Rozmowa z Janem Makowieckim, trenerem ŁKS-u
Piłkarze ŁKS-u Łomża wrócili w piątek z wojaży do Stanów Zjednoczonych i od razu z lotniska udali się na pierwszy trening. - Czy ten wyjazd nam pomoże, czy może zaszkodzi dopiero się przekonamy - mówi Jan Makowiecki, trener łomżan
Jan Makowiecki: Jak najbardziej pozytywnie, szkoda tylko, że nie było z nami całego zespołu. Ten wyjazd wypadł w trochę niefortunnym terminie, ale dostaliśmy zaproszenie i postanowiliśmy z niego skorzystać. Podczas pobytu rozegraliśmy trzy gry kontrolne z drużynami polonijnymi, pozwiedzaliśmy też trochę. Cały czas trenowaliśmy, ale oczywiście dopiero teraz zaczyna się okres bardziej intensywnej pracy. Niestety najpierw początek nowego sezonu planowany był na 4 sierpnia, a ostatecznie zdecydowano, że liga ruszy tydzień wcześniej więc trochę skrócił nam się czas na przygotowania.
W związku z tym nie obawia się Pan, że ten pobyt w USA to był zmarnowany czas. Przecież nie można tego nazwać zgrupowaniem, gdyż zabrał Pan ze sobą tylko dziewięciu piłkarzy.
- Ten wyjazd był potrzebny. Nawiązaliśmy nowe kontakty, myślę że rozpocznie się teraz współpraca pomiędzy Łomżą a Stanford [na zaproszenie tamtejszej Polonii jeździli łomżanie - red.]. Na nasze spotkania gremialnie przychodziła Polonia, czyli było bardzo ciekawie. Natomiast jeżeli chodzi o sprawy szkoleniowe to na pewno jest teraz jakaś niewiadoma. Na obecną chwilę trudno mi ocenić, czy ten wyjazd nam pomoże, czy może zaszkodzi. Każdy z trenerów ma swoje metody szkoleniowe, ale oczywiście teraz musimy trochę zmodyfikować wcześniejsze plany.
Przez wyjazd do Stanów nic nie ruszyło się też w sprawach transferów do klubu. A przecież z zespołu odeszło aż ośmiu zawodników.
- Myślę, że będąc cały czas na miejscu za wiele byśmy nie wskórali. Ponieważ najpierw zawodnicy jadą na testy do klubów z ekstraklasy. Potem do możnych w II lidze, a na końcu wybierają te drużyny, w których będą mogli liczyć na promocję. A my przecież znajdujemy się w tej ostatniej grupie.
Wasza kadra może być jeszcze skromniejsza, gdyż z zamiarem zmiany klubów noszą się m.in. Paweł Strózik czy Łukasz Adamski. Pozwoli Pan odejść tym zawodnikom?
- Nie będziemy robić problemów graczom, którzy będą chcieli zmienić klub. Oczywiście pod warunkiem, że zgłosi się zespół, który wyłoży za nich konkretne pieniądze. Nie może być tak, że odejdą za darmo, a my nie będziemy mieli pieniędzy na wzmocnienie.
Ma Pan już listę zawodników, których widziałby Pan w zespole?
- Tak. Systematycznie na treningi będą dojeżdżać kolejni piłkarze i będziemy im się przyglądać. Na razie co prawda z potencjalnymi nowymi zawodnikami rozmawialiśmy tylko telefonicznie lub za pośrednictwem menedżerów i zobaczymy, czy to wszystko jest jeszcze aktualne.
A w Stanach nikt nie wpadł w oko? Mówił Pan przed wylotem, że może ktoś z Wami wróci.
- Było ciekawych dwóch może trzech zawodników, ale nie wiem, czy stać nas na to, żeby ich sprowadzić. Musimy dokładnie wszystko przekalkulować. A przede wszystkim najpierw przyjrzeć się tych zawodnikom, którzy przyjadą do nas na testy. Jeżeli będą oni mieli podobne umiejętności jak ci, których widziałem, to nie będzie sensu nikogo ściągać.
Plan sparingów ŁKS-u
11.07 - Freskovita Wysokie Mazowieckie, 14.07 - Jagiellonia Białystok, 17.07 - Znicz Pruszków, 20.07 - ŁKS Łódź, 21.07 - Start Otwock.
źródło: Gazeta Wyborcza