24 godziny ciągłej jazdy na pielgrzymim szlaku
- Jedziemy, wszyscy są zdrowi i zaangażowani, sprzęt nie nawala – mówi w czwartkowy poranek koordynator rowerowej pielgrzymki sztafetowej pod krzyż na Giewoncie Adam Babiel. Pątnicy zbliżają się do Wieliczki skąd aż do celu zacznie się ciągły podjazd pod górę.
Noc rowerzystom, którzy wczoraj o 8 rano wyjechali w pielgrzymce z Parafii Krzyża Świętego pod Krzyż na Giewoncie minęła spokojnie. Zmęczenie i mały kryzys przyszedł nad ranem, ale jak mówi Adam Babiel, kawa stawia na nogi. To już 24 godzina trwania sztafetowej pielgrzymki z Łomży. Pątnicy są tuż przed Wieliczką.
- Jesteśmy godzinę przed czasem – mówi koordynator.
Wieczorem i w nocy uczestnicy pokonali Góry Świętokrzyskie. Pierwszy długi i ciężki podjazd miał miejsce przed Ostrowcem Świętokrzyskim.
- Dobrą zmianę dali niezawodni Krzysztof Borkowski z Janem Szmitko – chwali Babiel.
Kolejny trudny odcinek za Opatowem pociągnęli z kolei Józef Babiel za Zbigniewem Zalewskim.
Obecnie pątnicy znajdują się na wysokości około 197 m n.p.m. Zakopane leży na wysokości 750 metrów i wyżej, więc przed pielgrzymami najtrudniejsza część wyprawy. Zmęczenie 24-godzinną trasą zostanie teraz spotęgowane ciągłym podjazdem pod górę. Humory, motywacja i zaangażowanie dopisują, więc jeszcze dziś, cel zostanie osiągnięty.
Giewont, na który będą wędrować w piątek, ma wysokość 1894 m n.p.m.