Niebezpieczna sprzedaż w internecie
40 tys. zł straciła mieszkanka Łomży, która w serwisie aukcyjnym chciała sprzedać dziecięce krzesełko. Uwierzyła podszywającemu się przestępcy i kliknęła w link.
W czwartek do łomżyńskich policjantów zgłosiła 42-letnia mieszkanka Łomży, która przy próbie sprzedaży dziecięcego krzesełka do karmienia za 150 złotych straciła aż 40 tysięcy złotych. Oszustwo, o czym już wielokrotnie przy takich okazjach informowaliśmy, przebiega dość standardowo.
Po wstawieniu produktu na serwis aukcyjny, zgłasza się potencjalny chętny i przesyła link. W tym wypadku oszust, podający się za kupującą, poinformował, że już zamówił i opłacił kuriera, a załączony link ma go aktywować. Łomżynianka kliknęła w odsyłacz i trafiła na stronę łudząco podobna do swojego banku. W tym miejscu najpóźniej powinna była odstąpić od dalszego logowania. Jeśli zachodziłaby konieczność wejścia na swoje konto, należało to zrobić nie z otrzymanego linku, a rutynowo, czyli jak zwykle się to robi: przez skrót na swoim komputerze, czy smartfonie, przez aplikację lub wpisując adres banku z pamięci.
Mieszkanka naszego miasta na tę spreparowaną stronę wpisała swoje dane do logowania oraz kod, który otrzymała od oszusta (kupującej).
O tym, że mogła paść ofiarą oszustwa dowiedziała się, gdy system bankowy poinformował ją, że na jej konto zalogował się ktoś z innego urządzenia. Kobieta ponownie zalogowała się do swojego banku i stwierdziła, że skradziono jej 40 tys. zł.
Przy nawet małych transakcjach zawsze trzeba zachowywać czujność. Klikanie w podesłane linki często może być niebezpieczne i wiązać czy to instalowaniem „czego”, czy wykradaniem danych. Wpisywanie danych bankowych powinno następować tylko na stronie swojego banku. By mieć pewność że tak jest, powinniśmy się tam logować samemu wpisując adres strony. Link z „przestępczego” odsyłacza często ma drobną zmianę w nazwie lub niepolskie rozszerzenie.