Schronisko doświadczone przez wichurę
Piątkowa wichura nie oszczędziła schroniska dla bezdomnych psów Arka. Wiatr poderwał i uszkodził zadaszenie 10 boksów tak bardzo, że konieczna była wielogodzinna naprawa. – Musiał wytworzyć się w tym miejscu jakiś wir powietrzny i zadziałać z taką siłą, że mocowanie i beton nie wytrzymały, a panele są powyginane – mówi kierownik schroniska Bożena Jarząbek. Niestety jeden z psów nie przeżył tego wypadku.
Bardzo silny wiatr, przechodzący nocą z czwartku na piątek oraz w ciągu tego dnia nad Polską, dał się we znaki licznym mieszkańcom regionu, a strażakom przysporzył sporo pracy. W schronisku Arka zniszczył dachy boksów najbliższych ulicy Wojska Polskiego, ulokowanych w miejscu, gdzie nie ma drzew i żadnych innych zabudowań.
– Musiało stać się to w nocy albo nad ranem – mówi Bożena Jarząbek. – Pracownik w piątek rano zorientował się, że coś jest nie tak z tymi boksami, bo zadaszenia niby na nich były, ale nie wyglądało to tak jak wcześniej. Po dokładnych oględzinach okazało się, że wszystko trzyma się na słowo honoru i potrzebna jest błyskawiczna naprawa.
Ekipa remontowa pracowała przez cały piątek aż do wieczora, całkowity koszt naprawy naruszonych i uszkodzonych zadaszeń wyniósł blisko cztery tysiące złotych. Schronisko miało akurat środki na ten nieprzewidziany wydatek, dzięki wyjątkowej ofiarności miłośników zwierząt: z 1% za rok 2020 otrzymało bowiem blisko 90 tysięcy złotych, a z darowizn ponad 130 tysięcy złotych. Pracowników Arki smuci jednak to, że starsza już, średniej wielkości suczka Soma nie przeżyła tego kataklizmu.
– Nie mamy tu żadnej pewności, ale nie było widać żadnych obrażeń, więc to mógł być zawał – mówi Bożena Jarząbek. – Inne psy przeżyły, były bezpieczne w budach, tylko ta biedaczka nie wytrzymała tego stresu, bo hałas był pewnie przy tym ogromny...
– Całe szczęście, że dysponowaliśmy rezerwą finansową z darowizn i z 1%, dzięki czemu zniszczenia mogły zostać błyskawicznie naprawione – podkreśla prezes ŁTOnZ Elżbieta Piasecka-Chamryk. – Gdyby nie te wpłaty, za które bardzo dziękujemy, nie byłoby to możliwe w tak krótkim czasie. Niestety jeden z psów nie przeżył, ale dobrze, że innym nic nie stało, bo mogło skończyć się to znacznie gorzej.
Wojciech Chamryk