Grzyby pięknie obrodziły, śmieci brzydko zabrudziły...
Agnieszka Zach zbiera prawdziwki, podgrzybki, rydze i koźlarze po drodze z pracy do domu. - Do lasu daleko nie wchodzę, a koleżankę przestrzegam, żeby też nie wchodziła do lasu, bo nie da się wyjść, tyle jest grzybów - opowiada sympatyczna "Wiedźma biebrzańska", jak zwykła się nazywać. Czytelnicy 4lomza.pl cieszą się udanymi grzybobraniami również nad Narwią i Pisą. - Poszłam na chwilę, a wcięło mnie na trzy godziny - śmieje się przewodniczka. - Po drodze oddałam znajomemu pełne wiadro prawdziwków, a i tak rodzina chce się mnie wyrzec. Nie wiem, czy za to, że oddałam borowiki, czy że oddałam za mało. A grzybów moc jest nie tylko po drodze do Twierdzy Osowiec.
Zbigniew Milewski nie jest tylko przygodnym grzybiarzem, co snuje się po lasach w poszukiwaniu darów natury, ale i poetą. W jego haikach przekwita lato, więc snuje się i babie lato. Twórca notuje z nostalgią, że "Już po dmuchawcach / wiszą z gałęzi siatki / na motyle smęt...". Pocieszeniem dla niego i mieszkańców Ziemi Łomżyńskiej na jesień dość słoneczną i ciepłą we wrześniu za dnia, a w nocy zimną, będzie zatrzęsienie grzybów. Nazbierał ich niemało, co prezentuje z dumą i radością na zdjęciach.Dumny i radosny na fotografiach, jakie zamieszczamy za zgodą rodziny, jest też Jarosław Wiski, prowadzący sklep wędkarski w Łomży. Tym razem woli, ażeby o kolejnej udanej wyprawie do rozległych lasów Czerwonego Boru opowiadała małżonka. - Bardzo lubimy wędrować po lesie, spacery to dobry dla zdrowia relaks, a przy okazji zbieramy grzyby - chętnie dzieli się wrażeniami sympatyczna Irena Wiska, specjalistka od funduszy w Dziale Nauki i Projektów PWSIiP. - Mąż lubi rydze, smażone na prawdziwym maśle. Wystarczy odrobina masła, a rydze puszczą sok i się upieką.
"Ta ziemia taka czysta..."
Jak wygląda czystość w podłomżyńskich lasach...? - Nie jest czysto - smutnieje Pani Irena. - Często zbieramy z mężem do worka butelki plastikowe i szklane, papiery, reklamówki, puszki, i zabieramy to wszystko po innych ludziach do bagażnika. To nie jest zgodne z etyką porządnego grzybiarza i to nie ma nic wspólnego z prawdziwym umiłowaniem ziemi ojczystej... Z dziećmi w szkole powinno się omawiać, na czym polega miłość do Ojczyzny, jej naturalnego krajobrazu, dziedzictwa pokoleń. Zdaniem małżonków, w przedszkolach, szkołach i uczelniach powinna być wyrazistsza edukacja na temat konieczności ochrony lasów pod względem czystości, bo to zarówno względy estetyczne, jak i ekologiczne, związane z bezpieczeństwem ludzi i zwierząt. Marek Grechuta śpiewał, że "ta ziemia taka czysta, jakby umieciona skrzydłem anioła, cicha i równinna, tyle już wycierpiała..." - więc czy ma cierpieć z powodu brzydoty, zamieniając się we wszechobecny śmietnik na wspomnienie piękna nieskażonej natury z poezji nieżyjącego Tuwima i tworzącego Milewskiego...? - Ale humory mamy lepsze, jak widzimy, że inni grzybiarze też czasami wynoszą worki śmieci do swoich samochodów - uśmiecha się Pani Irena, apelując do Polaków z Łomży i okolicy o niezostawianie śmieci w lesie...
Nic dodać, nic ująć: każdemu przyjemniej wędrować w naturalnej scenerii drzew, a nie śmietnika.
"Prawdziwki same wskakują do koszyka"
- Grzyby zbieram, suszę, marynuję i zamrażam, bo mogą w każdej chwili się przydać na zupę czy do sosów, kiedy znajomi mnie odwiedzą - cieszy się z pogodnej jesieni 41-letnia Agnieszka Zach, znana z przybliżania turystom uroków i tajemnic nadbiebrzańskiej krainy z rzeką i bagnami, nawet tak zagadkowych jak motanki, czyli ochranianki, słowiańskie lalki dobrych życzeń. Skoro o lalkach mowa, to trzeba poznać i zobaczyć imponujące zbiory grzybowe scenografa i malarza, projektanta lalek scenicznych w łomżyńskim teatrze. - Zwykle wychodzę do lasu z koszykiem wiklinowym, ale zawieruszył się gdzieś, więc tym razem poszedłem z wiaderkiem - opowiada Artysta i Sygnatariusz listu otwartego do ministra kultury prof. Piotra Glińskiego o pomoc w wyeksponowaniu trwale ruin średniowiecznego ratusza w Starym Rynku. Wiceprezydent Garlicki obiecał 2-3 warianty projektu. - W okolicach Dobregolasu, Zbójnej i nad Pisą grzyby zbierałem bez wysiłku, same wskakiwały do wiaderka, a wcześniej do koszyka. Z przyjemnością spotykam sarnę, zająca i lisa, sójkę i dzięcioła.
Smakowite dary lasu jesienią to głównie prawdziwki i podgrzybki, trafią do zupy, sosu, na suszenie. Rekordowe okazy mają nawet po 20 cm średnicy kapelusza, zaś kiedy są smuklejsze, to tyle samo mierzą ich trzony. Refleksję o sztuce i historii budzą biało-kremowe turki, z czapkami jak turbany.
Mirosław R. Derewońko