Znikający palec
- We wtorek około godziny 18. otrzymaliśmy zgłoszenie, że na terenie gminy Piątnica na wysokości miejscowości Budy Czarnockie mężczyzna wiezie do szpitala palce, najprawdopodobniej swojego ojca - informuje Justyna Janowska, rzeczniczka prasowa Komendy Miejskiej Policji w Łomży. - W tym czasie ojciec mężczyzny, być może, przebywał w łomżyńskim szpitalu. Mężczyzna poprosił o policyjną eskortę, żeby móc jak najszybciej przywieźć palce do szpitala, lecz sam dojechał tam szybciej, dlatego nie było przy nim eskorty.
Doktor Anita Świętochowska, zastępca dyrektora do spraw medycznych w Szpitalu Wojewódzkim w Łomży, potwierdza, że we wtorek około godziny 17. - a więc na godzinę przed zgłoszeniem do Policji o wiezionych palcach (a może palcu...?) - Szpitalny Oddział Ratunkowy przyjął pacjenta z poszarpaną lewą ręką i amputowanym (obciętym) palcem wskazującym. Powodem mogła być praca przy krajzedze.
U starszego pacjenta stwierdzono rozległą ranę szarpaną, głęboką, przechodzącą przez śródręcze, co spowodowało uszkodzenia ukrwienia i unerwienia dłoni. Ponadto z powodu uszkodzenia ścięgien pacjent nie mógł zginać palca środkowego. W ciągu kilkunastu minut został z SOR-u przewieziony na blok operacyjny, gdzie zajęli się poranionym mężczyzną lekarze ortopedzi.
- Na łomżyńskim SOR-ze ani na oddziale ortopedii nie potwierdziliśmy informacji o próbie dostarczenia odciętego palca przez syna pacjenta - twierdzi dr Anita Świętochowska. Jako koordynator SOR ocenia, że w ciągu roku zdarza się kilkanaście podobnych sytuacji z poranionymi rękami i odciętymi albo urwanymi palcami, zwłaszcza w okresie prac polowych, leśnych i budowlanych. Przyczynami są pośpiech, nieuwaga, nadmierna pewność siebie, czasami alkohol. Do wypadków często dochodzi przy maszynach rolniczych, np., kiedy przy włączonym urządzeniu ktoś wyciąga sznurek albo koszone rośliny. Traktuje znany sobie sprzęt odważnie, a w finale okazuje się, że nierozważnie, czego gorzką pamiątkę będzie na całe życie zmiażdżona lub zdeformowana dłoń...
Mirosław R. Derewońko