Piesze zamknęły „korytarz życia”
- To zgroza – mówi kierowczyni i Czytelniczka 4lomza.pl, poruszona sytuacją jakiej była świadkiem na krzyżowaniu ulicy Sikorskiego z aleją Legionów w Łomży. Zbulwersowana zadzwoniła do redakcji z prośbą o uświadomienie mieszkańcom kwestii „korytarza życia”.
W minioną środę Czytelniczka jadąc samochodem ulicą Sikorskiego, na wysokości Lidla stanęła w korku do skrętu w lewo. „Wszystkie pasy ruchu stały przed aleją Legionów” - relacjonowała. W pewnym momencie „na sygnale” nadjechała karetka pogotowia. Z wielkim trudem przedzierała się przez stojące samochody, a kierowcy niezbyt sprawnie oddawali miejsce jadącemu w trybie alarmowym zespołowi ratownictwa. Jak już karetka dojechała do skrzyżowania to wprost przed nią na pasy weszły „dwie baby” - nie kryła zdenerwowania kobieta. „Ci ludzie oczu nie mają, nie widzą, że karetka jedzie na sygnale?” - pytała retorycznie.
- W mieście, szczególnie gdzie jest duże natężenie ruchu, tworzą się korki. Mamy uczących się „eLkowiczów” i są wszechobecne ronda i to utrudnia nam ominąć. Mamy z tym problem – mówi dr Mikołaj Czajkowski, zastępca dyrektora Wojewódzkiej Stacji Pogotowia. - Jak przed skrzyżowaniem są trzy pasy ruchu i wszystkie zajęte, to jest to ograniczenie techniczne dla wszystkich użytkowników. Ten w środku nie może się ruszyć dopóki ten z przodu i ten z tyłu się nie zrobią miejsca – wyjaśnia poproszony o opinię i refleksje doświadczonego ratownika. Dyrektor, który od wielu lat jeździ w karetce, widział różne sytuacje drogowe i zetknął się z reakcjami innych kierowców.
- Zespół, który jedzie do wypadku czy stanu zagrożenia życia w kodzie pierwszym czyli alarmowym, gdzie używamy sygnałów alarmowych: świetlnych i dźwiękowych, jest pojazdem uprzywilejowanym – wyjaśnia. - Jadąc w karetce obserwujemy kierowców i pieszych, którzy nie zwracają w ogóle uwagi na jadącą na sygnale karetkę. Będąc świadomym tego, że jedzie, bo widzą nas i patrzą na nas, specjalnie wchodzą na jezdnię pod jadący uprzywilejowany pojazd – tłumaczy. Aby dźwięk był bardziej nośny, kilka lat temu zainstalowano w łomżyńskich karetkach niskotonową sygnalizację.
Zdaniem Czajkowskiego najczęstszy model nieprawidłowego zachowania się kierowców na drodze w stosunku do uprzywilejowanej karetki, to zwolnienie prędkości do zera i zatrzymanie się w miejscu gdzie jechali, bez udrożnienia pasa ruchu.
- Bywa, że na wąskich odcinkach drogi ludzie zatrzymują się na tej samej wysokości po jednej i po drugiej stronie drogi. Naprzeciwko siebie. Wtedy mamy jeszcze gorzej – dodaje kierowca karetki Kazimierz Borkowski. - Miałem kiedyś sytuację na Zjeździe. Jechaliśmy na sygnałach. Szły dwie kobiety z wózkami i weszły nam na przejściu wprost pod karetkę. Musiałem się zatrzymać, żeby je przepuścić – dodaje.
Obaj panowie zgodnie przyznają, że dziwne, nie do przewidzenia zachowania kierowców na drodze, powodują zatrzymanie się pędzącej na sygnale karetki.
Co na to przepisy?
Komisarz Łukasz Gańko, Naczelnik Wydziału Ruchu Drogowego Komendy Miejskiej Policji w Łomży odsyła do przepisów Ruchu Drogowego. Te w art. 9 wyraźnie określają sposób zachowania kierowcy. Naczelnik przyznaje, że niestety kierowcy skupiają się na tym czego się w przeszłości nauczyli i nie uzupełniają swojej wiedzy, a w konsekwencji nie wykonują obowiązków na nich ciążących wynikających z przepisów.
We wspomnianym artykule 9. Prawa o ruchu drogowym czytamy:
„Uczestnik ruchu i inna osoba znajdująca się na drodze są obowiązani ułatwić przejazd pojazdu uprzywilejowanego, w szczególności przez niezwłoczne usunięcie się z jego drogi, a w razie potrzeby zatrzymanie się.”
Przepis wydaje się jasny i klarowny. Powinność ułatwienia przejazdu nie oznacza konieczności zatrzymywania się oraz dotyczy kierowców i innych osób znajdujących się na drodze.
Punkt 2 tego przepisu wyjaśnia jak tworzyć korytarz życia, czyli rozwiązuje sytuację jakiej świadkiem była Czytelniczka.
„W warunkach zwiększonego natężenia ruchu pojazdów utrudniającego swobodny przejazd pojazdu uprzywilejowanego w celu umożliwienia swobodnego przejazdu tego pojazdu:
1) na jezdni z dwoma pasami ruchu w tym samym kierunku kierujący pojazdem poruszający się lewym pasem ruchu jest obowiązany usunąć się z drogi przejazdu pojazdu uprzywilejowanego przez zjechanie jak najbliżej lewej krawędzi pasa ruchu, a kierujący pojazdem poruszający się prawym pasem ruchu jest obowiązany usunąć się z drogi przejazdu pojazdu uprzywilejowanego przez zjechanie jak najbliżej prawej krawędzi pasa ruchu;
2) na jezdni z więcej niż dwoma pasami ruchu w tym samym kierunku kierujący pojazdem poruszający się skrajnym lewym pasem ruchu jest obowiązany usunąć się z drogi przejazdu pojazdu uprzywilejowanego przez zjechanie jak najbliżej lewej krawędzi pasa ruchu, a kierujący pojazdami poruszający się pozostałymi pasami ruchu są obowiązani usunąć się z drogi przejazdu pojazdu uprzywilejowanego przez zjechanie jak najbliżej prawej krawędzi pasów ruchu.”
Czyli zasada: jadący skrajnym lewym pasem zjeżdżają w lewo, dając miejsce karetce po swojej prawej stronie, natomiast jadący po pozostałych pasach zjeżdżają w prawo puszczając karetkę najbliżej skrajnego, lewego pasa. Proste.
Przepis prawa zabrania innym uczestnikom jazdy poruszania się tak utworzonym „korytarzem życia”, poza innymi „pojazdami zarządców dróg lub pomocy drogowej biorących udział w akcji ratowniczej”.