Przejdź do treści Przejdź do menu
wtorek, 23 kwietnia 2024 napisz DONOS@

Odija i Nike

Główne zdjęcie
Daniel Odija w Łomży

Miał wtedy może piętnaście lat i okrutnie tęsknił. Niemal co tydzień pisał listy do ojca, który dwa lata pracował na chleb w Ameryce. Ojciec był silny jak tur, rozpierała go energia i chciał zawsze góry przenosić. Zebrało się tych listów z pięćdziesiąt albo i więcej. Trzeba je będzie przejrzeć w wakacje. Może warto pokazać i dzieciom...? - Przeraziła mnie świadomość, że sam zostanę ojcem. Bardzo przestraszyła mnie ta odpowiedzialność... – Daniel Odija ścisza powoli głos. - Na początku chciałem być marynarzem, bo morze otwiera człowieka na marzenia i pokonywanie przestrzeni, ale zacząłem zwiedzać świat wcale nie dzięki okrętom...

Daniel Odija wygląda przeciętnie: krótkie, czarne włosy, delikatnie łysiejące nad czołem i na czubku głowy, metr siedemdziesiąt wzrostu. Uroda taka sobie. Mógłby sprzedawać podrabianą odzież w jakimś przejściu podziemnym, szorować maszynownię  filipińskiego tankowca lub hodować lisy na fermie. Na futro, na sprzedaż.
Wrażenie przeciętności mija, gdy Odija zaczyna o sobie opowiadać. Głos mu się lekko łamie. Czerwieni się jak uczniak przy tablicy. Spoconą ręką trze o spodnie, co rusz przygładza rzednącą czuprynę. Nerwowo popija a to herbatę, a to napój z plastikowej butelki pod stołem. Bardziej ta chaotyczna gestykulacja przypomina ruchy piosenkarza grupy muzycznej, niż pisarza.   
- Pisanie zaczęło się od tego, że musiałem sobie poradzić z tym, że staję się ojcem. Musiałem poradzić sobie z fenomenem, że kobieta rodząc przeżywa ból dla mężczyzny niewyobrażalny i w jakiejś części umiera – umiera w niej dziewczyna... Pomyślałem, że pisząc w domu książki będę bliżej rodziny niż próbując śpiewać i grać koncerty z moim zespołem rockowym – mówi Daniel Odija (lat 35), który jedenaście i pół godziny jechał pociągiem ze Słupska do Warszawy, a potem autobusem do Łomży, żeby zobaczyć marcowe rozlewiska Narwi.
No, nie do końca tylko o to chodziło. Przyjechał także, żeby spotkać się z czytelnikami w Miejskiej Bibliotece Publicznej. A właściwie słuchaczami, bo nikt z kilkunastu ludzi w sali na poddaszu nie przyznał się, że przeczytał coś z tego, co Daniel Odija pisał z braku lepszego zajęcia („Zbrzydło mi kopanie dołów. Nie było pieniędzy na piwo, no to pisałem. Trzeźwy i inteligentny”).
Mistrzowski – jak pisali recenzenci i krytycy – powieściowy debiut Odiji „Ulica” w 2001 roku natychmiast odbił się głośnym echem w świecie literackim, tym bardziej, że wydawcą był znany i uznany pisarz, laureat prestiżowej nagrody Nike Andrzej Stasiuk. „Ulica” powstała z potrzeby zrozumienia i ujarzmienia świata – świata ludzi bezrobotnych, których zżerają nuda i alkohol. Chociaż sam był wiele lat bez pracy i do dziś uwielbia piwo, nigdy się nie nudził za sprawą powieści przygodowych z dzieciństwa - od Karola Maya po Alfreda Szklarskiego. W młodości sięgnął po literaturę ambitną: Sławomir Mrożek, Witold Gombrowicz, Tadeusz Różewicz. W ten sposób pokochał literaturę absurdu i takiż teatr.
