Zmarła Anna Starachowska
W poniedziałkowe popołudnie, po ciężkiej chorobie, odeszła Anna Starachowska (+61). Jako wieloletni pracownik Warsztatu Terapii Zajęciowej przy Zakładach Spożywczych „Bona” odnosiła liczne sukcesy w działalności terapeutycznej i artystycznej – prowadzona przez Nią i Justynę Zakrzewską Grupa teatralna Gesty zdobywała laury w ogólnopolskich konkursach, w tym na organizowanym przez fundację Anny Dymnej festiwalu „Albertiana”. – W ubiegłym roku mogła już przejść na emeryturę, ale nawet sobie tego nie wyobrażałem; mówiliśmy, że popracuje jeszcze co najmniej pięć lat, tak jak mężczyzna, bo była tu bardzo potrzebna, lubiana i miała wspaniałe osiągnięcia – mówi dyrektor WTZ Adam Cwalina. – Niestety choroba okazała się bezlitosna, a mieliśmy już ustalone, że po wakacjach wróci do pracy, gdzie wszyscy na Nią czekali...
Anna Starachowska z wykształcenia była muzykoterapeutką, ale równie duże znaczenie przywiązywała do innych dziedzin sztuki, z literaturą i teatrem na czele. Stąd pomysł założenia w Warsztacie Terapii Zajęciowej amatorskiej grupy teatralnej, co miało dla podopiecznych WTZ być nie tylko formą terapii i dawać im kontakt ze sceną, ale też przełamywać bariery i strach przed innością. Pisała scenariusze i reżyserowała kolejne spektakle, takie jak choćby: „Nie tylko w Tobie...”, „Gesty”, „Tu tam tam i tu”, „Trzy drzewa” czy „Poszukaj swojej jabłoni”, które były wystawiane nie tylko w Łomży, na przykład w MDK-DŚT czy w Teatrze Lalki i Aktora, ale też na krajowych scenach.
– Pracowaliśmy razem od 2003 roku, a więc kawał czasu – wspomina Paweł Czerwonko. – Byłem z Anią dość blisko, bo pomagałem jej w przygotowywaniu kolejnych przedstawień, zwłaszcza jeśli chodziło o wykonanie scenografii. Razem jeździliśmy też na liczne konkursy i festiwale, na przykład do Zgierza, gdzie odbywały się eliminacje przed Krakowem, kiedy byłem kierowcą busa, pomocnikiem i technicznym w jednym. Występ na scenie teatru im. Juliusza Słowackiego w Krakowie podczas „Albertiany” był dla naszych podopiecznych niesamowitym przeżyciem, a był to przecież tylko jeden z ich sukcesów.
– Ania potrafiła wydobyć z nich to, czego inni nie potrafią – dodaje Adam Cwalina. – Poznałem ją w I LO, gdzie była o trzy lata niżej, ale już wtedy dała się zauważyć, była bardzo aktywna w szkolnym zespole rockowym. Potem nasze drogi się rozeszły, ale 11-12 lat temu spotkaliśmy się ponownie w Warsztacie Terapii Zajęciowej, gdzie pracowała już wcześniej. Była niesamowicie zaangażowana w swoją pracę, robiła wiele, nawet ponad swoje siły. Jej osiągnięcia, nie tylko w Łomży, ale również na terenie kraju, były niewspółmierne do tego, czym dysponował WTZ, jej ogromna pasja nadrabiała wszystko. Współpraca z Nią była rewelacyjna, mogę mówić o Ani tylko w samych superlatywach. Do tego była osobą bardzo sympatyczną, taką do rany przyłóż, nie dało się jej nie lubić.
– Była bardzo zaangażowana w swoją pracę, osobą niezwykle profesjonalną w tym, co robiła i robiła to z niezwykłą miłością – potwierdza Paweł Czerwonko. – Do tego miała niezwykły dar porozumiewania się z naszymi podopiecznymi, potrafiła do nich dotrzeć. Dlatego, nawet jeśli nauczenie kogoś dwuzdaniowej kwestii trwało rok czy dwa, potrafiła to osiągnąć, konsekwentnie dążyła do celu i dawało to wspaniałe efekty – Jej śmierć to dla WTZ wielka strata.
