Siódme: Nie kradnij
Nie dobiegł jeszcze końca kosztujący ponad 100 tys. złotych remont zabytkowej kaplicy na cmentarzu katedralnym w Łomży, a już zaczęli ją okradać bezduszni złodzieje. Pierwszym łupem padły miedziana rynna i arkusze miedzianej blachy z dachu mad zakrystią i prezbiterium. Internauci i mieszkańcy Łomży nie kryją oburzenia.
- To jest bulwersujące! - irytuje się Wiesława Szymańska, konserwator zabytków. – Kiedy wreszcie 100-letniej budowli przywróciliśmy pierwotną bryłę i dobudowaliśmy historyczną wierzę to ktoś bez sumienia niszczy zabytek, służący tylu pokoleniom łomżyniaków. Pierwszy sygnał o dewastacji ks. proboszcz Marian Mieczkowski z parafii pw. Michała Archanioła która jest gospodarzem ponad 200-letniego cmentarza, dotarł już w poniedziałek (tydzień temu 21` sierpnia br.). Wówczas grabarze zaalarmowali go, że z dachu kaplicy zerwane zostały tzw. obróbki, czyli miedziane pasy przytrzymujące arkusze blachy. ks. Proboszcz natychmiast powiadomił policję oraz konserwatora zabytków. Tymczasem już w piątek bezwzględny złodziej zerwał rynnę i arkusze miedzianej blachy znad zakrystii oraz zniszczył część pokrycia dachu na prezbiterium. Wspiął się, prawdopodobnie po rynnie, o czym świadczą zabrudzenia na świeżo pomalowanej elewacji.
- Prowadzimy dochodzenie w sprawie kradzieży – informuje nadkomisarz Krzysztof Leończak oficer prasowy Komendy Miejskiej Policji w Łomży. Prawdopodobnie celem wandala lub wandali nie była profanacja kaplicy, a kradzież miedzianej blachy, żeby ją sprzedać na złom.
Kaplica na cmentarzu katedralnym pochodzi z początku XX w. Początkowo służyła wyznawcom prawosławnym, zaś po roku 1918 przeszła w ręce katolików. Dopiero teraz doczekała się gruntownego remontu, który być może uchronił ją przed zawaleniem, gdyż woda podmywała fundamenty. O pomstę do nieba woła fakt, że dla kilku miedziaków złodziej okrada nawet zmarłych. Ciekawe kiedy i jak spojrzy im w twarz...
Mirosław R. Derewońko