Protest „Ani jednej więcej” pod szpitalem w Łomży
„Jestem w 25 tygodniu ciąży, od początku ciąży bałam się i nadal się boję, (…) czy ci lekarze w razie czego uratują moje życie, czy pozwolą umrzeć tak jak innym. Czy wybiorą uratowanie życia mnie, czy uratowanie życia płodu?” - mówiła Agnieszka Dębińska organizatorka protestu „Ani jednej więcej!”, który o godz. 18 w środę 14 czerwca 2023 roku odbył się pod szpitalem w Łomży.
Kilkanaście osób z Łomży, Białegostoku, czy Grajewa uczestniczyło w ogólnopolskim proteście „Ani jednej więcej!” pod szpitalem w Łomży. Podobne akcje odbyły się w środę 14 czerwca w ponad 50 miastach w całej Polsce, ale nie tylko. To reakcja na śmierć Doroty w szpitalu w Nowym Targu, która zmarła po tym, jak obumarł płód, a ona zachorowała na sepsę. Mocne słowa padały z ust organizatorki w kierunku lekarzy czy polityków partii rządzącej.
„Drodzy ginekolodzy Miasta Łomża, ginekolodzy całej Polski, jeśli wybieracie klauzule sumienia czy strach o to, że stracicie pracę, zamiast ratować życie kobiet, to jesteście takimi samymi mordercami jak politycy PiS-u, którzy wprowadzili to prawo” - krzyczała do megafonu. „Polska stała się krajem bardzo niebezpiecznym dla Polek” - mówiła.
Wyrzucała lekarzom, że składali przysięgę Hipokratesa i powinni ratować życie kobiety. „Nie przysięgali przed Bogiem czy biskupem, że będą ratować życie płodu”.
„Chcemy lekarzy nie misjonarzy” wsparła akcję dziennikarka Magda Mołek, a starsza kobieta przed wejściem głównym do szpitala w Łomży dodawała „Klauzula sumienia jest dobra w kościele, a nie u lekarzy”.
„Zebraliśmy się tutaj, aby uczcić pamięć Doroty Lalik, zmarłej kobiety, która w wyniku zakazu aborcji zmarła” - rozpoczęła oficjalnie protest Pani Agnieszka, przypominając jej historię przed śmiercią w szpitalu.
„O 5:20 zmarł płód i lekarze czekali 3 godziny na decyzję konsultanta wojewódzkiego na usunięcie macicy”. To zdaniem protestującej opóźniło możliwość uratowania życia Pani Doroty. „CRP rosło tak, że nie było szans na uratowanie jej życia, o 9:36 zmarła”. „Zmarła dlatego, że życie kobiet polityków PiS-u, Konfederacji, Ordo Iuris a także kleru, biskupów, księży nie ma żadnego znaczenia, bo życie płodu jest ważniejsze niż życie kobiet” - krzyczała do megafonu. „Każda kobieta ma do kogo wracać. (...) i każda Polka boi się, że nie wróci, bo lekarze zamiast wybrać ratowanie ich życia, wybiorą ratowanie stołków”.
Wszystkie te słowa oskarżenia szczególnie brzmiały w ustach kobiety w tak zaawansowanej ciąży.
Latarki w telefonach, jako symboliczne świeczki, zapalili uczestnicy zmarłym Paniom: Izabeli z Pszczyny (30 lat), Agnieszce z Częstochowy (37 lat), Marcie (36 lat), Justynie (34 lata) i Dorocie (33 lata).
Pani Agnieszka Dębińska przyznawała, że w sieciach społecznościowych wypowiada się w sprawach aborcji, polityki, czy księży.
Protestowano "przeciw zmuszaniu kobiet do noszenia niechcianych ciąż, przeciw zakazowi aborcji, przeciw zbrodniczym rządom PiS, ale także przeciw odbieraniu kobietom prawa do życia, zdrowia i wolności".