PO apeluje do PiS o współpracę dla dobra regionu
O współpracę dla dobra woj. podlaskiego zaapelowali działacze PO z wicemarszałkiem Sejmu Bronisławem Komorowskim do podlaskiego PiS w związku z trudnościami z wyborem zarządu województwa podlaskiego. Komorowski podkreślał na konferencji prasowej w Białymstoku, że podlaskie jest jedynym województwem, gdzie do tej pory nie udało się radnym sejmiku wybrać zarządu województwa i "nie ułożono relacji politycznych", by samorząd województwa mógł przejść do pracy na rzecz rozwoju regionu. Według niego ta sytuacja może wpływać na opinię społeczeństwa o polskim samorządzie.
Dzięki głosowi Tołwińskiego sejmik wybrał jedynie nowego marszałka Bogusława Dębskiego z PiS i wicemarszałka Andrzeja Chmielewskiego z Samoobrony. Pat z głosowaniem zaczął się od tego, gdy PiS zgłosił kandydaturę Tołwińskiego na wicemarszałka. Wtedy okazało się, że PiS i Samoobrona nie mają większości. Próbowano także wprowadzić reasumpcję głosowania w sprawie Chmielewskiego po tym, gdy prasa napisała, że działacz Samoobrony był w przeszłości karany, choć teraz wyroki już uległy zatarciu.
Komorowski ocenił, że PiS próbuje "lansować" do władz województwa osoby, które będą przeszkodą we współpracy, "ze względu na to, że w ich życiorysach, w ich działaniach jest zbyt wiele elementów kompromitujących". Obecny na konferencji prezes podlaskiego PSL prof. Adam Czesław Dobroński mówił, że w sprawie Chmielewskiego zgłaszają się osoby, którym ten jest winien pieniądze za dostarczony kiedyś drób do rzeźni. Rachunki mają opiewać na ponad 150 tys. zł.
Niedzielna propozycja PO to już druga tego rodzaju oferta kierowana do - jak mówią - "przyzwoitych" ludzi w PiS. Pierwsza była składana w minionym tygodniu, ale PiS ją odrzucił. PO podkreśla, że chce współpracy bez warunku, że będzie miała marszałka - mówił poseł PO Robert Tyszkiewicz.
W miniony wtorek radni PO zaproponowali, że zagłosują za składem nowego zarządu województwa jeśli nie będzie w nim Krzysztofa Tołwińskiego i Karola Tylendy (startował z list PiS) - członków obecnego zarządu Podlasia. Prezes podlaskiego PiS, wicemarszałek Senatu Krzysztof Putra mówił wtedy, że propozycję odrzuca i zapowiadał, że albo zostanie powołany zarząd w takim składzie, jak obecnie proponują PiS i Samoobrona, albo dojdzie do powtórki wyborów samorządowych do sejmiku.
Działacze PO krytykowali na konferencji prasowej Putrę, który - ich zdaniem - nie pozwala radnym PiS na zawarcie porozumienia z PO "z powodów ambicjonalnych, charakterologicznych".
Krytykowano też Putrę za to, że kilka dni temu wypowiadał się, że miały miejsce próby "wyciągania" radnych PiS do współpracy z Platformą Obywatelską, PSL i radnymi lewicy. Jako o "rzeczy najbardziej niebezpiecznej" Putra powiedział, że zaangażował się w to znany białostocki przedsiębiorca. Putra poinformował wtedy na konferencji prasowej, że rozmawiał już w tej sprawie "wstępnie" z ABW, a zamierza też przekazać informacje Centralnemu Biuru Antykorupcyjnemu, bo takie praktyki uważa za "niedopuszczalne".
Działacze podlaskiej PO uważają, że tego typu wypowiedzi to groźby używania służb specjalnych do załatwiania interesów partyjnych, rozgrywki politycznej, co jest niedopuszczalne.
"Jest to rzecz nieprawdopodobna, w ogóle sugerowanie tego rodzaju możliwości, ale jeśli sugeruje to wicemarszałek Senatu, człowiek odpowiedzialny za kształtowanie dobrych obyczajów demokratycznych, to musi dwa razy bardziej to wywoływać niechęć, obawy i protest" - powiedział Komorowski.
Apelował do Putry o "powściągnięcie swoich wojowniczych zapędów i o to, by pozwolił zafunkcjonować w samym środowisku PiS-u ludziom, którzy chcą porozumienia z PO" i którzy nie chcą "rządzić z ludźmi o miernej reputacji".
Putra powiedział PAP, że rzeczywistej chęci współpracy PO nie ma i nie było. Mówił, że byłaby ona możliwa pod warunkiem, gdyby Platforma "odcięła się" od współpracy, którą zawarła z lewicą. Podtrzymał też, że dobrze zrobił rozmawiając z ABW i CBA, bo uważa, że osoby odpowiedzialne mają obowiązek informowania tych służb o sprawach prób wywierania nacisku.
Działacze PO zaznaczali, że nie chcą powtórzonych wyborów do sejmiku. Robert Tyszkiewicz mówił, że platforma nie zgodzi się na to, by sejmik powołał zarząd województwa w składzie proponowanym przez PiS. Wymienił tu nazwiska Krzysztofa Tołwińskiego (PSL), Karola Tylendy (PiS) oraz Andrzeja Chmielewskiego i Tomasza Gana - obaj z Samoobrony.
Marszałkiem-elektem jest Bogusław Dębski z PiS. Wciąż pracuje jednak zarząd z poprzedniej kadencji. Jeżeli w ciągu trzech miesięcy od daty oficjalnego ogłoszenia wyników wyborów samorządowych, nowego zarządu województwa podlaskiego nie uda się wybrać, wybory samorządowe do sejmiku trzeba będzie powtórzyć.
W 30-osobowym sejmiku województwa podlaskiego, biorąc pod uwagę listy, z których startowali radni, PiS ma 11 mandatów, PO - 7, PSL - 5, Samoobrona - 4, Lewica i Demokraci - 3.