Festyn na bulwarze sąsiadów nad Narwią
Na bulwarze nad Narwią stała scena, na której występowali wokaliści i muzycy, a parking zamienił się w parkiet do tańca dla około 50 pań i panów. To wieczorny epizod pikniku, którego celem miało być poznawanie sąsiadów z osiedli nr 2, 5 i 13. Mieszkańcy Łomży z Łomżycy i starówki i wszyscy chętni mogli w niedzielę skakać po trawie w workach, pływać gondolą, pławić się w bani z bryłami lodu, jeść kiełbaski polskie z grilla i lody włoskie. Rady trzech osiedli zorganizowały wesoły piknik za 30 tysięcy zł, jakie pozyskały z Budżetu Obywatelskiego 2023 – każda uzyskała po 10 tysięcy zł.
Przewodnicząca Rady Osiedla nr 2 Marzena Zaniewska opowiada o wydarzeniach na bulwarze od godz. 14. do 21. Przyjechała trzy godziny wcześniej, żeby wszystkiego dopilnować po gospodarsku. Ostre słońce nie oszczędziło przewodniczącej, która po niedzieli nad Narwią ma zaróżowioną skórę twarzy, pleców i ramion. - Mimo upału ponad 35 stopni, ludzie przyszli i impreza się udała – ocenia Pani Marzena w cieniu daszku nad ławą za fosą przy grillu. Obok działało smakowicie urządzone obszerne stoisko z ciastami, napojami swojej roboty i babką ziemniaczaną. Mama 8-letniej Gabrysi Kulikowskiej z Łomży, chorej na autoimmunologiczne zapalenie mózgu i rdzenia kręgowego, w ten sposób z Sandrą Stepkowską i wolontariuszkami zbierała pieniądze na wlewy z immunoglobulin w Centrum Medycznym św. Łukasza w Gdańsku. 1 wlew kosztuje 28 tys. zł, a planuje się 6 wlewów.
https://www.siepomaga.pl/gabrysia-kulikowska
- Dzięki uprzejmości organizatorów, miałyśmy możliwość rozstawić stanowisko ze słodkościami i wyrobami garmażeryjnymi – mówi Anna Pieńkowska, wolontariuszka w grupie Wojownicy Gabrysi. - Wiele wyrobów pozyskałyśmy dzięki wielkim sercom firm cukierniczych i gastronomicznych z Łomży i okolic, ale również dzięki otwartości zwykłych ludzi. Nasza wdzięczność za zaangażowanie tak wielu osób nie zna granic! Zebrane do puszek pieniądze zasilą zbiórkę na leczenie Gabrysi Kulikowskiej. - Wysokie koszty leczenia, których pokrycie jest poza zasięgiem rodziców, spowodowały konieczność zorganizowania zbiórki. Dzisiejsza akcja była pierwszą stacjonarną akcją. Do tej pory wszystko działo się za pośrednictwem internetu. Wierzymy, że dzięki hojności i otwartości ludzkich serc, niebawem uzbieramy kwotę potrzebną, aby rozpocząć leczenie ratujące zdrowie i życie Gabi.
Zabawy i konkursy prowadzili w familiarno-żartobliwym stylu doświadczeni i lubiani na imprezach festynowych i charytatywnych konferansjerzy: Ewa Kowalewski i Maciej Listowski, zachęcając do udziału i podtrzymując na duchu w chwilach słabości. Dla niektórych zwycięzców rejsy gondolą po Narwi z sympatycznym kapitanem Marcinem Mieczkowskim były pierwszymi w życiu, mimo 50 i więcej lat przeżytych w mieście nad rzeką. Organizatorzy byli przygotowani na 3 rejsy po 20 osób, w nagrodę za triumfy indywidualne i drużynowe. Jeżeli ktoś wcześniej nie trzymał w ręce wkrętarki i nie mocował się z wkrętami na pniaku drewna, to podczas festynu nad Narwią miał okazję.
Maciej Listowski szacuje, że przez 5 godzin imprezy przewinęło się około 300-400 osób, do czego można jeszcze doliczyć przybywających na 2 godziny potańcówki z Kapelą Siemieniacy. Na scenie MDK występowali również śpiewający: Hanna Zlagodukh i Robert Kossakowski. Do potańczenia zumby porwała, jak zwykle z werwą na imprezach, żywiołowa Elżbieta Komorowska. Lody serwowała z tradycyjnym uśmiechem Elżbieta Skrzetuska. Ta swobodna atmosfera wakacyjnego luzu i zabawy, niekrępującej, niezobowiązującej, sprzyjała poznawaniu ludzi. Zdaniem Marzeny Zaniewskiej, czas pandemii i stanu pandemicznego wywarł piętno na zachowaniach społecznych. Obawa o zakażenie koronawirusem, dystans w kolejkach, maski na twarzach i szyby w sklepach, kwarantanny i izolacje w domach, komunikaty i nakazy sanitarne przez 3 lata spowodowały, że ludzie zaczęli izolować się od siebie społecznie - „są, ale obok siebie”. Piknik osiedlowy z myślą o sąsiadach miał jako jeden z ważnych celów integrację: by ludzie znający się z widzenia, z ulicy, poczuli ducha wspólnotowego.
Morsy w bani z lodem
Marzena Zaniewska zorganizowała pierwszy raz dużą imprezę, we współpracy z przewodniczącym Dariuszem Domańskim z Rady Osiedla nr 5 i Radą 13: dużą, ze względu na rozmach programowy, liczbę osób występujących i spraw do załatwienia, frekwencję uczestników. W jej ocenie, 30 tysięcy zł to przy obecnych cenach nie jest kwota wysoka. Organizatorzy ponieśli koszty: ustawienia sceny, nagłośnienia i oświetlenia, oprawy muzycznej, miejsc siedzących, konferansjerów, wykonawców, instruktorów, druku plakatów i umieszczenia informacji w Internecie i radio, wynajmu gondoli do rejsów, funkcjonowania grilla i rozdawania lodów. Atrakcję stanowiły łomżyńskie Morsy, z którymi pojawiła się olbrzymia, kolista bania, wypełniona wodą i kulami lodowymi jak piłki do siatkówki. Z pozostałymi po festynie ciastami, ogórkami i smakołykami wolontariuszki udały się do Placówki Opiekuńczo-Wychowawczej przy ulicy Rybaki w Łomży, aby sprawić radość także podopiecznym.
Mirosław R. Derewońko
tel. red. 696 145 146