ŁKS Łomża podejmie Kmitę Zabierzów
Piłkarze ŁKS-u Łomża podejmą w sobotę o godz. 15 Kmitę Zabierzów. Łomżanie mają ogromną szansę na zwycięstwo, gdyż rywale jako jedyni w II lidze nie wygrali w tym sezonie żadnego z wyjazdowych spotkań.
- Damian naciągnął lub delikatnie naderwał mięsień dwugłowy i nie trenował przez dwa dni - mówi Czesław Jakołcewicz, trener ŁKS-u. - Raczej nie będzie go w meczowej kadrze. Ponadto w dalszym ciągu nie mogę skorzystać z Makswella Kalu i Iwo Zubrzyckiego. Na szczęście pozostali zawodnicy są do mojej dyspozycji i wierzę, że wygramy z Kmitą.
Ponadto piłkarze mieli więcej czasu, żeby przemyśleć, dlaczego po wyśmienitym początku rundy wiosennej wraz z kolejnymi spotkaniami wiedzie im się słabiej. Przede wszystkim mają problemy z konstruowaniem ataków.
- Nie wygraliśmy czterech spotkań z rzędu, czyli coś się zacięło. Chyba brakuje nam szczęścia - przypuszcza napastnik Tomasz Bzdęga. - Na początku rundy, jak byśmy nie strzelali na bramkę rywali, to piłka wpadała do siatki. Teraz niestety nie jest już tak łatwo.
Kmita jest niżej od łomżan w tabeli i na wiosnę spisuje się słabiej od nich. Mimo to nasi piłkarze obawiają się tego starcia. Przypuszczają, że ekipa z Zabierzowa może nastawić się wyłącznie na defensywę, jak to we wcześniejszych spotkaniach robiły zespoły z Ostrowca Świętokrzyskiego i Legnicy.
- Mam nadzieję, że tym razem będzie inaczej, że będziemy mieli więcej miejsca z przodu i uda się w końcu wykorzystać którąś z okazji strzeleckich - mówi Bzdęga. - Jeżeli rywale nie będą bronić się w ośmiu na własnym polu karnym, to jestem prawie pewien, że uda nam się wygrać.
- Musimy zdobyć trzy punkty, innego wyjścia nie zakładamy - mówi Jakołcewicz. - Atak pozycyjny nie jest naszą mocną stroną, ale mam nadzieję, że w pojedynku z Kmitą szybko zdobędziemy bramkę. To da nam pewność w dalszej części meczu - powinno nam się po prostu łatwiej grać, gdyż rywal będzie musiał się otworzyć.
źródło: Gazeta Wyborcza