zbigniew Ciborowski, a najważniejsza jest możliwość podzielenia się tym z ludźmi.
Wojtek Surawski uważa Narew za „naszą rzekę łomżyńską”, a lubi i docenia jej zmienność. Ze względu na czas i odległość najczęściej fotografuje okolice Łomży.