ŁKS podejmie GKS Katowice
Trener ŁKS-u Łomża Jan Makowiecki po porażce na inaugurację II-ligi chciałby dokonać zmian w wyjściowej jedenastce. Wszystko zależy jednak od tego, czy do meczu z GKS-em Katowice (sobota, godz. 17) uda się potwierdzić do gry nowych zawodników.
- Rzeczywiście, to nie był najlepszy dzień Kamila, ale każdy z nas ma czasami słabszy moment - usprawiedliwia kolegę z drużyny pomocnik Łukasz Adamski. - Jest to na tyle doświadczony zawodnik, że na pewno w kolejnym spotkaniu zagra zdecydowanie lepiej.
Być może jednak Ulman nie dostanie kolejnej szansy od szkoleniowca. Jeżeli uda się potwierdzić do gry Michała Chachułę, a teoretycznie nie powinno być już z tym żadnych problemów, to być może dotychczasowy pierwszy bramkarz usiądzie na ławce.
- Mam do dyspozycji trzech bramkarzy [w kadrze jest jeszcze Maciej Kudrycki - przyp. red.] i zobaczymy, na którego się zdecyduję. Na pewno nie będzie to łatwa decyzja, ale być może trzeba będzie dokonać zmiany - stwierdza trener. - Na pewno jednak w Jastrzębiu nie zawaliły tylko nasza obrona i bramkarz, w ogóle gra w defensywie nie wyglądała najlepiej. Zarówno jeśli chodzi o napastników, jak też pomocników.
Szansę na występ od pierwszej minuty w sobotę mają też, o ile zostaną zatwierdzeni, Mikołaj Skórnicki i Cezary Stefańczyk.
- Musimy coś zmienić w naszej grze, ponieważ nie możemy postępować tak jak w meczu w Jastrzębiu - uważa Makowiecki. - Rozpoczynamy spotkanie rewelacyjnie, strzelamy gola na 1:0, a potem popełniamy tak katastrofalne błędy. To jest nauczka, z której musimy wyciągnąć wnioski.
Jeżeli działaczom ŁKS-u uda się potwierdzić do gry wymienionych wyżej zawodników, kadra łomżan będzie praktycznie skompletowana. Może do niej dołączyć jeszcze John Raush z USA, ale na razie włodarze klubu czekają na przesłanie wszystkich jego dokumentów ze Stanów Zjednoczonych.
Niespodziewanie nadal w ŁKS-ie pozostaje też Paweł Strózik. Piłkarz, który był już praktycznie zawodnikiem Groclinu Grodzisk Wielkopolski, ostatecznie nie podpisał kontraktu z I-ligowcem.
- W zasadzie nie wiem, co się stało - stwierdza pomocnik. - Niby wszystko było dopięte, ale ostatecznie nic nie wyszło z transferu. Nie wiem, czy to Groclin się rozmyślił, czy może ŁKS mnie nie puścił.
- Trener Jacek Zieliński zdecydował się ostatecznie na Słowaka Babicia i temat ze Strózikiem upadł - wyjaśnia Tadeusz Fajfer, dyrektor ds. sportowych Groclinu.
Mimo, że Strózik pozostał w ŁKS-ie, na razie o grze nie myśli.
- Mam problemy z łękotką. Nie wiem, ile jeszcze potrwa ta przerwa - tłumaczy zawodnik.
Defensywny pomocnik o dobrych warunkach fizycznych przydałby się w starciu z beniaminkiem rozgrywek z Katowic, gdyż łomżanie spodziewają się trudnej przeprawy.
- Dla GKS-u będzie to pierwszy mecz, bo pauzował w pierwszej kolejce. Na pewno w tym zespole jest ciśnienie, aby rozpocząć jak najlepiej - przypuszcza Adamski. - Mimo wszystko jestem optymistą. Podobne błędy jak przed tygodniem już nam się nie powtórzą. Wierzę, że teraz szybko zdobędziemy jedną bramkę, a później kolejną i spokojnie będziemy mogli kontrolować przebieg spotkania.
źródło: Gazeta Wyborcza Białystok