Wagnerowcy przez Łomżę nie przejadą, przynajmniej w weekend
„Łomża zawsze wierna” - krzyczał mężczyzna wyrzucając ulotki z okna pawilonu handlowego, ratując tym obywatela Ryszarda Ochódzkiego, przebranego za starszą kobietę, przed okazaniem dokumentu tożsamości. Dzięki temu, jak widzimy w filmie wg scenariusza Stanisława Tyma w reżyserii Sylwestra Chęcińskiego „Rozmowy Kontrolowane”, Łomża przyczyniła się do upadku starego systemu.
Nasze miasto może zapisać się także w historii najnowszej, a nawet potencjalnej. O tym jak trudno w weekend pokonać Łomżę wie każdy kierowca, który próbuje jeździć po mieście, a nie daj Boże, przeprawić się przez Narew. Poprawy sytuacji także próżno czekać. Lepiej przygotować się na jej pogorszenie, ponieważ najbliższym czasie (w sierpniu), dla ruchu udostępniony ma być ostatni odcinek S61 na północ od Łomży. Tranzyt jadący z Litwy z dwupasmowej drogi zjedzie dopiero w Kisielnicy i dalej przez Łomżę, albo w kierunku Zambrowa czy Ostrowi Mazowieckiej. Zwiększony ruch turystyczny sprawia, że korkują się dojazdy do mostów i do Piątnicy oraz miasto Łomża.
W tej sytuacji wyłączenie z ruchu jednego mostu wspomniane utrudnienia potęguje.
W ostatnią niedzielę w łomżyński MOSiR organizował triatlon wyłączając przy tym w południe na ponad godzinę most Hubala. Jedną z dwóch przepraw, z której korzysta tranzyt jadący od Zambrowa na Mazury i kraje nadbałtyckie, i z powrotem. Pisząc tranzyt mam na myśli nie tylko ciężarówki, a przede wszystkim ruch weekendowy, czyli turystyczny. To wprowadziło dodatkowe atrakcje kierowcom, którzy po godzinie 12 próbowali pokonać rzekę w tym miejscu. Na Szosie Zambrowskiej żadnej informacji o zamkniętym obiekcie. Dojeżdżając do mostu Hubala, już policja ruch kierowała w jedyną możliwą drogę, czyli w ulicę Zdrojową. Lokalni wiedzą, że nie prowadzi ona do innej przeprawy. Kierowcy przejeżdżający już niekoniecznie, więc jechali prosto dokąd mogli. By zapamiętali, że Łomży nie da się tak łatwo pokonać, w rejonie Góry Św. Wawrzyńca i Królowej Bony natrafili na kolejną blokadę, bo także tam odbywał się bieg i droga przez pewien czas była zamknięta. Na przeciwko siebie stanęły więc kolumny samochodów od Łomży i do Łomży. Po pewnym czasie ci jadący od Łomży zaczęli zawracać, bo przejechać nie ma jak a i VIPy jadą na Łomżę. Otóż w tę pułapkę złapał się wojewoda podlaski Bohdan Paszkowski ze swoim zastępcą i senator Marek Komorowski, śpieszący się na piknik.
Z relacji innego Czytelnika wynika, że na rondzie Lutosławskiego między 12 a 12:30 stanął patrol policji, który odsyłał jadących na nowy most.
Nie lepiej jechało się z drugiej strony rzeki. Jak relacjonuje kolejny Czytelnik, jadąc od Białegostoku korek zaczynał się przed Piątnicą. Ominął więc go skręcając w polną dróżkę. Nie był jedyny, bo jak mówi, nawet na niej zrobił się mały korek. Udało się dojechać do zjazdu na nowy most, ale tam policja i zamknięty wjazd. Pierwsza myśl wypadek – mówi, ale po przypatrzeniu się dostrzegł biegnących zawodników. 40 minut zajęło mu dotarcie do skrzyżowania w Piątnicy i to jak mówi, dzięki policjantom, którzy kierowali ruchem na rondzie i krzyżowaniu głównym. „Później to już poszło szybko – stwierdza – tylko 20 minut do Łomży”. W sumie przeprawa przez rzekę i dotarcie do domu w niedzielne południe zajęło mu około 1 godziny.
O paraliż miasta zapytaliśmy Urząd Miejski, pod którego podlega MOSiR.
„Wniosek w sprawie organizacji VIII Triathlon MOSiR Łomża był opiniowany przez Komendę Wojewódzką Policji w Białymstoku – odpowiada ratusz. - Wydana została pozytywna opinia warunkowana m.in. umieszczeniem odpowiednich znaków zakazu lub nakazu przed wjazdem na drogi wyłączone z ruchu oraz poinformowania za pośrednictwem lokalnych mediów o utrudnieniach w ruchu drogowym podczas trwania imprezy. Niezależnie o tego organizator na rondzie w Piątnicy wywiesił dzień przed wydarzeniem banery informujące o zamknięciu mostu Hubala w czasie trwania zawodów. Informacja o godzinach zamknięcia mostu oraz ul. Rybaki przesłana została także do operatora nawigacji Google Maps, który odpowiedział przyjęciem zgłoszenia do realizacji”.
Na dowód tego załączono zdjęcia banerów. Niby coś zrobiono, ale czy wszystko co należało? Po stronie Łomży baner umieszczono na ostatnim skrzyżowaniu przed mostem, obok ustawionych barierek. Czy to pozwoliło uniknąć pułapki oceńcie Państwo sami. Jedyna drogą była ulica Zdrojowa. W Piątnicy dwa banery pojawiły się na barierkach ronda przy wyjeździe na Białystok. Ocenę czytelności pozostawiam Czytelnikom, ale czy to wypełnia warunek policji, o którym czytamy w uzyskanej odpowiedzi tj „umieszczeniem odpowiednich znaków zakazu lub nakazu przed wjazdem na drogi wyłączone z ruchu”? Z poinformowaniem lokalnych mediów chyba także nie poszło najlepiej. Redakcja 4lomza.pl nie otrzymała żadnego komunikatu w tej sprawie, ale także inne medium, mniejsza o nazwę, również.
Tym sposobem, podobnie jak w kultowym filmie „Rozmowy Kontrolowane”, Łomża może uratować Warszawę przed „wycieczką” wagnerowców. Może nakręcą film?
Zasadnym wydaje się jednak pytanie Czytelnika, czy nie można zorganizować takiej imprezy sportowej pozostawiając główne ciągi komunikacyjne drożne? Nie dość, że Łomża w weekendy korkuje się regularnie, to instytucja miejska dokłada kolejne problemy.
Budowana obwodnica naszego miasta ma ruszyć w mniej więcej w połowie przyszłego roku. Oby bez poślizgu.