Ta praca była doceniana, choćby nagrodą prezydenta Łomży za szczególne dokonania w dziedzinie kultury w roku 2013. Anna Starachowska dała się także poznać jako uczestniczka wielu imprez i wydarzeń kulturalnych, jurorka różnych konkursów czy festiwali, pracowała charytatywnie oraz działała też aktywnie w Stowarzyszeniu Dlatego Warto, powstałym z inicjatywy pracowników WTZ i rodziców osób niepełnosprawnych, mającym integrować takie osoby ze środowiskiem oraz przygotowywać je do życia w rodzinie i społeczeństwie.
– Była niestrudzona – podkreśla Paweł Czerwonko. – Oprócz tego była bardzo fajną koleżanką, zawsze można było z Nią porozmawiać na różne tematy. Nasze ostatnie dyskusje dotyczyły Konkursu Chopinowskiego, bo oboje zawzięcie go oglądaliśmy i nie mogliśmy się na ten temat nagadać. – Mam już wytypowanych pięciu faworytów! – mówiła. – A ja mam dziesięciu! –odpowiadałem i tak rozmawialiśmy, w sumie nie tylko o muzyce, ale tak naprawdę na każdy temat.
– Z Anią zetknęłam się kilkanaście lat temu na gruncie łomżyńskiej społeczności chrześcijańskiej Kościoła Zielonoświątkowego – mówi Monika Kulbacka, w imieniu własnym i przyjaciół Zmarłej ze społeczności chrześcijańskiej Kościoła Zielonoświątkowego w Łomży. – Opowiedziała mi wówczas swoje spotkanie z żywym Bogiem i wiem, że to kim była - wyrosło i żyło dzięki TEJ relacji. Dlatego tak dobrze było z nią przebywać. Ania otworzyła swoje serce dla Jezusa oraz ludzi, których spotkała po drodze; zupełnie tak, jak ON. Umiała wyrażać tę Bożą miłość tak praktycznie i tak zwyczajnie: wspólna herbata, wspólny wypad do Krzewa, …. po prostu wspólny czas, dobra szczera rozmowa, modlitwa i … często dużo śmiechu. Przy Ani nie trzeba było ważyć słów ani mierzyć myśli. Wiele lat Ania koordynowała działania związane z organizowaniem akcji Operation Christmas Child Polska Gwiazdkowa Niespodzianka, polegającej na wręczaniu w okresie Świąt Bożego Narodzenia paczek potrzebującym dzieciom. Prawdziwym celem wspomnianego przedsięwzięcia jest niesienie ludziom Bożej miłości, w czym Ania naprawdę się spełniała. Wiele osób poznało Anię w muzycznym obszarze jej życia; jej uczniowie, współpracownicy. W naszej społeczności, w zespole muzycznym mieliśmy możliwość i zaszczyt grać i wspólnie tworzyć muzykę dla Boga, Ania pięknie grała na flecie. Nawet trudności zdrowotne ostatniego czasu nie przeszkodziły Ani, by być taką jak zawsze: pełną miłości, radości i pokoju, tylko już bliżej Boga niż ludzi… Aniu, choć dzisiaj tęsknota za Tobą przenika nasze serca – to na pewno się spotkamy.
„Rzekł do niej Jezus: Ja jestem zmartwychwstaniem i życiem. Kto we Mnie wierzy, choćby i umarł, żyć będzie”. Ew. Jana 11;25.
Ceremonia pogrzebowa śp. Anny Starachowskiej odbędzie się w czwartek 28 lipca, na starym cmentarzu przy ulicy Kopernika: wystawienie w kaplicy o godzinie 13:00, pochowanie o godzinie 14:00.
Wojciech Chamryk