Czy to chciał usłyszeć premier Morawiecki w Podlaskiem?
Premier Mateusz Morawiecki w czwartkowy wieczór chciał „Porozmawiać o Polsce” z mieszkańcami województwa podlaskiego w Rutkach-Kossakach. Po pytaniach, a właściwie wypowiedziach, które padały można było odnieść wrażenie, że problemem w Polsce nie są wysokie ceny, a „niektórzy politycy europejscy i opozycji, którzy nie doceniają”.
Mieszane uczucia musiał mieć szef rządu Mateusz Morawiecki, którzy przyjechał w Podlaskie posłuchać problemów, jakie nurtują mieszkańców regionu.
- Chcemy z Polakami rozmawiać o tym jak wyglądać ma nasza rzeczywistość, biorąc pod uwagę okoliczności w których funkcjonujemy. To co się udało zrobić, co się nie udało do końca zrobić, o wszystkim chcemy rozmawiać – zapewniał premier.
Na spotkanie zorganizowane w szkole podstawowej przybyli głównie działacze PiS, samorządowcy i przedstawiciele organizacji społecznych. Mógł przyjść każdy, choć wiele miejsc w sali gimnastycznej pozostawało jeszcze wolnych.
- Chciałbym, aby cała Polska miała w sobie taki gen wspólnoty jak Rutki-Kossaki. Chciałbym, aby Polska nie była tak podzielona. Jasną sprawą w demokracji jest spór, dyskusja... ale temperatura sporu powinna być ukształtowana – mówił.
Zanim wysłuchał co mieszkańcy mają mu do zakomunikowania, chwalił zadbane domy i obejścia, które widział po drodze, ale przypominał, „żeby pamiętać jak było wcześniej w Polsce lokalnej”. Chwalił się programami, rozwojem gospodarczym i niskim bezrobociem. Straszył, że opozycja może cofnąć programy społeczne i wrócić do neoliberalnego świata „kierując się racjami tych z miasta”. Mówił, że chce działać w interesie wszystkich polskich obywateli, a innym, zarzucał, że chcą działać w interesie grupki. „To nie jest prawdziwa demokracja. To jest demokracja dla nielicznych. Dla tych co mają wystarczająca siłę, pieniądze, media”. Zapewniał o zmianie polskiej rzeczywistości dla dobra takich gmin jak Rutki-Kossaki.
Dostrzegł, że ceny idą w górę, to jednak efekt „ruskiej inflacji” . Benzyna droga, węgiel drogi.
- Robimy wszystko co w naszej mocy, także bez zgody Unii Europejskiej, z naszych budżetowych pieniędzy, żeby ulżyć choć trochę mieszkańcom. To jest sedno naszej polityki – zapewniał Mateusz Morawiecki. - Rolnictwo i polska wieś są, były i będą oczkiem w głowie naszej polityki.
W swoim ponad dwudziestominutowym wystąpieniu, na tle mieszkańców ubranych w swoje stroje lokalne podkreślał, że wyróżnikiem rządów Prawa i Sprawiedliwości jest wiarygodność.
- Uważamy, że umów trzeba dotrzymywać. Nie można rzucać słów na wiatr - i wyliczył litanie: 13 i 14 emeryturę, 0 VAT na żywność w czasie kryzysu, obniżkę podatku PIT, dopłaty do ubezpieczenia dla rolników, najwyższa kwota wolna od podatku, dopłaty do nawozów, wyprawka dla dzieci, rozbudowy dróg lokalnych, inwestycje w szkoły i szpitale.
- Tu idzie ponad proporcjonalny strumień pieniędzy – podkreślał premier mówiąc o programie inwestycji lokalnych. - Po to są te inwestycje w Polskę lokalną, aby każdy mógł znaleźć swoje najpiękniejsze miejsce do życia, aby ten kto nie chce, nie musiał opuszczać swoich stron, swojej gminy, powiatu swojego miasta czy swojej wioski.
„Litania bolesna czyli przeszłość i litania radosna, czyli to co się realizuje i przyszłość” - podsumował pracownik Urzędu Miar z Białegostoku, który zarzucał przed laty chęc likwidacji Urzędu w Białymstoku.
Przybyli na spotkanie raczej niewiele pomogli premierowi w poznaniu bolączek, które doskwierają w codziennym życiu. Większość zabierających głos dziękowała za to, że jest dobrze. Samorządowcy dziękowali za uruchomione fundusze podkreślając przy okazji, że nigdy takich pieniędzy nie mieli do dyspozycji. Mieszkańcy, szczególnie starsi mieli żal, że niektórzy politycy europejscy i z opozycji nie doceniają tego. Padło nawet słowo zdrajcy, i że powinni być sądzeni.
