Przejdź do treści Przejdź do menu
czwartek, 25 kwietnia 2024 napisz DONOS@

„My, Polacy, zaprzepaściliśmy dużo możliwości” - mówi malarz Jerzy Puciata (lat 76).

Główne zdjęcie
Jerzy Puciata

W latach 80. był członkiem Komitetu Obywatelskiego przy Lechu Wałęsie i uczestnikiem obrad Okrągłego Stołu jako twórca kultury niezależnej. Autor najnowszej wystawy w Galerii Sztuki Współczesnej w Łomży twórczość traktuje też jako głos w debacie o Polsce. Jasno wytyka nam narodowe wady: „Potrafimy się zjednoczyć w chwilach klęski, jak było źle, a potem zawiści i układy psują wszystko...” Z honorowym prezesem ZPAP Jerzym Puciatą rozmawia Mirosław R. Derewońko.

(L) Teresa Adamowska i Jerzy Puciata(fot. Adam Dąbrowski)
(L) Teresa Adamowska i Jerzy Puciata(fot. Adam Dąbrowski)
Jerzy Puciata i Karolina Skłodowska (fot. Adam Dąbrowski)
Jerzy Puciata i Karolina Skłodowska (fot. Adam Dąbrowski)

Mirosław R. Derewońko: - „Światło to życie. Światło to Bóg. Ono też odnosi się do dekady lat 80., kiedy to światło ostatecznie zwyciężyło” - pisze Pan w katalogu wystawy „Ku światłu”. Jak ta myśl przekłada się na Pańską twórczość?
Jerzy Puciata: - Prezentuję w Łomży obraz, będący swoistym tryptykiem. To symboliczna „Trzecia Brama” stoczni w Gdańsku, gdzie był obraz Matki Boskiej i naszego papieża i gdzie pojawiał się często Lech Wałęsa. Ta brama była symbolem Sierpnia '80, a ja zacząłem obraz malować w '80 roku. Potem do '92 kilkakrotnie go  przemalowywałem, bo inne odczucia miałem: najpierw radość, kwiaty w wesołych kolorach, ale doszedłem do syntezy, jak już zwyciężyliśmy pod koniec lat '80, jak się ustrój zmienił, że nie tylko  czerwienie i ciemne brązy, ale i czernie, jakby trochę spopielał. Ale sednem tego, co się stało w stoczni, jest ogień, który tam się jarzy, światło, które tam się zapaliło. Światło zwycięstwa... Podobnie jest z obrazem, poświęconym męczeństwu ks. Jerzego Popiełuszki z połowy lat 80.: dominują czernie, wszystko gruzłowate,  ciężki krzyż i kraty, a od wewnątrz światło. Na każdym obrazie, wszędzie mam przekaz, że pochodzi ono od Stwórcy, a te gruzłowatości w miejscu ram tworzą ramę życia. Naszego życia.

MRD: - Czy to, co ze zrywu „Solidarności” obserwuje Pan po latach, niesie satysfakcję czy budzi gorzką refleksję...?
Jerzy Puciata: - Żadnej gorzkiej refleksji! Ale też nie satysfakcjonuje zupełnie, bośmy jako Polacy zaprzepaścili dużo możliwości. Potrafimy się zjednoczyć w chwilach klęski, jak było źle, zjednoczeni, a potem zawiści i układy psują wszystko. Co by się nie rzekło, z niewoli wyszliśmy radzieckiej, bo byliśmy którąś tam republiką, mamy swobodę, paszport mam w kieszeni i jak są pieniądze, jadę, gdzie chcę, jest kontakt ze światem, nie jesteśmy sami, a w zespole państw europejskich Jest dobry czas dla ludzi kreatywnych, skończył się dyktat partii „Malarzu, do pędzla! Pisarzu, do pióra”. Nie ma szlabanu dla ludzi zdolnych i wybitnych. Owszem, jest walka i ścieranie się...

