Zabytkowe nagrobki w katedrze odzyskują blask
Renesansowy nagrobek Hieronima i Anny Modliszowskich w łomżyńskiej katedrze zmienił się nie do poznania. Wszystko dzięki pracom konserwatorskim, dzięki którym piętrowy nagrobek kasztelana małogoskiego i jego małżonki nie tylko odzyskał dawny blask, ale też pierwotny wygląd z końca XVI wieku. Obecnie trwają prace nad wczesnobarokowym nagrobkiem Nikodema Franciszka Kossakowskiego, starosty łomżyńskiego i dworzanina królewskiego, a ksiądz kanonik Marian Mieczkowski, proboszcz parafii katedralnej, zapowiada już sukcesywne odnawianie kolejnych – również takich, które dotąd nigdy nie były rekonstruowane.
Ks. Marian Mieczkowski od 20 lat dba nie tylko o życie duchowe parafii katedralnej, ale również o stopniowe remontowanie i odnawianie pięknej, zabytkowej świątyni z XVI wieku. W jej obu nawach zwracają uwagę ozdobne nagrobki, które są sukcesywnie konserwowane. Po remoncie tych z nawy południowej przyszła pora na te z północnej, konkretnie renesansowy, piętrowy nagrobek Hieronima i Anny Modliszowskich, wykonany z piaskowca w roku 1591, kiedyś znajdujący się w kaplicy po przeciwnej stronie kościoła.
– On był w gorszej sytuacji nawet pod tym względem, że jest na północnej ścianie, gdzie daje znać o sobie większa wilgoć – mówi ks. Marian Mieczkowski. – W dodatku 20 lat temu tutaj był na ścianie beton, w niektórych miejscach mający nawet trzy metry, więc wilgoć była ogromna. Z jej powodu metalowe kotwy, mocujące nagrobek w ścianie, zaczęły po 80 latach rdzewieć i rozsadzać kamień, więc w tych miejscach trzeba było porobić duże uzupełnienia, oczywiście po zastąpieniu zardzewiałych elementów takimi ze stali nierdzewnej. Kolejnym nieszczęściem tego nagrobka było samo przeniesienie go z Kaplicy Matki Bożej do tej nawy bocznej, przy czym powstał szereg uszkodzeń, pęknięć czy ubytków, teraz dopiero zlikwidowanych.
Poza rekonstrukcją ubytków dokonano oczyszczenia nagrobka, usunięto wysolenia oraz ujednolicono jego warstwę wierzchnią, przez co nowe elementy są niewidoczne, wtapiając się w całość. Przywrócono mu również pierwotny wygląd, dodając po bokach płomienne gazony oraz ozdobne szyszki na szczycie nagrobka. Nie uzupełniono jednak braków w nagrobnej sentencji.
– Brakuje fragmentu tekstu – potwierdza ks. Marian Mieczkowski. – Nie jest to jednak nowa sprawa, bo brakuje go już od dwóch stuleci. Dlatego, chociaż dobry latynista mógłby pokusić się o odtworzenie, choćby w tym fragmencie mówiącym o kardynale Fryderyku, synu króla Kazimierza Jagiellończyka, to jednak według sztuki konserwatorskiej uznaliśmy, że pozostawimy je w obecnej postaci, tak samo jak szlachetną formę czystego piaskowca, chociaż te figury pierwotnie były polichromowane, czego ślady widać na nich do dziś.
Rozpoczęto też remont sąsiedniego, bogato zdobionego nagrobka, zmarłego w 1609 roku Nikodema Franciszka Kossakowskiego: osoby zasłużonej dla regionu, starosty łomżyńskiego, kolneńskiego czy kupiskiego, żołnierza walczącego ze Szwedami pod Kircholmem i posła do tatarskiego chana. – Trzeba ten nagrobek całkowicie rozebrać, gdyż nie wiemy, co znaleźlibyśmy pod spodem; do tego zmienić kąt ułożenia postaci tego rycerza – mówi ks. Marian Mieczkowski. – Czekamy też na decyzję jak ma być ukształtowana półka pod nagrobkiem, bo na tę chwilę wiemy tylko tyle, że powinna być z bolechowickiego marmuru, tak jak jego pozostałe elementy.
Proboszcz katedry planuje również kolejne prace konserwatorskie, choćby wmurowanej w filar płyty nagrobnej ks. Jana Wojsławskiego, budowniczego kościoła farnego pw. św. Michała Archanioła i jego pierwszego proboszcza, bowiem wykonana z piaskowca płaskorzeźba znowu zaczyna wykazywać oznaki upływu czasu. Nieopodal, w rogu nawy południowej, znajduje się kolejny nagrobek wart odnowienia, upamiętniający zmarłego w 1891 roku Józefa Małowieskiego, prezesa dyrekcji szczegółowej łomżyńskiej Towarzystwa Kredytowego Ziemskiego.
– Jak Pan Bóg pozwoli i znajdę środki, postaramy się odnowić również i ten nagrobek – planuje ks. Marian Mieczkowski. – Jest on znacznie młodszy, ale wykonany przez znanego artystę Antoniego Olesińskiego i bardzo ciekawy kompozycyjnie, a na nieszczęście przed laty pomalowano go olejnymi farbami – liczę, że po odnowieniu odzyska dawny wygląd.
Wojciech Chamryk