W Łomży był niebezpieczny corhydron.
Już ponad 50-ciu pacjentów przyniosło ampułki leku do apteki przy ul. Dwornej. Placówka została wyznaczona do przyjmowania specyfiku. Wśród oddanych dawek corhydronu była jedna, która zamiast leku przeciwko astmie zawierała niebezpieczną dla zdrowia substancję.
Apteka nadal czeka na ampułki corhydronu. Fiolki są na razie przechowywane w aptece, placówka czeka na wytyczne ministerstwa zdrowia, co dalej zrobić z podejrzanym lekiem.
Tymczasem minister zdrowia odpowiedzialność za aferę z corhydronem przypisał Głównemu Inspektorowi Sanitarnemu i kierownictwu Jelfy. Zbigniew Religa podkreślił, że ani Inspektor, ani zarząd firmy nie zareagowały właściwie na zagrożenie życia pacjentów.
Minister zdrowia poinformował, że złożył zawiadomienie do prokuratury na działania Głównego Inspektora Farmaceutycznego, Narodowego Instytutu Zdrowia Publicznego i Urzędu Rejestracji Leków. Zbigniew Religa podkreślił, że Instytut przekazał informację o zamianie leku Jelfie zamiast inspektoratowi Farmaceutycznemu.
Szef resortu zdrowia skrytykował ostro kierownictwo Jelfy, które zdobyło się tylko na rutynowe działania i nie zrobiło nic, aby dotrzeć do ludzi, którzy trzymają corhydron w prywatnych, domowych apteczkach. Minister zapewnił, że w Polsce nie brakuje zamienników corhydronu.