MRD:
- Należał Pan od chwili założenia do Komitetu Obywatelskiego przy Lechu Wałęsie jako pierwszy demokratycznie wybrany prezes Związku Polskich Artystów Plastyków i twórca kultury niezależnej...
Jerzy Puciata: - I pamiętam słynną wojnę na górze, to było ostatnie spotkanie KO, marzec roku 90. I Wałęsa powiedział do Mazowieckiego, że trzeba, żeby Rzeczpospolita wreszcie stała się państwem prawa, ale trzeba ściąć wierzchołki góry lodowej, czyli zmienić ludzi w zakładach pracy i instytucjach, a sztandary Solidarności do lamusa, bo tylko będzie szkodziła. I wtedy nastąpiło pęknięcie Solidarności. Natomiast wracając do pytania: jestem szczęśliwy, że tak dużo się zrobiło, mimo naszych waśni narodowych, pomyłek i potyczek, Polska odzyskuje należne miejsce w Europie. Gdyby nie waśnie wewnątrz- i międzypartyjne, to szybciej by się stało. Ma pan przykład rocznicy na Westerplatte – to sukces, ale konkurencja w łeb, w łeb! Niestety, media też podgrzewają te waśnie i za dużo ich na zewnątrz wypływa. Więcej robić, mniej pyskować. My w ten sposób obnażamy się niepotrzebnie, żaden świat sobie tak nie robi! W mediach mało jest miejsca na pisanie o tym, co dobre, o kulturze, o sukcesach, ale miejsce dla morderców i złodziei zawsze się znajdzie.

MRD: - Spróbuje Pan tę wadę narodową Polaków jeszcze precyzyjniej określić...? 
Jerzy Puciata: - W najważniejszej kwestii mam poglądy jak Cyprian Kamil Norwid. Polaków stać na najwyższe poświęcenie i heroizm, na najpiękniejsze rzeczy, i stać na olbrzymią głupotę, podłość i zawiść. A Melchior Wańkowicz przed wojną naszą, Polaków, bezinteresowną zawiść scharakteryzował tak: bezinteresowna to znaczy, kiedy kurwa zazdrości księdzu, że biskupem został. To jest cecha polska, niestety. Sąsiad nie cieszy, że ktoś ma lepiej, tylko jak mu dowalić. Nie ma radości z sukcesu drugiego, tylko ploty i insynuacje dla własnych korzyści.

MRD: - Odczuł to na własnej skórze także Lech Wałęsa. Jakim jest teraz w Pańskich oczach?
Jerzy Puciata: - Genialny człowiek, obdarzony umysłem analitycznym! Ma olbrzymią intuicję polityczną i charyzmę. Zjawisko niepowtarzalne!  Trochę egocentryk, ale jak każdy z nas ma swoje wady czysto ludzkie...


 
Zobacz także
 

W celu świadczenia przez nas usług oraz ulepszania i analizy ich, posiłkujemy się usługami i narzędziami innych podmiotów. Realizują one określone przez nas cele, przy czym, w pewnych przypadkach, mogą także przy pomocy danych uzyskanych w naszych Serwisach realizować swoje własne cele i cele ich podmiotów współpracujących.

W szczególności współpracujemy z partnerami w zakresie:
  1. Analityki ruchu na naszych serwisach
  2. Analityki w celach reklamowych i dopasowania treści
  3. Personalizowania reklam
  4. Korzystania z wtyczek społecznościowych

Zgoda oznacza, że n/w podmioty mogą używać Twoich danych osobowych, w postaci udostępnionej przez Ciebie historii przeglądania stron i aplikacji internetowych w celach marketingowych dla dostosowania reklam oraz umieszczenia znaczników internetowych (cookies).

W ustawieniach swojej przeglądarki możesz ograniczyć lub wyłączyć obsługę plików Cookies.

Lista Zaufanych Partnerów

Wyrażam zgodę