Wyszła „siara” z zaproszeniem Glińskiego
Podczas uroczystej sesji Rady Miasta w Hali Kultury, doszło do niespodziewanego epizodu. Prezydent zaprosił do siebie opozycyjną radną, bo ta rzekomo spreparowała list wicepremiera Glińskiego.
Na tak znamienitą uroczystość przybyli wspaniali i godni goście z kraju i z zagranicy. Przemawiali, chwalili, lał się lukier. Niestety, może dlatego że nieobecny, łyżkę dziegciu dodał wicepremier, minister kultury, dziedzictwa narodowego i sportu Piotr Gliński, który ustami radnej PiS tłumaczył swoją nieobecność zbyt późnym otrzymaniem oficjalnego zaproszenia - „zaledwie kilka dni” - napisał wicepremier. Przypomniał, że m.in. dzięki dotacji przekazanej przez kierowany przez niego resort obiekt odzyskał dawny blask i zyskał nową funkcję. Dziękował wszystkim, którzy przyczynili się do tego przedsięwzięcia.
Uraziło to prezydenta Mariusza Chrzanowskiego, który na początku pomijał odczytany przez radną list, a uznał, że wicewojewoda jest tym, który reprezentuje premiera. Prezydent mówił o samorządowcach z okolicznych gmin „potrafimy się wspierać i jednoczyć”. Być może, ale na uroczystej sesji, poza Starostą, innych samorządowców nie widziałem. Wystąpienie z Łomżyńskiego Forum Samorządowego miasta Łomży jest chyba przykładem dość chłodnych relacji w okolicznymi samorządami.
Prezydent Chrzanowski odniósł się w końcu do odczytanego listu. Przytaczam dosłownie:
„Słowa, powiem szczerze, trochę w tej atmosferze, w której dzisiaj jesteśmy i to co dzisiaj nawet wybrzmiało już wielokrotnie, szukania tych dobrych rozwiązań dla Łomży, tego wsparcia i tych jak największej liczby osób, które to co dzisiaj wybrzmiało wśród moich przedmówców, budują naszą siłę. Budują siłę w Warszawie, bo mamy wiele zacnych osób, które o Łomży mówią, które też Łomżę promuje i dzięki temu możemy zrobić naprawdę dużo. Tak odnosząc się do tego, co Pani radna Marianna powiedziała, bo też nie chciałbym, aby to pozostało tak bez eter, bo w historii tego miasta były już pisane różne listy, później ciężko było znaleźć osoby, które pod tymi listami się podpisywały, które te listy upubliczniały. Więc ja Panią radną zapraszam teraz po sesji i wspólnie, może w obecności pani przewodniczącej, ja zadzwonię do pana dyrektora biura pana premiera, gdzie tak naprawdę od dwóch miesięcy te zaproszenie zostało skierowane do Pana Premiera. My czekaliśmy na to, że Pan premier osobiście tutaj też będzie wśród nas i ten termin wstępnie miał być też ustalony, właśnie żeby pan premier mógł tutaj razem z nami być. Zaproszenie jeszcze w tamtym tygodniu, sam też osobiście tutaj wykonałem telefon, pomimo że zaproszenia państwo dostaliście w takim samym zapewne terminie jak wszyscy. Tak. Z resztą zaproszenia, które i pani przewodnicząca wysyłała więc, tutaj ja sam osobiście w tamtym tygodniu też do pana dyrektora biura zadzwoniłem, poprosiłem o to, żeby Pan Premier był. No ale wiemy, że dzisiaj jest dodatkowe posiedzenie sejmu. Jest to posiedzenie, które tak naprawdę w tamtym tygodniu parlamentarzyści dostali tą informację, że posiedzenie się odbędzie, dlatego nie ma wśród nas wielu parlamentarzystów. Jest pan senator, ale posłów nie ma. Po sesji ja zapraszam, więc będzie mogła Pani na pewno potwierdzić, to co dzisiaj tutaj publicznie powiedziała. Ja tylko dodam tyle, w mieście robimy szereg dobrych rzeczy ponad podziałami i artykułowanie pewnych kwestii nawet, które tutaj padają, ukierunkowanych politycznie, to wszyscy Państwo w Łomży tutaj mieszkacie widzicie jak współpracujemy, jak potrafimy się też tutaj razem jednoczyć żeby działać dla dobra naszego miasta, a póki co tutaj Pani radna i klub radnych to oponujecie wszystko i głosujecie przeciwko więc ciężko sobie przypisywać rzeczy, za którymi nie głosujecie. Wszystkiego dobrego".
Jak widać nie padły konkretne daty, kiedy zaproszono oficjalnie wicepremiera rządu, u którego tak zabiegano o dofinansowanie. Chcąc zdyskredytować radną, Chrzanowski posunął się do insynuacji, jakoby pani Jóskowiak sama sobie napisała tego maila i wydrukowała. Mówiąc o niepodpisanych listach, być może przypomniała mu się brudna kampania wyborcza i ludzie za tym stojący. Żaden z nich się przecież nie podpisał z imienia. Pan prezydent dobrze sobie zdaje z tego sprawę.
Jak przekazuje radna Jóskowiak, przed uroczystościami, gdy była na mszy w kościele, miała kilka nieodebranych połączeń. Dzwonił do niej m.in. szef struktur PiS w województwie podlaskim, wiceminister Dariusz Piontkowski, i nieznany numer. Po oddzwonieniu okazało się – mówi Jóskowiak - to było biuro wicepremiera Glińskiego. Poproszono wówczas ją, jako przewodniczącą klubu radnych PiS w Radzie Miasta, o odczytanie listu. Wysłano go mailem. Radna dodaje, że także do prezydenta Chrzanowskiego miał być wysłany ów dokument.
Po uroczystości, jak relacjonuje radna Jóskowiak, zgodnie z zapowiedzią, prezydent zaprosił do gabinetu radną, ale nie było przy tym przewodniczącej. Zadzwonił do dyrektora biura wicepremiera, a ten przy rozmowie w trybie głośnomówiącym miał potwierdzić prezydentowi zbyt późne wysłanie oficjalnego zaproszenia.
Siara, jak mówią młodzi i to na oczach gości z kraju i zagranicy.