7-letni łomżyniak pochowany z honorami wojskowymi
Mała trumienka chłopca stanęła w kaplicy na starym cmentarzu w Łomży, choć Romek Lenczewski zginął w Leńcach od strzałów Niemców 5. października 1943 r. Miał 7 lat, gdy biegł na pole ostrzec rodziców przed obławą na żołnierzy Armii Krajowej i pomagających partyzantom leńczan. Jesienią 2020 r. z posesji w Leńcach ekshumowano Romka. W słoneczny czwartek, 19. maja 2022, mszę św. pogrzebową odprawił ks. dr Jan Sołowianiuk, a przemowę wygłosił prezes IPN dr Karol Nawrocki.
W uroczystościach pogrzebowych uczestniczyło około 10 osób z rodu Lenczewskich z Łomży, skąd pochodzi mama Romka - Maria Lenczewska (żyła lat 74, zmarła w 1983 r.) i jej zastrzelony Synek (1936-1943). Jak opowiadał mi starszy brat Tadeusz Lenczewski (rocznik 1934), ich ojciec Karol (żył lat 68, zmarł w 1972) urodził się w Leńcach, natomiast grób rodzinny Marii i Karola znajduje się na starym cmentarzu Łomży. Romka w czwartek nie pochowano z rodzicami, bo grób wojenny nie może być "dodany" do pochówków cywilnych. Nagrobna tablica i płyta - kilkanaście tys. zł - są na koszt państwa, które sprawuje nad grobem opiekę. Powtórnego pochówku dokonano w zgodzie z wolą Rodziny, w innej alei nieopodal kaplicy i w asyście 18. Łomżyńskiego Pułku Logistycznego. Wojsko Polskie wystawiło wartę honorową w czasie mszy i przy grobie, zaś trumnę odprowadzała kompania, która oddała salwy honorowe.
- Tego typu pochówków, organizowanych przez Instytut Pamięci Narodowej, jest co najmniej kilkanaście rocznie - mówi Rafał Leśkiewicz, rzecznik IPN.
Historia o Romku Lenczewskim dzięki IPN
- Bóg zapłać za pamięć o moim bracie Romualdzie Lenczewskim, któremu nie dane było dożyć pełnoletniości, bo niemiecki żandarm go zastrzelił, gdy się bronił przed atakującym go psem - tak wspominał wydarzenia sprzed 79 lat Tadeusz Lenczewski.
Historycy potwierdzają; w październiku 1943 r. Niemcy zorganizowali obławę, której celem było aresztowanie związanych z konspiracją mieszkańców Leńców oraz ukrywających się tam osób. Część z aresztowanych była rozstrzelana. Rodzina i około 50 żałobników otrzymali elegancko wydaną książkę "Bo tak go wychowano" na temat Romka (dr Karol Nawrocki, dr hab. Piotr Kardela), uderzeniowych batalionów kadrowych na Białostocczyźnie (dr hab. Krzysztof Sychowicz), upamiętnienia Romka (dr Jarosław Schabieński) i opowieść o grobie małego chłopca na prywatnej posesji w Leńcach, gdzie w latach 70. stanął krzyż, o wydarzeniach z 1943 r. i pracach archeologicznych i ekshumacji we wrześniu 2020 r. (Bogusław Łabędzki) - na kilkudziesięciu stronach ze zdjęciami ukazany jest wysiłek Rodziny, z inicjatywy Ewy Szleszyńskiej, i pracowników pionu Poszukiwań i Identyfikacji Oddziału IPN w Białymstoku. Między innymi, od najmłodszego z 3 braci Stanisława (rocznik 1940) pobrano materiał genetyczny do zbadania, czy w grobie (oddalonym o 3 metry od faktycznego pochówku) spoczywa brat 7-latek.
Feralny 5. października 1943 w oczach historyków
To Ewa Szleszyńska i jej krewni przez lata zachowali pamięć o mogile na ich posesji, a kwerenda w dokumentach białostockiego Gestapo ujawniła listę więźniów, którzy 5. października 1943 r. zostali aresztowani. Potwierdziło się, że "położone na uboczu wsi gospodarstwo Lenczewskich przydomek „Samotyjów” w 1943 r. zamieszkiwali małżonkowie Karol i Maria" z: Tadziem (8 lat), Romkiem (7 lat) i Stasiem (4 lata). Mieszkała tam także Anna Owsińska, wychowująca 17-stoletnich bliźniaków Janusza i Andrzeja. Bracia – ps. „Dołęga” i „Rola” - działali w Armii Krajowej, co było przyczyną ścigania przez władze okupacyjne. Trzon AK stanowiły trzy rodziny Lenczewskich, posługujące się przydomkami: „Witale”, „Horodówkowie” i „Marcelki”, i rodzina Jaworowskich. Prowadzono tam nasłuch radiowy, redagowano podziemne publikacje i magazynowano broń. 5. października dzieci, z którymi był Romek, bawiły się koło domu i zauważyły zbliżającą się do wsi kolumnę niemieckich samochodów. Dwa jechały do gospodarstwa Lenczewskich „Samotyjów”. Dzieci biegły i krzyczały „Niemcy! Niemcy!”, a Romek pobiegł na pole do rodziców, by uprzedzić ich o wojsku. Nie zdążył dobiec: został postrzelony przez żandarma w głowę. Ciężko ranny leżał na polu, gdy odbywały się zatrzymania. Niemcy aresztowali mieszkańców domu z małymi dziećmi - trafili do białostockiego więzienia. Dramat 7-latka rozegrał się w obecności sąsiadów. Jeden został zmuszony, aby przenieść dającego znaki życia chłopca do dołu na ziemniaki. Pod groźbą śmierci, przysypał Romka ziemią...
"Romek był bezbronnym, 7-letnim chłopcem"
Badacze IPN ustalili, że Romka postrzelono przed zasypaniem kolejny raz - był to strzał śmiertelny, na co wskazują wyniki badań, więc nie zakopano go jeszcze żyjącego, jak twierdzono do tej pory...
W przemowie przy grobie wojennym Romka na starym cmentarzu w Łomży prezes IPN dr Karol Nawrocki powiedział, że jest ojcem trójki dzieci. Dzieci "wypełniają świat radością, bezbronnością, uczą nas, jak żyć lepiej". Prezes tłumaczył, że kto strzela do bezbronnego dziecka, przynosi żałobę i ból w jego rodzinnym domu, ale i zaprzecza cywilizacji. Rozumiały to i rozumieją ludy na świecie. 5. października dzieci bawiły się na wzgórzu wiatrakowym. Romek nigdy nie powinien tam zginąć, bo był bezbronnym, 7-letnim chłopcem, który stanął twarzą w twarz z uzbrojonymi żandarmami...
Mirosław R. Derewońko
tel. red. 696 145 146