Kania na łące i grzyby w lasach
- O szóstej rano na dworze była temperatura 8 stopni Celsjusza, co sugerowało pierwsze symptomy przednówka nadchodzącej jesieni - opowiada nam łomżyniak Marek Lechowicz, Czytelnik portalu 4lomza.pl, pisarz, poeta i reżyser. - Woda w rzece cieplejsza, na co wskazywała unosząca się mgła na nurcie, czyli jej parowanie... Popływałem z Banitą w nurtach Pisy. Słońce przezierało zza drzew po drugiej stronie rzeki. Zdjąłem mokrą koszulkę i badejki, które wykręciłem i zarzuciłem na szyję.
Mężczyzna włożył szlafrok i w drodze powrotnej do domu znalazł na polu u sąsiada wielkiego - na około 30 centymetrów średnicy kapelusza - grzyba. - Czekała na mnie pełna gracji, wdzięcząca się swym porannym urokiem, piękna kania, którą zaprosiłem na śniadanie - mówi z humorem Artysta. - Trochę ją sam oczyściłem, przemywając w wodzie, i wysuszyłem papierowym ręcznikiem. Później zanurzyłem kanię w rozbełtanym jajku z solą i pieprzem, wytarzałem w tartej bułce i przysmażyłem na gorącym oleju ze świeżym masełkiem. Do tego również świeżutki pomidorek, prosto z krzaczka w szklarni, z dodatkiem drobno posiekanej cebulki. Nie pożałowałem odrobiny greckiego jogurtu i kulinarna radość czwartkowego poranka kusiła swym powabem do oddania się błogiej konsumpcji.
Pieczarki na łąkach
- Grzybów w tym roku nie ma zbyt dużo, nawet w lasach na Kurpiach - ocenia zapalona zbieraczka darów natury Danuta Bzura z Łomży. - W sierpniu najwięcej wyrosło złotych kurek, ale zdarzają się całkiem dorodne borowiki i osiniaki. Niedawno w chojniaku w okolicach Jedwabnego nazbierałam sporo grzybów. Mam zasadę, żeby nie rozgrzebywać niepotrzebnie ściółki w poszukiwaniu grzyba. Czasami z przykrością patrzę, jakie mikroskopijne zielonki albo siwiki ludzie powyrywają, niestety, zachowując się w takim wygrzebywaniu jak dzikie świnie... Ja ostrożnie go wyciągam, wykręcając z plechy grzybni owocnik, zaś miejsce to zakrywam ponownie ściółką, żeby grzybnia nie wyschła.
Pani Danuta lubi chodzić na grzyby w okolicznych lasach. Zdarza się jej zebrać pieczarki na łąkach. - Zwykle bardziej do wyjścia z domu zachęca mnie możliwość spaceru na świeżym powietrzu, niż nazbieranie koszyka czy dwóch grzybów - uśmiecha się miła grzybiarka, która również apeluje o to, aby inni zbieracze grzybów nie zniszczyli miejsc, w których się pojawią o żeby nie zaśmiecali lasu.
A więc są grzyby czy nie ma?
- Rację mają i jedni, i drudzy grzybiarze - komentuje przyrodnik, nadleśniczy Dariusz Godlewski z Nadleśnictwa Łomża. - Wszystko zależy od miejsca, czasu i warunków pogodowych, kiedy grzyby były akurat zbierane. Grzyby lubią w miarę ciepły dzień, jednakże nie upalny, około 18-20 stopni Celsjusza. Natomiast noce wolą chłodniejsze, nawet zimne, bo wtedy tworzą się zarodniki. Należy pamiętać, że takie warunki mieliśmy ostatnio w naszym regionie: w jednych miejscach były lekkie deszcze, a w innych ulewy i burze, natomiast noce były zimniejsze. Sam zebrałem niedawno trochę kurek, parę koźlaków, dwa borowiki. Wydaje mi się, że w weekend może nastąpić wysyp grzybów, a grzybiarze z wyprawy do lasu nie wrócą z pustymi koszykami. Koszyki są przewiewne, dlatego do nich powinno się wkładać grzyby, żeby owocniki nie zaparowały i nie wydzielały się substancje toksyczne, niebezpieczne dla zdrowia, bo wtedy mogą okazać się trujące. Kurki lubią piaszczyste tereny, borowik - świerczyny, podgrzybki - mchy. Środowisko w lesie się zmienia, grzyby co kilka lat potrafią zmieniać lokalizację, czyli znikać w jednych miejscach, a niespodziewanie pojawiać w innych. Czasami mały, niepozorny zagajnik może objawić się nam jako skarbiec pełen zielonek. A kto nie był dawno w lesie w okolicach Podgórza, Drozdowa czy Nowogrodu, ma szansę na oddech.
Mirosław R. Derewońko
tel. red. 696 145 146
Grzyby pięknie obrodziły, śmieci brzydko zabrudziły...