Narodowe Święto Niepodległości z namysłem
- 102. rocznicę Odzyskania Niepodległości uczciliśmy w spokoju i zadumie - dzieli się wrażeniami Maria Dziekońska, uczestniczka ceremonii na okazję 11. listopada w Łomży i Drozdowie. - Forma łomżyńskich obchodów została dostosowana do trudnej sytuacji, w jakiej znajduje się nasz kraj i cały świat... Zatrzymałam w pamięci ostatnie zdanie z kazania w Katedrze Biskupa Stepnowskiego – „Obyśmy jako społeczeństwo byli jedno, jako i naród jesteśmy!”.
Maria Dziekońska w środę odwiedziła główne punkty corocznego świętowania Niepodległej, gdzie "zostały złożone kwiaty, chętni wzięli udział w Mszy Św., której przewodniczył Biskup Łomżyński Janusz Stepnowski, później odbył się spacer po naszej wspaniałej, zabytkowej łomżyńskiej nekropolii, podczas którego oddaliśmy hołd walczącym w obronie Ojczyzny, w różnych okresach historii, zapalając biało-czerwone znicze" - wspomina środowy czas namysłu nad przeszłością, w której 123 lata na ziemiach polskich panowali zaborcy. "Ostatnim punktem było złożenie kwiatów pod tablicą upamiętniającą Romana Dmowskiego - jednego z Ojców Niepodległości - przed Muzeum Przyrody - Dworem Lutosławskich w Drozdowie". To "symboliczne gniazdo rodzinne dla Powiatu Łomżyńskiego". Pani Marii Lutosławscy dają poczucie, czym jest szlachetny polski patriotyzm, gdyż wszystko, co robili, miało na pierwszym planie dobro Ojczyzny: kiedy walczyli, prowadzili majątek, pisali o rolnictwie, komponowali czy spieszyli z pomocą chorym chłopom dworskim...
W pamięci Pani Marii pozostanie kilka wątków z - jej zdaniem - bardzo ciekawego i przemyślanego kazania Biskupa. Przywołany został patron 11. listopada z IV wieku - św. Marcin z Tours, wielki jałmużnik. Liczne wątki w przemowie Biskupa kierowały myśli ku chorobie, spowodowanej przez koronawirusa, która z jednej strony izoluje, odgradza ludzi od siebie, a z drugiej strony jednoczy w nieszczęściu i niepewności, co przyniesie rozwój pandemii... Nadchodzący kryzys w gospodarkach świata również nie napawa optymizmem, jednak wymaga refleksji, jak wspomagać ubogich i nagle ubożejących z powodu rwącego się łańcucha kooperacji, np. transportowej i pozamykanych granic.
Cicha manifestacja nadziei
- Inny wymiar świętowania, obleczony w wyjątkową powagę i dumę, wyrażaną bez swobodnego okazywania radości, stanowił cichą manifestację nadziei na rychły powrót do nieskrępowanego ograniczeniami sanitarnymi życia i wiary, że uda się przezwyciężyć i tym razem wszelkie trudności - dzieli się swoimi refleksjami Pani Maria. - Mocna, dobra homilia Biskupa zapadła we mnie głęboko, a jej treść może być i powinna być przedmiotem rozważań na długi czas, ponieważ jest zachętą do pojednania – teraz, w tej chwili, gdy mamy do czynienia z eskalacją przemocy na ulicach, demonstracjami i protestami, będącymi tylko częściowo pokłosiem trudnych decyzji parlamentarnych i działań instytucji państwa, stanowiących też okazję do zaistnienia dla osób, które w zwykłych warunkach nie przyciągnęłyby niczyjej uwagi.
Potrzeba wzajemnego szacunku ludzi o różnych przekonaniach i spokoju, żeby przezwyciężyć nienawiść, która dokoła krąży... Przywołany na koniec przez Ordynariusza cytat fragmentu listu Cypriana Kamila Norwida do Michaliny z Dziekońskich Zaleskiej z 14. listopada 1862 r. - jest jak wykrzyknik: "Gdyby Ojczyzna nasza była tak dzielnem społeczeństwem we wszystkich człowieka obowiązkach, jak znakomitym jest narodem we wszelkich Polaka poczuciach, tedy bylibyśmy na nogach dwóch, osoby całe i poważne – monumentalnie znamienite. Ale tak jak dziś jest, to Polak jest olbrzym, a człowiek w Polaku jest karzeł – i jesteśmy karykatury, i jesteśmy tragiczna nicość i śmiech olbrzymi... Słońce nad Polakiem wstawa, ale zasłania swe oczy nad człowiekiem."
Marsz Niepodległości 2020 w Warszawie szedł z hukiem rac od Ronda Romana Dmowskiego przez Most Księcia Józefa Poniatowskiego do Stadionu Narodowego, który powstał na miejscu Stadionu X-lecia Manifestu Lipcowego w okresie PRL i późniejszego Jarmarku Europa od 1989 do 2007 r. Tyle było tam wrzasków, złości, agresji, że Poeta Norwid po ponad półtora wieku nadal szukałby tej wspólnoty, co mówi jednym językiem, a rodaka o innych poglądach traktuje jak wroga lub zaborcę.
Mirosław R. Derewońko