Poleciał przez przypadek
Pocisk rakietowy, który w minioną sobotę spadł w Łomży na zaparkowany samochód, został odpalony przypadkowo z jednego ze składów złomu w mieście, oddalonego o kilka kilometrów - ustaliła w poniedziałek policja. Stało się to za sprawą kawałka metalu rozgrzanego w czasie cięcia stali: upadł on na ten nieuzbrojony pocisk znajdujący się w stercie złomu i spowodował zapłon paliwa, które musiało się jeszcze znajdować w elemencie nośnym - poinformował oficer prasowy łomżyńskiej policji Krzysztof Leończak.
Przesłuchany został pracownik, który w tym czasie ciął stalowe rurki. Policja ustaliła, że kawałek rozgrzanej stali wpadł w stertę złomu i tam doszło do zapłonu paliwa w elemencie nośnym pocisku rakietowego.
Pracownik twierdzi, że nie widział samego momentu odpalenia. Widział tylko szary dym z miejsca, w które wpadł rozgrzany kawałek stali, a potem - gdy się odwrócił i zajął swoją pracą - z odległości kilku metrów poczuł podmuch ciepłego powietrza. Zanim spadł na samochód, pocisk przeleciał ok.3-4 kilometrów.
Skład złomu został w poniedziałek przeszukany przy wykorzystaniu psa do poszukiwania ładunków wybuchowych, który niczego nie odkrył. Teren przeszukali też saperzy, ale i oni nic podejrzanego nie znaleźli.
W sobotę pocisk - prawdopodobnie produkcji rosyjskiej z czasów II wojny światowej - spadł na zaparkowany na łomżyńskim osiedlu samochód osobowy, niszcząc przednią szybę, dach i deskę rozdzielczą auta. Policja przypuszcza, że może to być pocisk z rosyjskiej katiuszy. Ma on ok. 15 centymetrów średnicy i ponad pół metra długości.
zobacz też:
- To był pocisk, a nie silnik
- Rosyjski silnik rakietowy spadł w Łomży
- UFO? - Niezidentyfikowany Obiekt „Spadający”