Szczęście było po stronie Lechii
ŁKS Browar Łomża zremisował na własnym stadionie z Lechią Gdańsk 1 : 1. Prowadzenie w 22' po strzale Paweła Buzała uzyskała Lechia, ŁKS wyrównał po strzale Krzysztofa Strugarka w 32'. Zacięty mecz, prowadzony prawie przez całe 90 min w szybkim tempie, emocjonujący i obfitujący w sytuacje bramkowe, ale niestety tego dnia bramkarz gości Mateusz Bąk był świetnie dysponowany i tylko remis.
W dzisiejszym spotkaniu na murawie w barwach ŁKSu debiutował Maciej Kudrycki, drugi bramkarz. Przy stracie bramki bez winy, a kilkakrotnie ratował zespół gospodarzy przed utratą bramki. Mimo braku ogrania na meczach był pewnym elementem zespołu.
ŁKS broni się przed strefą barażową, Lechia zaś myśli o awansie do ekstraklasy. Oba zespołu chciały wygrać, oba szkoleniowcy zarówno gości jak i gospodarzy mieli kłopoty kadrowe.
Od początku spotkania ŁKS przyciskał, narzucił duże tempo gry, często gościł pod bramką gospodarzy. Już w 8' bramkarz gości z główki Michała Rozkwitalskiego wybił piłkę. 2' później także bramkarz gości zdejmuje piłkę z głowy Pawła Strózika. Niestety w 22' obrona ŁKSu przepuściła 2 zawodników gości, bramkarz był bezradny gdy po równoległym podaniu po lini bramkowej, Paweł Buzała z 5 m trafia do pustej bramki. Po stracie gola ŁKS nie załamał się i nadal narzucał swoje tempo gry. Ponownie Paweł Strózik strzelał na bramkę z główki, właściwie to powinna być bramka, jak to wyjął bramkarz, nie wiadomo, ale obronił. Za chwilę kolejna akcja ŁKSu, z prawej strony dośrodkowuje Mądry, piłkę przepuszcza Bzdęga, strzela Rozkwitalski i znowu nie ma bramki, ale mamy rzut rożny. Adamski wrzuca w pole karne i potężnym strzałem Krzysztof Strugarek zmusza Bąka do kapitulacji. Łomża nie odpuszcza, przed kolejną szansą stanął Bzdęga, niestety piłka poszybowała ponad bramką. Po minucie kolejny strzał na bramkę Lechii, tym razem Strózik, ale niestety piłka trafia w słupek i odbija się poza bramkę. Stadion szaleje, co chwilę słychać jęki zawodu. Niestety, ciągle remis.
Po przerwie ŁKS stracił trochę na agresywności, goście zaczęli częściej podchodzić pod bramkę gospodarzy. Tu dwiema doskonałymi interwencjami popisał się Maciej Kudrycki, broniąc bardzo groźne strzały rywali. Zawodnicy ŁKSu na nowo dostali sił i znów zaczęli stwarzać groźne sytuacje pod bramką gości. Dąbrowski wrzuca w pole karne, zamieszanie, strzela Rozkwitalski, niestety obroniony. W 85' Świerblewski wpada w pole bramkowe, gubi piłkę, zamieszanie, i niestety znowu bramkarz gości czujnie chwyta piłkę. 2' później Tomasz Łuba pięknie strzela z głowy, i znów Bąk odbija piłkę, jeszcze dobitka Strugarka,i któryś z obrońców odbija piłkę z linii bramkowej. ŁKS jeszcze kilkakrotnie strzelał na bramkę gości, ale Mateusz Bąk ofiarnie bronił i był dziś już nie do przejścia.
Mecz prowadzony w szybkim tempie, wiele groźnych i ciekawych akcji. Zawodnicy wiele sił i ambicji pozostawili na boisku stwarzając doskonałe widowisko. Szkoda tych wielu niewykorzystanych sytuacji, ale cieszy 1 punk, wszak graliśmy z zespołem z czołówki tabeli.
Po meczu Michał Rozkwitalski powiedział: to czołówka tabeli, ale nie pokazali że potrafią grać w piłkę, nam nic nie chciało wejść i chyba dobra dyspozycja bramkarza. Człowiek jest załamany, skoro stwarzamy sobie tyle sytuacji dogodnych, na swoim boisku i nic nie chce wpaść to trzeba nazwać to nieszczęściem.
Zdaniem trenera gości Tomasza Borkowskiego mecz zakończył się sprawiedliwym wynikiem, choć wynik meczu wypaczyło nierówne boisko.
Jan Makowiecki , trener ŁKSu powiedział na pomeczowej konferencji, że chciałby podziękować kibicom za doping, zawodnikom za determinację. Chylę czoła przed bramkarzem Bąkiem, bronił w nieprawdopodobnych sytuacjach – powiedział trener ŁKSu. - stworzyliśmy więcej sytuacji, powinniśmy wygrać.
Wśród kibiców Lechi był poseł Jacek kurski, który powiedział nam: jestem zasmucony tym remisem, ale przyznaję dosyć szczęśliwy dla Lechi, w II połowie ja widziałem trzy 100% sytuacje, które wyjął nasz bramkarz, najlepszy zawodnik meczu Mateusz Bąk, zresztą słusznie mu kibice podziękowali, że dziękują Jemu i nikomu więcej. Cieszymy się, mogło być gorzej.