- Mamy rozmawiać o Polsce, dlatego czekamy na wasze pytania – zagrzewał gospodarz spotkania Artur Kosicki, marszałek województwa podlaskiego.
- Jesteśmy dziś w województwie podlaskim – wstał młody człowiek siedzący w tłumie za premierem. Nurtowała go kwestia obrony Polski przez żołnierzy na granicy białoruskiej. Mówił o pogardzie dla polskiego munduru jaką dostrzegł na jesieni zeszłego roku, „kiedy niektórzy nie zdawali sobie sprawy ze zbrodniczości reżimów Putina i Łukaszenki”. Skąd biorą się takie postawy – pytał?
Starosta sokólski także mówił o wojnie hybrydowej, którą zgotował nam Łukaszenka z Putinem. To był początek wielkiej inwazji Rosji przeciwko Ukrainie, przeciwko Polsce przeciwko wolnemu światowi – stwierdził.
- To prowokacja, która miała przetestować najsłabsze ogniwo łańcucha czy ono pęknie – wyjaśniał premier Morawiecki. To było bezpośrednio przed jak oni zaczęli zbierać wojska wokół Ukrainy. Najpierw miała pęknąć granica Polski, potem atak na Ukrainę.
Matka 7-rga dzieci z Gradów Woniecko, siedząca na bocznej trybunie, zwróciła uwagę na zły stan budynków popegeerowkich. „Pracowałam ciężko, aby stworzyć im godne warunki do życia. Matki, które nie pracowały dostały dodatkową emeryturę. Czemu ja nie mogę tego dostać” - pytała?
Premier stwierdził, że „dopiero Rząd PiS zaproponował program dla PGR-ów. Jedną edycję już rozstrzygnęliśmy, a drugi wkrótce.” Chodzi o Polski Ład adresowany do takich terenów. Wyniki drugiej edycji mamy poznać w czerwcu.
„Powinno być tak, że takie panie, które wychowały 7 dzieci powinny otrzymywać jeszcze dużo większe wsparcie od Państwa. Jeśli dzieci nie byłyby dorosłe to miały by wsparcie 500 +” i dodawał o uruchomionym programie dla tych, które nie pracowały.
Inna mieszkanka Gradów Woniecko pytała o ceny węgla.
- W tamtym roku płaciliśmy 400 zł za tonę, w tym 1800 zł. Nie stać na to, aby takie ceny opału były. Czy mamy szansę na to, żeby nam jakoś pomóc?
Premier rządu wyjaśniał, że zdaje sobie sprawę, że cena dzisiaj bardzo mocno poszła w górę. Tłumaczył, że to wynik nałożonych sankcji, które musieliśmy nałożyć, aby być wiarygodnymi w świecie. Przyznał jednocześnie, że „węgiel spalany w polskich piecach w ostatnich latach był węglem rosyjskim. Takiego węgla w naszych kopalniach prawie się nie wydobywa” – zaznaczył.
- Zrobię wszystko, żeby polskie rodziny nie ucierpiały lub jak najmniej ucierpiały na skutek tego co się dzieje czyli gwałtownej zwyżki cen węgla - deklarował. - Jak to chcemy zrobić? Ściągamy węgiel z całego świata, głównie z wolnego świata (Australii, Kolumbii), węgiel który nadaje się być palony w polskich piecach, zwiększamy wydobycie w polskich kopalniach tam gdzie tylko można, i próbujemy sił w dystrybucji po to, aby w każdej gminie można było w promieniu kilku – kilkunastu kilometrów ten węgiel zakupić na sezon jesienno - zimowy. Proszę nie kupować dzisiaj tego bardzo drogiego węgla, ponieważ wiem, że niektórzy obawiają się, czy nie będzie jeszcze wyżej po 3,3 tys. - 3,5 tys. zł czy 4. tys. – widziałem różne prognozy. My będziemy działali na zasadzie poza rynkowej, tzn. kupimy drożej dla tych rodzin, które będą potrzebowały wsparcia w ten sposób, żeby węgiel był tańszy. Będziemy dystrybuowali go po niższych cenach, sprzed tej zwyżki – wyjaśniał ekonomię pozarynkową premier.
Wójtowie zarówno Gminy Rutki Dariusz Modzelewski jak i Gminy Wizny Mariusz Soliwoda prosili szefa rządu o pomoc w kwestii rozwiązania problemu z łąkami, które są zalewane. Chodzi o konflikt z ekologami.