Kłusują przed świętami
Przedświąteczna plaga kłusowników w Biebrzańskim Parku Narodowym. Strażnicy codziennie wyciągają z rzeki po kilkanaście sieci, w lasach znajdują setki wnyków. Tak źle jeszcze nigdy nie było - mówią biebrzańscy strażnicy. W tym roku pogoda wyjątkowo sprzyja kłusownikom.
Codziennie strażnicy wyciągają po kilkanaście sieci. Kłusują duże, zorganizowane grupy, które łowią ryby na zamówienia. Nielegalne dostawy szczupaków i okoni zamawiają niektóre hurtownie, bary i restauracje. Kilogram szczupaka kosztuje 14 złotych. Kłusownicy sprzedają ryby za połowę ceny.
W lasach roi się od wnyków. Kłusownicy zastawiają je na dziki, sarny, jelenie i łosie. Najwięcej wnyków strażnicy znajdują w pobliżu wsi i niewielkich miejscowości. Kłusownicy rozstawiają je zwykle bardzo wcześnie rano. Bez śladów na śniegu ciężko ich wytropić. Ale strażnicy wiedzą, którędy chodzi zwierzyna. Jak powiedział Piotr Kossakowski z Biebrzańskiego Parku Narodowego - Ścieżkami się poruszamy. Wiadomo, że jak jest większa gęstwina, to łoś tam się nie przedrze, sarna też nie będzie się pchała.
Kłusowników mogą odstraszyć jedynie surowsze kary - mówią strażnicy Parku. Teraz płacą grzywny i tracą sprzęt kłusowniczy: broń, sieci, czy łódkę. Według strażników powinno się im odbierać także samochody.
źródło: Obiektyw