7. kolejka spotkań III ligi
Nie dorastają do poziomu Piłkarze Warmii Grajewo trzeci raz z rzędu doznali wysokiej porażki w spotkaniu wyjazdowym. W Warszawie po kiepskim meczu przegrali z rezerwami Legii 0:3. Niewielkim usprawiedliwieniem jest to, że w składzie rywali zagrało kilku graczy z kadry pierwszego zespołu.
Grajewscy obrońcy nie radzili sobie z pochodzącym z Mołdawii 21-letnim Anatolem Doroszem, który dwukrotnie wpisywał się na listę strzelców. Po jego strzale Legia objęła prowadzenie w 20. min.
- W pierwszej połowie kwadranse byliśmy wyrównanym rywalem - ocenia Janusz Szumowski, dyrektor Warmii. - Po przerwie fatalny błąd Marcina Kłosowskiego kosztował nas stratę drugiej bramki.
Gospodarze jeszcze kilka razy zagrażali bramce Sylwestra Janowskiego, który obronił kilka strzałów, ale w końcówce nie ustrzegł się błędu - faulował w polu karnym. "Jedenastkę" na trzecią bramkę zamienił Eddie Stanford.
LEGIA II WARSZAWA 3 (1)
WARMIA GRAJEWO 0
STRZELCY BRAMEK
Anatol Dorosz (20. i 55.), Eddie Stanford (87. - karny).
SKŁADY
Legia: Zaremba - Starowicz, Gnoiński, Skrzypczak, Rosłoń, Unduka Ż (60. Fedoruk), Garlej (85. Kruczek), Stanford, Kowalski, Dorosz Ż (75. Babuśka), Wróblewski.
Warmia: Janowski Ż - Kołłątaj, Kłosowski, Soska - Zajączkowski (46. Paczkowski), Wincel Ż, Strózik, Giermasiński, Mirva (66. Wojtkielewicz) - Jurok (62. Pacholczyk), Figurski (75. Guzowski).
Sędziował (jako główny): Arkadiusz Kuczaj z Dębicy. Widzów: 100.
Co zrobił Jakuszewski?
Także Mlekovita Wysokie Mazowieckie podtrzymała niechlubną serię porażek na wyjeździe i w Nowym Mieście Lubawskim przegrała 0:3 z Drwęcą. Pierwsza połowa pojedynku była wyrównana. Sytuacji, które mogły przynieść zdobycz bramkową jednej lub drugiej drużynie było jak na lekarstwo. Gospodarze objęli prowadzenie po rzucie karnym, jaki arbiter podyktował za faul Janusza Bucholca.
- Bucholc mówi, że nie faulował - tłumaczy trener Zbigniew Mandziejewicz. - Ale jedna bramka to żadna przewaga. Po stracie gola ruszyliśmy do ataku. Brakowało nam jednak wykończenia akcji.
Jeszcze przed przerwą ładną akcję dla Mlekovity przeprowadził Dariusz Reyer. Posłał piłkę wzdłuż linii bramkowej, ale zabrakło piłkarza, który mógłby skierować ją do siatki. Więcej okazji do wyrównanie było po zmianie stron. Uderzenie głową Dawida Wilczewskiego o centymetry minęło słupek. Mocny strzał w światło bramki Ryszarda Tomczaka zablokował jeden z obrońców Drwęcy. Najlepszą okazję zmarnował Tomasz Jakuszewski, który minął defensora, bramkarza, miał przed sobą pustą bramkę, ale zwlekał ze strzałem. Gdy w końcu zdecydował się na uderzenie, piłkę z linii bramkowej wybił zawodnik gospodarzy.
- Tak napastnik nie postępuje - denerwuje się Mandziejewicz. - Gdyby padła bramka, wszystko mogłoby potoczyć się inaczej. Nasze szanse na dobry wynik przekreśliła druga bramka, niektórzy określili ją frajerską. Wrzutki na pole karne nikt nie dotknął, a mimo to piłka znalazła się w siatce.
Drwęca wyprowadziła jeszcze jeden skuteczny kontratak, ustalając końcowy wynik na 3:0.
DRWĘCA NOWE MIASTO L. 3 (1)
MLEKOVITA WYSOKIE M. 0
STRZELCY BRAMEK
Rafał Rogalski (20.- karny), Grzegorz Domżalski (83. i 89.).
SKŁADY
Drwęca: Witkowski - Matusiewicz, Rogalski, Zakierski, Różycki, Włodarczyk, Lubieniecki Ż (75. Wróbel Ż), Domżalski, Rybkiewicz (46. Zezula), Paulewicz, Bała.
Mlekovita: Dziuba - Chrupałła, Reyer, Wolański Ż (85. Kapelewski) - Bucholc, Pracz, Orliński (75. Świątek), Wilczewski Ż (65. Kocur), Papiernik - Tomczak Ż, Jakuszewski.
Sędziował (jako główny): Piotr Wasilewski z Kalisza. Widzów: 300.