Krwawy rok bohaterstwa Ukrainy i okrucieństwa Rosji
24. lutego 2022 r. Europę i Polskę zmroziła informacja o ataku Rosji na Ukrainę. - Dla mnie wojna rosyjsko–ukraińska zaczęła się w niedzielę 27. lutego – mówi 34-latek z Łomży Łukasz Uściłowski. - Wyruszyłem w imieniu Urzędu Miejskiego do Przemyśla z pomocą humanitarną. Zawieźliśmy z przewoźnikiem Robertem Górskim autokar pełen żywności, środków czystości, koców... Mieliśmy zabrać do Łomży czekających na pomoc obywateli Ukrainy. Na miejscu okazało się, że na przejściu granicznym w pobliskiej Medyce czekają tysiące uciekinierów, matek z dziećmi i starszych ludzi...
W Przemyślu był przed nami z busem wójt Piątnicy Artur Wierzbowski, który pomógł nam ominąć polską i ukraińską straż graniczną, dzięki czemu podjechaliśmy pod szlaban. Po kilku godzinach zapełniliśmy autobus prawie w połowie. Było to około 20 osób, w tym niepełnosprawni. Wracamy do Łomży i zostawiamy ich pod opieką Caritas w Ośrodku w Ptakach. W ciągu kilku dni ośrodek zapełnił się uchodźcami. Później zaczęła się 3-miesięczna praca na rzecz uchodźców, np. sprawy administracyjne, wnioski o zapomogi i świadczenia 500+, nadawanie numerów pesel, pilne wizyty na SOR w Łomży i w DSK w Białymstoku. Dzieci były niezaszczepione i wszystkie chorowały na ospę. Zorganizowaliśmy miejsca w szkołach i przedszkolach. Ewakuowani w większości nie mieli dobytku, ale dzięki wsparciu i sercu łomżyniaków, dostali odzież, leki, środki czystości. Po dwóch tygodniach nasi Ukraińcy otrzymali miejsca w Centrum Rehabilitacji Caritas w Łomży i są tam do dziś.
„Ukraińcy walczą również o naszą wolność”
Spędzałem tam każdy dzień od rana do nocy. Narodziła się między nami więź, podobna do relacji rodzinnych. Zostałem nawet ojcem chrzestnym dwóch dziewczynek, które urodziły się w Łomży i Warszawie. Jakie mam najsilniejsze wspomnienie po roku od inwazji Rosji na Ukrainę...? Do dziś widzę bezmiar ludzkiego cierpienia, tysiące małych szkrabów, drepczących w nocy tam, na granicy w Medyce. W placówce Caritas radość przeplatała się ze łzami. Dzieci bawiły się beztrosko, śmiały się i przytulały, a ich mamy pokazywały zdjęcia swoich domów, zbombardowanych przez Rosjan... Zdjęcia pomordowanych cywilów z Buczy i Irpienia jeszcze bardziej mobilizowały mnie do walki z własnym zmęczeniem. Przez trzy miesiące pracowałem od rana do północy, tyle było obowiązków.
W ciągu roku około jednej piątej uchodźców wróciło do domów, mimo że tam są naloty. Pojawiali się kolejni uciekinierzy. Starają się szukać pracy, o którą jest ciężko. Nieliczni znaleźli zatrudnienie, ale podejmują chętnie prace dorywcze. Utrzymują się z pomocy rządowej i międzynarodowej ONZ, świadczenia 500+ i z zasiłków MOPS. Do tej pory mogę liczyć na łomżyńskich przyjaciół. Żaden z nich nie wycofał się ze społecznej misji humanitarnej. Mamy poczucie, że pomagając Ukraińcom, pomagamy w walce z rosyjskim najeźdźcą. Myślę, że także dzięki temu, wojna przez rok nie ogarnęła naszego kraju. Ukraińcy walczą również o naszą wolność.
Łukasz Uściłowski podkreśla, że w pomoc wojennym gościom z Ukrainy zaangażowało się bardzo dużo osób. Dziękuje za pomoc i zrozumienie pracownikom Wydziału Kultury, Sportu i Inicjatyw Społecznych UM w Łomży oraz Caritas Diecezji Łomżyńskiej.
- Jestem wdzięczny Darczyńcom prywatnym, m.in. za niezbędne leki, dostarczoną odzież, zakupione laptopy do nauki i telefony komórkowe, aby uchodźcy mogli w każdej chwili skontaktować się z nami i ze swoimi rodzinami w walczącej Ukrainie. Dziękuję za nieocenioną pomoc tłumaczom: Lenie i Witalijowi oraz Pani Wiolecie Ryś, dyrektor Oddziału Banku PKO BP w Łomży, za sprawne przeprowadzenie procedur bankowych. Przede wszystkim, słowa podziękowania należą się Agnieszce Pijanowskiej z Urzędu Miasta, która towarzyszyła mi na co dzień w opiekowaniu się uchodźcami.
Mirosław R. Derewońko
tel. red. 696 145 146