Szukają mogiły powstańców
- Dziś mamy finał, tzn. prof. Radosław Mieszkowski z UW prowadzi badania georadarowe, czy ta mogiła tutaj jest – mówi Adam Niebrzydowski, burmistrz Jedwabnego i entuzjasta historii. Naukowiec i wolontariusze szukają nad Biebrzą miejsca spoczynku powstańców styczniowych.
Mimo przedwiośnia, na polu pod Sieburczynem spory ruch. Kilka osób z wykrywaczami metali sprawdza pole, a obok z georadarem, czyli urządzeniem wysyłającym fale w głąb ziemi, profesor uniwersytecki szuka regularnych liniowych bądź kolistych anomalii gruntu.
- Szukamy miejsca pochówku 27 powstańców styczniowych, którzy zostali pochowani prawdopodobnie w jednym miejscu gdzieś tu – tłumaczy Adam Niebrzydowski. - Wstępne wyniki pokazały, że przy przydrożnym krzyżu nie ma żadnych anomalii, dlatego wykluczyliśmy możliwość pochówku w tamtym miejscu.
Profesor Radosław Mieszkowski z Wydziału Geologii Uniwersytetu Warszawskiego i wolontariusze przeszukują obecnie pole uprawne znajdujące się przy skrzyżowaniu drogi Wizna – Burzyn ze zjazdem na Zanklewo w Sieburczynie nad Biebrzą.
- Skupiliśmy się na miejscu wskazanym przez starszą mieszkankę Sieburczyna, która pokazała nam to miejsce – wyjaśnia Niebrzydowski. - Mówiła, że w latach 40-tych czy 50-tych XX wieku jako małej dziewczynce ojciec mówił o mogile, gdzie jest dużo ludzi pochowanych. Ci ludzie opiekowali się wówczas tym grobem.
Od 14 lat, dzięki osobistemu zaangażowaniu burmistrza Adama Niebrzydowskiego i Stowarzyszenia Miłośników Ziemi Jedwabieńskiej, trwa gromadzenie śladów bitwy pod Sieburczynem. To przegląd publikacji mówiący o tym starciu, czy zbieranie informacji od starszych ludzi, których rodziny z pokolenia na pokolenie przekazywały sobie pamięć o powstańcach. Wspomnienia niosą ze sobą duże ryzyko rozbieżności, co widać w opowieściach. Wiarygodnie badacze ocenili wskazanie jednej ze starszych mieszkanek Sieburczyna, która jako mała dziewczynka około 70 lat temu miała przynosić kwiatki na grób wskazany przez jej ojca jako miejsca, gdzie „dużo ludzi pochowanych”.
Na początku lipca 1863 roku powstańcy po klęsce w starciu w Rosjanami pod Kozim Rynkiem, uciekając chcieli przeprawić się przez rzekę pod Wizną w bardziej bezpieczne rejony. W rejonie poszukiwań, jak wyjaśnia Adam Niebrzydowski, doszło do starcia około 30-50 strzelców, którzy byli na dziedzińcu dworskim z około 200 kozakami. Zadaniem obrońców było odpędzenie nacierających, aby reszta mogła się bezpiecznie przeprawić przez rzekę. Niestety większość z nich zginęła lub została ranna. Dopiero oddział kosynierów dowodzony przez płk Hłaskę rozgromił kozaków i ostatecznie przeprawa się udała. Potwierdzeniem stoczonej bitwy mogą być znalezione podczas poszukiwań małe ołowiane kule.
Profesor Radosław Mieszkowski w środku pola objętego pomiarami na głębokości około 1,2 -1,3 metra wskazał prostokąt o wymiarach 3,5x2,2 metra pochodzenia nienaturalnego. Także bliżej drogi na głębokości 1,7 metra znaleziono drugą formę nienaturalną kolistą o średnicy 6 metrów.
- Umieścimy to w układzie geodezyjnym i przekażemy archeologowi lokalizację tych dwóch anomalii – tłumaczy prof. Mieszkowski. - Jeśli ma to być naprawdę zweryfikowane, to potrzebne są prace sondażowe, by określić co powoduje, że tam wychodzi jakiś obiekt.
W najbliższym czasie, po opracowaniu wyników badań georadarem, archeolog Michał Grabowski ma podjąć prace wykopaliskowe.