Kajakarz złapał gumę na rozlewiskach Biebrzy
Ciemne wody Biebrzy płynęły spokojnie. W Wielki Czwartek o zmierzchu ciszę przerywał czasami krzyk gęsi i łopot skrzydeł podrywającego się do lotu ptactwa. Majestatyczna rzeka w okolicy wsi Brzostowo, niedaleko Wizny, stanowiła ciekawe miejsce dla podróżnika do podziwiania rozległego krajobrazu. Rzeka z rozlewiskami utworzyła tajemnicze jezioro, jednak podczas łagodnego spływu z Goniądza i Osowca Twierdzy 45-letni nomada przeżył przygodę, którą zapamięta do końca życia.
- Po godzinie wpół do siódmej wieczorem wpłynęło zgłoszenie do naszego stanowiska kierowania w Komendzie Miejskiej Państwowej Straży Pożarnej w Łomży, że mężczyzna w kajaku utknął na wysepce i nie może sam powrócić na brzeg Biebrzy - opowiada szczegóły czwartkowego wieczoru brygadier Grzegorz Wilczyński z KM PSP. Okazało się, że gumowy kajak z mężczyzną zawadził o gałąź, kamień lub coś ostrego i w powłoce zrobiła się dziura. Otwór nie był na tyle duży, żeby uszło szybko powietrze, więc mężczyzna zdołał dopłynąć do najbliższej wysepki. Stamtąd wezwał pomoc i czekał na rozwój wydarzeń. Zapadał coraz szybciej zmrok... Minuty w samotności pośrodku masy wody dłużyły się niemiłosiernie...
Na pomoc wyruszyli strażacy OSP w Jedwabnem oraz Specjalna Grupa Ratownictwa Wodno-Nurkowego Łomża. Pół godziny później byli na miejscu, w pobliżu czekającego na ratunek 45-latka. Ale dlaczego dopiero o godz. 19. 05? - Ze względu na odległość od miejsca zwodowania łodzi i niedogodne do pokonania tereny z mieliznami, ponieważ nie można było bezpiecznie używać silnika i nurkowie musieli posługiwać się wiosłami - opisuje brygadier.
Niewidoczny w labiryncie
Wprawdzie 45-latek podał swoją lokalizację, lecz wysepka na Biebrzy była zasłonięta trzcinami na rozlewiskach, więc trzeba było pomiędzy nimi ostrożnie kluczyć łodzią. Manewrowanie utrudniały niespodziewane mielizny i ściany labiryntu z trzcin. Gdy strażacy z nurkami szczęśliwie dopłynęli do nauczyciela, podróżnika i miłośnika peregrynacji po dzikiej Polsce, odnaleziony na bezkresach wód Biebrzy nomada był uszczęśliwiony i w dobrym stanie zdrowia. Został zabrany na brzeg z kajakiem i sprzętem. Przybyli na brzeg również policjanci, którzy zaoferowali mu przewiezienie do miejsca w górze rzeki, gdzie zostawił zaparkowany samochód. Podróżnik podziękował za ocalenie.
Mirosław R. Derewońko