"Wolą boską i rosą boską przeżyłam"
Pamięć o historii daje nadzieję na uniknięcie cierpień. W kontekście wojny w Ukrainie daje pewność, że chora wizja świata zawsze i pod każdą szerokością geograficzną może się pojawić. Pamięć jest pewnego rodzaju szczepionką i ta tablica ma o tym przypominać współczesnym i przyszłym mieszkańcom Jedwabnego. „To jest dla mnie bardzo ważne, bo przyszłe pokolenia o tym naszym cierpieniu będą wiedzieć – cieszyła się sybiraczka Helena Karwowska, która odsłoniła tablice z nazwiskami części osób wywiezionych na Syberię.
Piątkowe uroczystości rozpoczęły się Mszą Świętą w kościele parafialnym. Następnie delegacje, poczty sztandarowe i goście przeszli na centralny plac Jedwabnego, gdzie obok pomnika Sybiraków uroczyście podniesiono polską flagę. Helena Karwowska, z domu Bagińska odsłoniła tablicę pamiątkową z nazwiskami ponad 250 osób wywiezionych w głąb Rosji z terenu gminy.
W kwietniu 1940 roku jako 6-miesięczne dziecko przytulone do matki, została zabrana z domu niedaleko Niedźwiadnej i wywieziona na stepy Kazachstanu. „Nikt nie wróżył, że ja przeżyję – mówiła - To jest cud, że ja tu jestem”. 83-letnia sybiraczka wspominała, że z braku pokarmu i dla zajęcia ust „dostałam razowego chleba skórkę i ssałam”. Gehenna, którą przeszła pani Helena z matką i dziadkami trwała 6 lat. „Wolą boską i rosą boską przeżyłam” - tłumaczy, „chodziłam jak bezpański pies i śnieg jadłam. Ten śnieg mi lepiej smakował jak dziś chleb” - opowiadała dziennikarzom. Determinacja życia, wiara, opiekuńcze oddanie matki, która ciepłem swojego ciała ogrzewała nogi małej córki, dawało nadzieję na życie.
- Grzała nogi moje w kolanach, łzami obmywała i wołała do Boga, Boże wszechmogący, uchowaj mnie to dziecko bo tylko to mnie zostało – opowiadała wdzięczna z miłość matki wzruszona sybiraczka.
Wspomnienia Heleny Karwowskiej, wywiezionej jako 6-miesięczne niemowlę
Przeżyli. Po 6 latach stepowej wegetacji wróciła razem z mamą do domu. Niestety, dziadków prochy skrywają kazachstańskie stepy, a ojca nieznana ziemia.
Przybyłe na uroczystość delegacje złożyły pod pomnikiem Sybiraków w Jedwabnem kwiaty. Hołd oddali m.in.: przedstawiciele sybiraków z Danutą Pieńkowską-Wolfart na czele, Adam Niebrzydowski burmistrz Jedwabnego z Andrzejem Górskim przewodniczącym Rady Miejskiej, parlamentarzyści: senator Marek Komorowski i poseł Kazimierz Gwiazdowski, Marek Olbryś wicemarszałek województwa podlaskiego, przedstawiciele władz powiatu łomżyńskiego z starostą Lechem Szabłowskim na czele, przedstawiciele IPN-u, wojska, młodzieży i mieszkańców Jedwabnego.
Adam Niebrzydowski, którego wystąpienie publikujemy mówił, że taki los zgotował sąsiad „opętany chorą wizją imperializmu”. „My wciąż byliśmy, jesteśmy i będziemy” - podkreślał. Przypomniał, że w miejscu uroczystości, gdzie ustawiono tablicę, w czasie II wojny światowej był wybrukowany plac targowy. „20 czerwca 1941 roku spędzili tu nasze rodziny, które dnia następnego wywieźli do Kazachstanu”. „Nie damy sobie rady wytłumaczyć ogromu cierpienia i tragedii”. „Trudno pojąć jak człowiek człowiekowi mógł zgotować taki los”.
Samorządowiec tłumaczył, że wywiezionych, deportowanych, aresztowanych przez sowietów, czy zamordowanych na własnych podwórkach na terenie obecnej gminy Jedwabne było około 550 osób. Wyjaśniał, że nazwiska na tablicy to te, które „zapamiętała historia i nasza pamięć”.
Wystąpienie Adama Niebrzydowskiego, burmistrza Jedwabnego
- Wielka tragedia jak na takie małe miasteczko, na taką małą gminę - mówił. - Dzisiaj naszym obowiązkiem, obowiązkiem nas wszystkich samorządowców, parlamentarzystów, ale i zwykłych ludzi jest pamiętanie, przekazywanie w swoich rodzinach tych dramatycznych scen z historii lat 40-tych XX wieku.
O tym, że historia dogoniła współczesność przekonujemy się niemal codziennie otrzymując informacje z walczącej Ukrainy.
- W XXI wieku wydawałoby się nam wszystkim, że mamy dostatek, pokój, możemy spokojnie spać. Niestety od lutego tego roku wszystko się zmieniło. Wolność, niepodległość nie jest nam dana raz na zawsze. O tę wolność i niepodległość musimy ciągle walczyć i ciągle pielęgnować – mówił burmistrz Niebrzydowski
Apelował, że dzisiejszy patriotyzm wymaga szacunku i pamięci. Pamięci „o tych wszystkich, których nie ma wśród nas”, a szacunku „nas samych wobec siebie”.
„W takich chwilach, takich globalnych kryzysach jakie dotknęły nas za sprawą agresji sowietów na Ukrainę, niezależnie od poglądów, wyznań, wszyscy razem powinniśmy mówić wspólnym, jednym językiem. Jako jeden wielki naród polski”.