Trzecioligowe derby zakończyły się remisem 2:2
Remis 2:2 w "mlecznych" derbach Podlasia zadowolił nie tylko Mlekovitę i Warmię, ale i firmy mleczarskie wspierające obie drużyny. Kolejny komplet punktów na swoim boisku zdobył ŁKS Łomża, który pokonał 2:1 Gwardię
Derbom towarzyszyła cicha rywalizacja firm mleczarskich, które na co dzień konkurują na krajowym rynku. Żadna ze spółek nie zdecydowała się jednak na przeznaczenie dodatkowej premii za wygranie spotkania. W pierwszych minutach przewagę mieli piłkarze Mlekovity. Bliski strzelenia bramki w 6. min był Ryszard Tomczak, ale strzał obronił Sylwester Janowski. Kilka minut później golkiper Warmii znów musiał ratować zespół przed utratą gola, po tym jak uderzał Tomasz Jakuszewski. Mimo przewagi gospodarzy, to Warmia objęła prowadzenie. Łukasz Giermasiński wykorzystał podanie od Marcina Wincla i huknął, jak z armaty, z około 25 metrów. Gdyby Warmia w 25. min wykorzystała okazję na podwyższenie wyniku, mogłoby być po meczu. Ale idącemu na przebój Mateuszowi Pacholczykowi przed samą bramką zabrakło precyzji i siły. Do wyrównania doprowadził Tomczak, w 37. min w sytuacji sam na sam z golkiperem gości.
- Arbiter w tej części meczu nie uznał nam bramki, dopatrując się pozycji spalonej - denerwował się Piotr Zajączkowski, trener Warmii. - Do tego nie podyktował dwóch ewidentnych rzutów karnych, co jest według mnie skandalem. Przynajmniej derbowe spotkania powinny być poza podejrzeniami o stronniczość sędziów.
Pierwsze minuty po przerwie znowu należały do gospodarzy, ale powtórzył się scenariusz z pierwszej połowy. Kontratak Warmii zakończył celnym strzałem Maksim Mirva. Gol podciął skrzydła Mlekovicie, a grajewianie jeszcze kilka razy zagrażali bramce Iwanowskiego. Jednak akcje Juroka, Giermasińskiego oraz Pacholczyka nie przyniosły efektu bramkowego. W ostatnich minutach Warmia starała się tylko bronić wyniku, ale to ją zgubiło. Dośrodkowanie z rzutu rożnego Dawida Wilczewskiego wybił w pole Janowski, ale piłka trafiła do Orlińskiego, który w 94. min meczu wyrównał.
- Powinienem dalej wypiąstkować piłkę - uważa Janowski, który w poprzednim sezonie grał jeszcze w Mlekovicie. - Poznałem obie drużyny, ale przy całym szacunku dla kolegów z Mlekovity uważam, że jesteśmy lepiej ułożonym zespołem.
Z wywalczonego punktu zadowolony był jedynie trener Mlekovity.
- Wypadliśmy słabo i czytelnie, dlatego jestem zadowolony - powiedział Zbigniew Mandziejewicz. - Mieliśmy dziś trochę szczęścia, rywalom gratuluję mądrej i dobrej gry. Mecz pokazał, ile znaczy dla nas Orliński. Wystąpił po dwutygodniowej przerwie i od razu uratował zespół przed porażką.
MLEKOVITA WYSOKIE M. 2 (1)
WARMIA GRAJEWO 2 (1)
STRZELCY BRAMEK
Mlekovita: Ryszard Tomczak (37.), Piotr Orliński (90.+4).
Warmia: Łukasz Giermasiński (15.), Maksym Mirva (53.).
SKŁADY
Mlekovita: Iwanowski - Chrupałła Ż, Reyer, Pracz (75. Świątek), Kocur (46. Kapelewski) - Orliński, Papiernik, Plewko, Bucholc (60. Wolański) - Tomczak, Jakuszewski (46. Wilczewski).
Warmia: Janowski - Kłosowski, Wincel Ż, Kołłątaj, Zajączkowski (60. Soska) - Strózik, Giermasiński, Paczkowski (82. Guzowski), Pacholczyk Ż - Jurok, Mirva (88. Figurski).
Sędziował (jako główny): Adam Szubielski z Łodzi. Widzów: 400.
Seria przedłużona
ŁKS Łomża stracił w końcu na własnym stadionie pierwszą bramkę w tym sezonie, ale dzięki golowi w ostatniej minucie meczu wygrał 2:1 ze stołeczną Gwardią. To szóste z rzędu zwycięstwo podopiecznych Tadeusza Gaszyńskiego przed własną publicznością.
Pierwsza połowa spotkania była wyrównana. Gospodarze dwukrotnie stawali przed szansą objęcia prowadzenia. Podanie Rafała Boguskiego trafiło do Jacka Lisa (który zastępował w ataku kontuzjowanego Marcina Strzelińskiego), ale w ostatnim momencie strzał zablokował defensor gości. Lepszą okazję miał Arkadiusz Chrobot, który w sytuacji sam na sam z golkiperem Gwardii posłał piłkę tuż obok słupka.
Gole padały po przerwie. Łomżanie objęli prowadzenie w 67. min. Piłka od Mariusza Marczaka powędrowała do wychodzącego na czystą pozycję Marcina Łukaczyńskiego, który uderzeniem z woleja w pełnym biegu pokonał bramkarza gości.
- W drugiej połowie gra toczyła się pod nasze dyktando, więc można było się spodziewać zdobycia drugiej bramki - opowiada trener ŁKS-u. - Sam Boguski miał dwie okazje. Mając przed sobą jedynie bramkarza, trafił prosto w niego, a kiedy strzelał do pustej bramki, jeden z obrońców cudem wybił futbolówkę z linii. Dlatego gdy warszawiacy strzelili nam w 88. minucie przez przypadek bramkę wyrównującą, przestraszyłem się nie na żarty. Dlatego chwała piłkarzom, że zdołaliśmy strzelić zwycięskiego gola. Dośrodkowanie Boguskiego spod linii bocznej trafiło na głowę Lisa, który pokonał bramkarza.
ŁKS ŁOMŻA 2 (0)
GWARDIA WARSZAWA 1 (0)
STRZELCY BRAMEK
ŁKS: Marcin Łukaczyński (67.), Jacek Lis (90.).
Gwardia: Michał Wójcik (88.).
SKŁADY
ŁKS: Ulman - Galiński, Kowalski, Łukaczyński, Tomaszewski - Lewicki (89. Maćkowski), Chrobot (70. Sawko), Bortnik Ż, Marczak (75. Kamiński) - Boguski, Lis.
Gwardia: Szewczyk - Prusik Ż, Poterała, Pytlewicz (46. S. Terlecki), Tereba, Demich Ż, Grzywacz, Jaczewski, Pyrka, Rymbiewski Ż (89. Kaźmierczak), Gajowniczek (70. Wójcik).
Sędziował (jako główny): Andrzej Kucharski z Zamościa. Widzów: 1000.