Czytanie uspokajało go i – jak mówi -„Nadawało memu oddechowi rytm”. Tak samo z twórczością: „Piszę dlatego, że to mnie uspokaja. Bez tego staję się nerwowy, wybuchowy, bo jestem cholerykiem”. Nigdy nie zasiada do pisania bez przemyślanego pomysłu, bo „nie mam tyle czasu, żeby siedzieć i dumać”. Jest też ojcem dwójki dzieci: córka ma 11, a syn 8 lat. Oboje uczą go pokory i odpowiedzialności za czyny, za słowa i za reakcje („Jeśli dożyję wieku 60 lat, będę bardzo spokojnym, dojrzałym człowiekiem, zmierzającym ku niebytowi...”). Antidotum na słabnącą ze starości pamięć będzie lektura znakomitych, w dużej mierze autobiograficznych opowiadań z tomu „Szklana huta” (2005).  
Z czasem okazało się jednak, że Daniel Odija nie jest w stanie zrozumieć poprzez własną literaturę świata stworzonej przez siebie „Ulicy” - Długiej, bo taką nazwę przybrała w realiach powieści, mimo że ta w Słupsku jest inna i wcale nie taka długa.
- Gdziekolwiek miałem spotkania autorskie, ludzie mówili „O, to jest ulica, na której się wychowałem” - opowiada Daniel Odija, którego pracowici rodzice robili wszystko, żeby jemu i dwóm młodszym braciom bieda nie zajrzała w oczy. - Ojciec za komuny wyjeżdżał do pracy za granicę, dziesięć lat prowadził hodowlę lisów, a  teraz jest handlarzem maszyn budowlanych, zaś mama była nauczycielką plastyki. W domach moich kumpli na chleb jednak brakowało, a do tego przez wiele lat mieszkałem także w biedniejszych dzielnicach Gdańska.
Debiutancka „Ulica” i „Tartak” z roku 2003, który znalazł się w finałowej siódemce nominowanych do nagrody literackiej Nike, rozeszły się w sprzedaży całkowicie. Daniel Odija będzie teraz szukał ich w internecie, żeby po kilka książek swego autorstwa mieć dla przyjaciół. Po entuzjazmie dla pierwszych powieści krytyka tomik opowiadań „Szklana huta” potraktowała ciut po macoszemu. Bez napaści, ale i bez zachwytu. „Niech to nie będzie sen” (2008) to najnowsza powieść, którą autor traktuje jako zamknięcie ważnego etapu w życiu. Zakamuflował w niej część własnego losu.
- Niestety, od dwóch lat mam tylko jednego brata – wyznaje autor. - Ta tragedia naznaczyła temat najnowszej książki. Bystrzy ludzie zorientują się się, co się stało...
Zanim został pisarzem, miał z odeszłym tragicznie bratem zespół rockowy, któremu poświęcał wszystkie emocje i siły. Pisał teksty piosenek i grał ze swą grupą duże koncerty, m.in. z formacjami Acid Drinkers, O.N.A. i Szwagierkolaska. Gdyby nie fatum, nagraliby pierwszą płytę...
Daniel Odija od sześciu lat pisze powieść o obłędzie. Wyda ją może w tym roku, może we wrześniu, może pod tytułem „Uśmiech pajaca”.

Mirosław R. Derewońko


 
Zobacz także
 

W celu świadczenia przez nas usług oraz ulepszania i analizy ich, posiłkujemy się usługami i narzędziami innych podmiotów. Realizują one określone przez nas cele, przy czym, w pewnych przypadkach, mogą także przy pomocy danych uzyskanych w naszych Serwisach realizować swoje własne cele i cele ich podmiotów współpracujących.

W szczególności współpracujemy z partnerami w zakresie:
  1. Analityki ruchu na naszych serwisach
  2. Analityki w celach reklamowych i dopasowania treści
  3. Personalizowania reklam
  4. Korzystania z wtyczek społecznościowych

Zgoda oznacza, że n/w podmioty mogą używać Twoich danych osobowych, w postaci udostępnionej przez Ciebie historii przeglądania stron i aplikacji internetowych w celach marketingowych dla dostosowania reklam oraz umieszczenia znaczników internetowych (cookies).

W ustawieniach swojej przeglądarki możesz ograniczyć lub wyłączyć obsługę plików Cookies.

Lista Zaufanych Partnerów

Wyrażam zgodę