Pan Tadeusz z Łomży ma taaaką kolekcję słoni
- Myślę, że zostałem urodzony pod szczęśliwą gwiazdą – opowiada Tadeusz Mieczkowski z Łomży, który przez ponad 30 lat zgromadził kolekcję figurek słoni z różnych materiałów i różnej wielkości: od kilku centymetrów do nawet 60 cm wysokości. - Mam pięcioro dzieci: trzech synów, dwie córki, 15 wnuków, dwójkę prawnuków, trzeci prawnuk w drodze – mówi 74-latek z dumą i wdzięcznością żonie i Bogu. W regałach, na szafie, półkach i parapecie wyciągają w górę trąbę słonie na szczęście.
Tadeusz Mieczkowski urodził się w Łomży, w domu rodzinnym w 1950 r., choć jego ród pochodzi ze wsi Mieczki Czarne w okolicy Przytuł i Mieczki Sucholaszczki. Początek imponującej kolekcji słoni sięga roku 1992. - Spodobał mi się słonik na straganie, bo pomyślałem, że przynosi szczęście – wspomina małą figurkę około 3 cm, z ciemnoczerwonej masy (być może, z buraczkowej laki). Na parkingu naprzeciw Klasztoru Ojców Kapucynów wówczas znajdowało się targowisko. Pamięta, że drugiego, trochę mniejszego słonika syn przywiózł mu z Maroka. Rok po roku, Pan Tadeusz zaczął kupować słonie. Niedużo, po jednym, czasami dwa lub trzy. Kiedyś na pchlim targu w Kiermusach od razu spodobało mu się 8. Oczywiście, nie zdołał się oprzeć takiej różnorodności słoniątek, słonic i słoni. Wrócił z nabytkami do Łomży, uradowany, że skromna początkowo kolekcja się powiększa.
Podziwiał olbrzymie zwierzęta w cyrku
Jako mały chłopiec i nastolatek wiele razy widywał słonie w cyrku; ani śniło mu się zbierać figurek. Cyrki wędrowne przyjeżdżały regularnie do miasta, stanowiąc dużą atrakcję. Rozstawiały namioty z wozami, m.in., na Starym Rynku, Muszli i Placu Niepodległości, w pobliżu bloków przy ulicy R. Dmowskiego (za komuny M. Turlejskiego) i na Osiedlu Południe. Podziwiał olbrzymie zwierzęta na kolosalnych nogach, ważące po dwie lub trzy tony, jak z gracją wykonywały akrobacje. Jednak pasja kolekcjonerska w Tadeuszu narodziła się dopiero, kiedy zbliżał się do wieku Chrystusowego.
Tadeusz Mieczkowski to absolwent SP nr 6 (obecnie Muzeum) i LO imienia Tadeusza Kościuszki w Łomży (matura 1968). Rok później wygrał zawody powiatowe w pchnięciu kulą na 13, 25 metra. Grał zawodniczo w drużynie ŁKS Łomża jako junior i senior III ligi. Dom na starówce odziedziczył po ojcu Władysławie (1918-1982) i oddał synowi. Jako żołnierz zjednał szacunek przełożonych i kolegów, bo był zdyscyplinowany i dobrze służył sprawie skutecznej obrony Ojczyzny, co podpisał Szef Miejskiego Sztabu Wojskowego w Białymstoku Edward Korolczuk. Półtora roku uczył dzieci SP w Czartorii, pracował jako dyspozytor transportu w ŁZPB „Narew” i Wojewódzkiej Spółdzielni Ogrodniczo-Pszczelarskiej. Prowadził z żoną przez ponad 20 lat do końca 1999 r. sklep owocowo-warzywny przy Giełczyńskiej. Pracował przez 5 i pół roku do 2011 r. w Islandii. Emeryt od 2015 r.
Ile figurek słoni zebrał Tadeusz Mieczkowski?
Cały pokój gościnny otoczony jest słonikami. Tworzą jakby niekończącą się karawanę, idącą raźno przed siebie w milczeniu, spoglądając na towarzyszki i towarzyszy peregrynacji z półki na półkę. Są wykonane z mniejszą lub większą starannością, zazwyczaj perfekcyjnie, jedne maszynowo, inne ręcznie, odlewane, lepione i plecione, w jednolitym kolorze lub malowane fantazyjnie. Na słoniach Pana Tadeusza można by oprzeć niejeden wszechświat, glob ziemski, tarczę lądolodów, a na pewno szkołę rękodzieła wszelakiego rodzaju. Słonie prawdopodobnie pochodzą z różnych stron świata, a z których dokładnie – sam właściciel nie wie. Sądząc po technikach i materiałach, do zbioru trafiły, być może, z Azji, z Indii, Chin i krajów egzotycznych, chociaż ostatnio kupił najbardziej kolorowe, wielobarwne, na pielgrzymce do Fatimy w Portugalii. Niektóre z przezroczystego lub malowanego szkła, ceramiki, inne z miedzi, mosiądzu, jeszcze inne z kamienia, laki, plastiku i drewna. Są i takie, których materiału na oko, na wagę nie da się rozpoznać.
Pan Tadeusz na specjalnie przygotowanej karteczce z oznaczonymi numerami półek trzyma w kalendarzyku aktualny zapis o zgromadzonej liczbie eksponatów: ile słoni paraduje na której. Do niedawna było ich 227, ale jednego ofiarował synowi koleżanki. Zazwyczaj bywa odwrotnie: na urodziny, imieniny i pod choinkę to jemu bliscy dają nietypowego słonika. I tak słoniowa kolekcja się rozrasta z roku na rok, dzięki rodzinie, żeby wszyscy w niej mieli szczęście. Słonie czasami są proste: tylko głowa z trąbą, zazwyczaj uniesioną do góry, i tułów z nogami, jednak czasami przypominają misterne rzeźby, dzieła sztuki zdobniczej, np. z elementami okrywających kap, siedzisk, tronów. Bywają spacerowe, zapracowane, bojowe lub po prostu zabawne ze śmiejącymi się oczami i uśmiechniętą buźką.
W kolekcji wyróżnia się rzeźba: z 4-ema słoniami i kilka po 2 słonie na jednym postumencie, choć w ewidencji na półkach figurują pod jedną pozycją. Figurek według numeracji jest 226, lecz zwierzątek trochę więcej i ma przybyć.
Mirosław R. Derewońko
tel. red. 696 145 146