Kameralny jarmark z kramami w Parku Jana Pawła II
Kilka kramów stanęło w Parku Jana Pawła II w Łomży, żeby uatrakcyjnić Dni Łomży. W alejce od strony Budki Lodziarzy w kierunku łączki zielonej można było kupić, m.in. miejscowe lody i watę cukrową, chleby litewskie i kwas chlebowy, sery z gminy Suchowola i gminy Puńsk. Po krótkiej i rzęsistej ulewie kwiaty, krzewy i drzewa nabrały soczystszych barw w średniowiecznym słońcu.
Złociste słońce hojnie obdarzyło blaskiem w piątek czerwcowy 604-letnie, ciche i kochane miasto nad Narwią. Słońce jest najprawdopodobniej dużo starsze niż średniowieczne kramy, a może nawet bardziej leciwe od starożytnych piramid...
18-letnia Gabrysia z okolic Warszawy twierdzi, że leżąca przed nią huba jest starsza od sympatycznej, uśmiechniętej dziewczyny, która zna tajniki zielarstwa i umie zrobić ocet 7 złodziei. Zamiast picia octu na uczciwość i oczyszczenie z plamy na honorze, można z nitek w kłębkach zrobić amulety, z intencją bliską sercom spacerujących rodzinnie albo w grupkach znajomych.
Małgorzata Krasna-Korycińska potrafi piec na blasze, kamieniu podpłomyki - ciasto najbardziej pierwotne z mąki pszennej, wody i soli, jeśli kogoś w średniowieczu na sól było stać. Do ciasta dodawano czasem mielone orzechy, gdy lata były tłustsze, a czasami podkorze, gdy lata były chude. Orzechy dodawały smaku i wartości odżywczej, a podkorze - objętości w żołądku, choć było mniej strawne. Podpłomyków z tkanką drzewną raczej nie spróbował książę mazowiecki w złotej koronie, za którego mógł uznać się każdy, komu robiono zdjęcie, gdyby stanął za tablicą z otworem na głowę. Jasnowłosy, 4-letni Dawid z Łomży pozował dzielnie, gdy niewidoczna mama zza bannera cierpliwie unosiła księcia do góry, a tata z profesjonalnym dystansem uwiecznił malca.
W spokoju, ciszy, bez jazgotu sceny i głośnika w leniwym słońcu średniowiecza rozlśniły się kafle do pieców, gdy matowo milczały formy do własnoręcznie wyciskanych kafelków. Pan Przemek, 23-latek z Ziemi Ciechanowskiej, uczył dmuchania w miech / mieszek kowalski i pokazywał narzędzia oraz podkowy na szczęścia. 26-letni cieśla Alan po sąsiedzku wystrugał misy i trzonki do młotków oraz dobijaki. Dalej przy ławach zasiedli inteligentni gracze, żeby poznać mechanizmy płacenia jak przed wiekami.
Kameralny jarmark rodzinny, bez cienia zadęcia, w sam raz na spacer z pociechami.
Mirosław R. Derewońko
tel. red. 696 145 146