Dylematy moralne z aparatem w drodze
- Leszek Truskolaski jest osobą powszechnie znaną, a przy tym skromną, dlatego ma dopiero drugą wystawę indywidualną – powiedział Przemysław Karwowski, kierownik Galerii Pod Arkadami w Łomży, gdzie w piątkowy wieczór, 19 lutego br., odbył się wernisaż ekspozycji zdjęć „Z drogi bliskiej i dalekiej...”. - Jest aktywny: jako akustyk Teatru Lalki i Aktora zawsze zabiera z sobą aparat, żeby owocnie spędzać czas.
Galeria przy Starym Rynku dawno nie przeżyła takiego zlotu fotografów, ciekawych „owoców” wyjazdów służbowych Leszka Truskolaskiego. Kilkunastu kolegów po fachu wysłuchało w skupieniu wyznań autora ponad 20, głównie czarno-białych zdjęć. Niektóre przedstawiają tytułowe, puste drogi w lesie, inne jakieś samotne, rachityczne i bezlistne drzewko w śniegu na tle zamglonego słońca. Jest też seria fotografii, ukazujących zapatrzone w dal stare kobiety z Bośni i Hercegowiny. Biednie ubrane, o twarzach zniszczonych przez upływ czasu i twardość losu, mają w sobie jakąś skrywaną prawdę trudnego życia na Bałkanach.
- Nie wiem, co można mówić – stwierdził Leszek Truskolaski. - Ktoś powiedział, że jeżeli fotografia sama się nie obroni, to po co do niej dopisywać historie czy ideologię...
Zwłaszcza jedno zdjęcie zwraca uwagę. To jakby portret podwójny, którego bohaterowie nie wiedzą, że zostali zauważeni przez łomżyniaka i uwiecznieni. Przedstawia może cztero-, pięcioletnie dziecko (nie wiadomo, chłopca czy dziewczynkę), które trzyma na rękach niemowlaka w kusej koszulce. Troskliwy, opiekuńczy gest starszego. W jego oczach i w grymasie twarzy niedziecięca determinacja.
- To zdjęcie z czerwca ubiegłego roku, zrobione w Kragujevac w Serbii – wyjaśnia fotograf. - Dobre pół godziny dręczyły mnie wątpliwości natury moralnej: zrobić je czy nie. W centrum miasta przy stolikach pod parasolami siedzieli turyści. Między nimi biegało to dziecko, trzymając młodsze na jednej rączce, a drugą wyciągając po pieniążki. Mały żebrak miał stałą trasę i znikał co kilkanaście minut w jakiejś bramie czy zaułku, żeby powtórzyć swój obchód między stolikami. Z pewnej odległości obserwowała go jakaś, na oko, 20-letnia kobieta, może matka? Drugie pół godziny czaiłem się z aparatem, żeby jednak zrobić zdjęcie... Tam do dziś są ślady wojny... Miałem hamulec, że pokazywanie wojny jest w pewien sposób złem. Jednych skłoni do myślenia i współczucia, drugich znieczuli albo nakłoni do groźnych działań...
Garść informacji o Leszku Truskolaskim przynosi minikatalog wystawy „Z drogi bliskiej i dalekiej...”. Autor swoje prace prezentował na kilku wystawach zbiorowych łomżyńskiego środowiska fotograficznego oraz na wystawie indywidualnej ,,Gdzie Krym, gdzie Rzym" w Galerii Pod Arkadami (2002 r.). Zainteresowanie fotografią zaszczepił w nim ojciec, który w latach 70. i 80. wieczorami przerabiał łazienkę na ciemnię. Razem wywoływali to, co interesującego i ulotnego utrwalili na kliszy fotograficznej. Leszek Truskolaski długo nie należał do grup czy stowarzyszeń fotograficznych. Dopiero w
2000 r. związał się z Galerią Jednej Fotografii, działającą przy GPA. Rok później zdobył pierwszą nagrodę w konkursie „200 lat łomżyńskiego cmentarza". Jak przed trzydziestoma laty, nadal posługuje się tradycyjnymi technikami wywoływania zdjęć w swojej domowej ciemni.
Najnowszą wystawę w Galerii Pod Arkadami przy Starym Rynku można oglądać do 18 marca. Wstęp wolny.
Tekst: Mirosław R. Derewońko
Fot.: Marek Maliszewski