Przejdź do treści Przejdź do menu
piątek, 19 kwietnia 2024 napisz DONOS@

Baldanders: demon przemiany a istota zła

Główne zdjęcie
Marcin Bikowski i Marcin Bartnikowski po pierwszym wyjazdowym spektaklu "Baldanders" na XX WALIZCE przed TLiA

Pierwszy dzień XX Międzynarodowego Festiwalu Teatralnego WALIZKA za nami. Przyniósł sporo dobrych wrażeń widzom (i zapewne jurorom) oraz ciekawych znajomości aktorom z Europy (Rosja, Francja, Białoruś, Wielka Brytania, Grecja, Czechy, Niemcy, Bośnia i Hercegowina, Ukraina, Polska). Natomiast piszącemu te słowa ofiarował zaskoczenie...

Marzanna Gawrych, aktorka TLiA, oraz Marcin Bartnikowski i Marcin Bikowski
Marzanna Gawrych, aktorka TLiA, oraz Marcin Bartnikowski i Marcin Bikowski
Marcin Bikowski
Marcin Bikowski
I to ogromnie pozytywne zaskoczenie inteligentnym, metaforycznym, a przede wszystkim – brawurowo zagranym spektaklem o tchnącym tajemnicą tytule „Baldanders”. Zagranym wprawdzie pod egidą Białostockiego Teatru Lalek, ale przez aktorów (i autorów!), którzy wcale z BTL-nie są: Marcina Bikowskiego i Marcina Bartnikowskiego. Ale po kolei.
„Brzydkie kaczątko” Hansa Ch. Andersena jest sztuką-samograjem już ze względu na znaną historię z happy endem (pisklę łabędzi rodzi się w kaczej rodzinie, więc wygląd i zachowanie sprawiają, że staje się odrzutkiem, po czym – nie szata zdobi, pozory mylą – wyrasta na pięknego ptaka). Realizacja Teatru Lalkowego z Sankt Petersburga (Rosja) w reż. Jacques'a Matissen'a nie czyni wyłomu w tradycyjnym ujęciu estetycznym. Jeśli oglądali Państwo rosyjskie „skazki” w pięknie ilustrowanych książeczkach lub w filmach dla dzieci, to nie bylibyście zaskoczeni, lecz miło potraktowani: żadnych poważniejszych eksperymentów formalnych ani interpretacyjnych. Miłe dla oka i ucha.
- Bardzo czytelne relacje między zwierzątkami – skomentował na moje zapytanie Tomasz Rynkowski z TLiA. - Tak czyste, że nawet zrozumiałe dla ludzi, co w teatrze lalkowym, grającym głównie dla dzieci, jest niezwykle ważne.
Podobnie w „Przygodach Pana Puncha” w reż. i wykonaniu Konrada Fredericks'a, aktora z londyńskiego International Punch Showman (Wielka Brytania), który występuje na scenie juz od 1968 r. Napisałem „podobnie” w tym sensie, że nie byliby Państwo zaskoczeni konwencją, choć i bohater odmienny, i realizacja. Mr Punch od setek lat jest bohaterem przedstawień ulicznych. To mężczyzna, który pali, pije, rozgląda się za kobietami i wydaje pieniądze. Oczywiście, popisuje się typowym dla Anglików szczególnym poczuciem humoru (nie zawsze czarnego), czyli na granicy absurdu, groteski i trywialnej dosadności. Mam nadzieję, że tej relacji nie czytają jurorzy, dlatego już mogę zaryzykować stwierdzenie, iż Mr Punch i Mr Fredericks głównych nagród nie zdobędą.
No i obiecana nagroda dla wytrwałych. Teraz Państwu opowiem o „Baldandersie”. Niemal majstersztyk! Szczególnie, gdy pamiętamy, że to WALIZKA, czyli festiwal, który w zamyśle Henryka Gały, jego pomysłodawcy i twórcy prze 20 laty Teatru Lalki i Aktora, miał być dla dosłownie zespołów, mogących się z przedstawieniem pomieścić w jednej walizce (dekoracje, lalki, maski, kostiumy, instrumenty, rekwizyty et caetera...). Choć to Panu Henrykowi nie po myśli, wyznaję jednak zasadę obecnego dyr. Jarosława Antoniuka, że dzięki WALIZCE w poszerzonej formule (większe zespoły i rozmach realizacyjny) nasz festiwal nabiera rozmachu, rangi i zainteresowania. Zresztą sam w takiej ewolucji poglądów dyr. Antoniuka uczestniczyłem, krytykując kolejne WALIZKI za ograniczanie się do teatrów z Europy postsowieckiej, a do tego zaprzyjaźnionych z naszym TLiA. Ale to a propos, bo...
Bo kunszt 24-letniego Marcina Bikowskiego z Zamościa po prostu mnie zachwycił. Sztukę do tekstu Marcina Bartnikowskiego z Warszawy (lat 29), w oparciu o  „Księgę istot zmyślonych” Borges'a (Młodzi Czytelnicy z 4lomza.pl zwróćcie uwagę na tego Autora Waszych młodzieńczych lektur, nawet – czy szczególnie...? - jeśli nie macie Go w Waszych lekturach szkolnych), więc ów 24-latek wyreżyserował „Balandersa”. Demona przemiany. Chłopak gra kilkanaście postaci, które są straszne: historia o zębie (-ach) rozrasta się do opowieści o historii ludzkości i jej mitach, od Sfinksa poczynając, a na Chrystusie kończąc (bo Bóg jest wieczny). Jego umiejętności komiczne, pantomimiczne, parodystyczne, cyrkowe i... gimnastyczne po prostu Waszego recenzenta zachwyciły. A „Baldanders” obiecany na początku najwytrwalszym...?
Podobno postać, która się wyimaginowała w jakimś ok. 1578 roku Hansowi Sachsowi (szewc, nie znam, choć mój dziadek Rafał Milewski był szewcem w Łomży: 1909-1939). Po trosze fantazja, po trosze historia detektywistyczna. Labirynt myśli, jak mówi scenarzysta i odtwórca pobocznej, ale nie mniej ważnej roli Marcin Bartnikowski. Jeśli jury ich nie zauważy – będę zdumiony.

Mirosław R. Derewońko

 
Zobacz także
 

W celu świadczenia przez nas usług oraz ulepszania i analizy ich, posiłkujemy się usługami i narzędziami innych podmiotów. Realizują one określone przez nas cele, przy czym, w pewnych przypadkach, mogą także przy pomocy danych uzyskanych w naszych Serwisach realizować swoje własne cele i cele ich podmiotów współpracujących.

W szczególności współpracujemy z partnerami w zakresie:
  1. Analityki ruchu na naszych serwisach
  2. Analityki w celach reklamowych i dopasowania treści
  3. Personalizowania reklam
  4. Korzystania z wtyczek społecznościowych

Zgoda oznacza, że n/w podmioty mogą używać Twoich danych osobowych, w postaci udostępnionej przez Ciebie historii przeglądania stron i aplikacji internetowych w celach marketingowych dla dostosowania reklam oraz umieszczenia znaczników internetowych (cookies).

W ustawieniach swojej przeglądarki możesz ograniczyć lub wyłączyć obsługę plików Cookies.

Lista Zaufanych Partnerów

Wyrażam zgodę