Trzecioligowe derby Podlasia wygrała Warmia
Podlaskie derby dla Warmii, która okazała się o bramkę lepsza od ŁKS-u Łomża. Mlekovita Wysokie Mazowieckie tylko zremisowała przed swoją publicznością
Od pierwszych minut sobotniego spotkania obie drużyny skupiły się przede wszystkim na obronie dostępu do własnej bramki, nie angażując większych sił w akcje ofensywne. Fani Warmii wywiesili transparent ("Do Grójca po jabłka, do Paradyża po glazurę, dokąd po punkty?"), który nawiązywał do ostatnich porażek grajewian na wyjazdach. W pierwszej części meczu lepsze wrażenie pozostawili jednak goście z Łomży, którzy po półgodzinie gry przyspieszyli tempo. Rafał Boguski dokładnie podał do Piotra Chwesiuka, ale ten strzelił głową zbyt słabo, aby zaskoczyć Sylwestra Janowskiego. ŁKS częściej atakował, w czym zasługa aktywnych napastników (Boguskiego i Chwesiuka) oraz Mariusza Marczaka. Z ich akcji nic jednak nie wyszło.
W ostatnich minutach przed zejściem do szatni do głosu doszli gospodarze. Łukasz Giermasiński mijał obrońców ŁKS-u niczym pachołki, by w polu karnym rywali stracić piłkę. Z kolei Paweł Strózik ładnie uwolnił się spod opieki obrońców i strzelił, ale niecelnie.
Grajewianie doczekali się gola tuż po przerwie. Do dośrodkowania Maksyma Mirvy doszedł Giermasiński, który udem wepchnął piłkę do siatki. - Sam nie wiem, jak to zrobiłem - przyznał po meczu strzelec bramki. - Wykorzystałem gapiostwo obrońców. Ale to był trudny i wyrównany mecz. Graliśmy pod presją kibiców. Będziemy musieli jeszcze wygrać kilka spotkań, aby zmazać plamę po porażce z Ceramiką.
- Pięciu nas się przyglądało, a piłkarz Warmii strzelił gola z niczego - opowiadał Zbigniew Kowalski, łomżyński obrońca. - To wprowadziło nerwówkę w nasze szeregi i przegraliśmy. Po przerwie zbyt łatwo traciliśmy piłki w środku pola, z których szły kontry na naszą bramkę.
Po zdobyciu gola w Warmię jakby wstąpiły nowe siły, a goście poruszali się po boisku zagubieni niczym dziecko we mgle. Trener Tadeusz Gaszyński próbował coś zmienić, ale roszady w składzie były w stylu "zamienił stryjek siekierkę na kijek". - Wejście Bortnika rzeczywiście nic nie wniosło do gry - przyznał Gaszyński. - Ale nie mogłem wiedzieć, że rezerwowi zaprezentują się aż tak słabo.
W końcówce na napastnika przemianowano nawet nominalnego obrońcę ŁKS-u Adama Kamińskiego, który o mały włos zostałby bohaterem meczu. W doliczonym czasie gry znalazł się w sytuacji sam na sam z Janowskim, ale bramkarz spisał się doskonale, broniąc silny strzał.
- To było typowe spotkanie walki, zdecydowanie na remis - ocenił trener Gaszyński. - Jeden błąd kosztował nas stratę punktu.
WARMIA GRAJEWO 1 (0)
ŁKS ŁOMŻA 0
STRZELEC BRAMKI
Łukasz Giermasiński (46.).
SKŁADY
Warmia: Janowski Ż - Kołłątaj, Kłosowski, Soska Ż - Mirva (90.+4 Tuzinowski), Giermasiński, Zajączkowski (46. Pacholczyk), Radziński Ż (76. Wojtkielewicz), Paczkowski - Strózik, Figurski (66. Guzowski).
ŁKS: Ulman - Kamiński, Kowalski, Galiński, Łukaczyński - Strzeliński, Chrobot Ż, Marczak (52. Bortnik), Lewicki (74. Sawko) - Chwesiuk (58. Maćkowski), Boguski.
Sędziował (jako główny): Piotr Pielak (Warszawa). Widzów: 800.
Mlekiem w kierownika
Podziałem punktów zakończył się mecz w Wysokiem Mazowieckiem. Spotkanie było wyrównane, a gospodarze mogli kilkakrotnie objąć prowadzenie. Na bramkę Unii kilka razy groźnie strzelał Piotr Orliński. Obie drużyny grały bardzo twardo, nie przebierając w środkach. Arbiter pokazał aż dziewięć żółtych kartek, z czego pięć przypadło gospodarzom. Ale grozą powiało w samej końcówce spotkania, gdy sędzia podyktował "jedenastkę" za faul w polu karnym na Robercie Świątku z Mlekovity. Piłkarze Unii rzucili się z pretensjami na arbitra, bramkarz Unii za jego popchnięcie ujrzał żółty kartonik. Orliński wykorzystał rzut karny. Ale gospodarze cieszyli się prowadzeniem trzy minuty, bo wyrównującą bramkę zdobył Konrad Cichosz.
Na tym emocje się nie skończyły. Po spotkaniu goście zdemolowani swoją szatnię. Działacze Mlekovity wyliczali zniszczony siding i porwane kotary. Dostało się również kierownikowi Mlekovity Wiesławowi Święckiemu, który na wzmiankę o braku kultury drużyny przyjezdnej został oblany przez działacza Unii... mlekiem z Mlekovity.
MLEKOVITA WYSOKIE M. 1 (0)
UNIA SKIERNIEWICE 1 (0)
STRZELCY BRAMEK
Mlekovita: Piotr Orliński (85. - karny).
Unia: Konrad Cichosz (88.).
SKŁADY
Mlekovita: Dziuba - Wolański Ż, Reyer, Chrupałła, Kocur Ż - Wilczewski, Orliński Ż, Papiernik Ż (85. Pracz), Staniórski (46. Kapelewski Ż) - Jakuszewski (80. Świątek), Tomczak.
Unia: Nowogórski Ż - Gręda, Zawadzki, Cichosz Ż, Kubiak (65. Babović), Michał Adamczyk Ż, Żaglewski Ż, Bajdziak, Michalski, Marcin Adamczyk, Bronner.
Sędziował (jako główny): Jacek Małyszek z Lublina. Widzów: 500.