Pielgrzymi z Łomży przeszli połowę drogi na Jasną Górę
- Warto było czekać aż dwa lata na 37. Pieszą Pielgrzymkę Łomżyńską, żeby podczas rekolekcji w drodze spotkać ludzi, którzy myślą podobnie, mają podobne cele, umieją zgodnie współpracować w czasie wędrówki, na postojach i noclegach - cieszy się ks. Łukasz Brzostowski z Łomży, który na 435-kilometrowy szlak pątniczy wyruszył z gitarą w rękach, pieśnią na ustach i Maryją w sercu po raz 8. Po siedmiu dniach około 220 pielgrzymów Diecezji Łomżyńskiej jest w ponad połowie drogi do Częstochowy. Do tej pory głównie towarzyszyły im chmury i deszcze, ale w sobotę mają słońce.
Najmłodsza siostra Marysia ma 9 lat, zaś najstarszy brat Lucjan lat ma 80. Kondycja piechurów jest raczej dobra, skoro zrezygnowało z wędrówki zaledwie kilka osób, m.in. młodzieniec po 3 dniach, z racji słabszej niż się spodziewał formy, oraz dziewczyna z powodu kontuzji kostki. Brak na trasie upalnie prażącego słońca cieszy służbę medyczną, bo dzięki temu nie ma omdlewających z gorąca pielgrzymów. Niektórzy pomagają sobie kijkami jak do nordic walking, a innych trzeba podwieźć, żeby mięśnie, ścięgna, stawy i kości odpoczęły. Znakomita większość znakomicie radzi sobie sama, co raduje ks. Wiesława Ołowskiego. Duszpasterz po raz pierwszy kieruje tak licznym Kościołem w drodze, i to dosłownie.
- Mieszkańcy w miejscowościach na trasie przyjmują nas bardzo gościnnie, częstują posiłkami i wypiekami, a jest tego tyle dla wzmocnienia sił, że czasami zabieramy na zapas - opowiada z wdzięcznością dla odwiedzanych parafii ks. kierownik 37. PPŁ. Jego zdaniem, nastrój radosnych pątników udziela się mieszkańcom mijanych miejscowości także dlatego, że 37. Piesza Pielgrzymka Łomżyńska stała się oznaką powrotu do normalności w czasie dwóch lat pandemii, co przejawia się w swobodniejszym poruszaniu się i gromadzeniu ludzi oraz w życiu społeczności.
Tak jak pielgrzymi do Częstochowy zanoszą intencje: rodzinne, małżeńskie, zawodowe, zdrowotne, w sprawach osób uzależnionych oraz odnośnie problemów osobistych, tak za bożych wędrowców w Łomży i Diecezji wstawiają się pielgrzymi Grupy Białej. Wędrują myślami, modlitwą, wyobraźnią i wspomnieniami, bo wielu kiedyś również pielgrzymowało, niosąc do Pani Jasnogórskiej błaganie o wstawiennictwo, pątnikom by nie brakło sił, zdrowia, pogody ducha, wytrzymałości, wytrwałości.
Wędrują siostry i bracia w wierze z Chrystusem
Pielgrzymi modlą się, śpiewają pieśni religijne, tradycyjne, oazowe oraz przebojowe, spowiadają w czasie marszu, uczestniczą w mszach świętych. Śpią w namiotach, zwykle szybkich w rozkładaniu i do łatwego złożenia. W Piotrowicach na noclegu mieli w nocy ulewę, więc mokre śpiwory i ubrania to dla nich nie nowina. Są przygotowani na deszcze za dnia, noszą płaszcze nieprzemakalne. Ulewa 15-minutowa jak z cebra złapała ich pod Brokiem.
- Nie ma narzekania, utyskiwań, panuje radosna atmosfera życzliwości - uśmiecha się z satysfakcją ks. Ołowski, szacując, że w całej Diecezji modli się z 37. PPŁ około 1000-1200 pielgrzymów Grupy Białej, której patronuje Święty Jan Paweł II. Ich stałym punktem dnia jest Apel Jasnogórski o godz. 21. w kościele, przy radiu, w rozmyślaniach.
Łomżyńscy pielgrzymi przekroczyli Wisłę, pokonali około 250 km, poradzili sobie z niemożnością chodzenia jednego z ok. 70-latków, który jedzie na rowerze. Małżeństwa z dziećmi, pary i samotni z różnych powodów, to tak samo siostry i bracia w wierze, jak próbował zbratać ludzkość Chrystus, Mistrz humanistyki w chrześcijańskim wydaniu. Ich rekolekcje w drodze są dawaniem świadectwa.
Wędrówka z Łomży do Częstochowy trwa 13 dni. Wejście na Jasną Górę zaplanowano 13. sierpnia ok. godz. 18.30. Biskup Janusz Stepnowski ma o godz. 19. odprawić mszę w kaplicy Cudownego Obrazu Czarnej Madonny. 37. Pielgrzymka zakończy się 14. sierpnia po mszy świętej o godzinie 9.
Mirosław R. Derewońko