100 lat temu bolszewicy zaciekle atakowali Łomżę
- Rano 29. VII. 1920 bolszewicy rozpoczęli na forty wściekłe ataki, popierane huraganowym ogniem artylerji. Dzięki nadzwyczajnej odporności naszego żołnierza, wysiłki ich były daremne. Forty pozostały w naszych rękach, przyczem nieprzyjaciel poniósł duże straty – wspominał kapitan Stanisław Marian Raganowicz, który początkowo tylko z 700 żołnierzami batalionu zapasowego 33 pułku piechoty dzień wcześniej obsadził forty w Piątnicy i rozpoczął obronę Łomży. Szacuje się, że na broniących się w piątnickich fortach Polaków mogło napierać nawet ponad 20 tysięcy czerwonoarmistów. - Zapomniana dziś bitwa nad Narwią o Łomżę, bo przyćmiona sławą Bitwy Warszawskiej, miała doniosłe strategiczne znaczenie - pisali przed 15. laty ppłk rez. Tadeusz Warec i płk w st. spocz. Leon Wagner prosząc ówczesnych posłów o wystąpienie do Prezydenta RP Aleksandra Kwaśniewskiego o odznaczenie miasta Łomża Orderem Virtuti Militari w 85. rocznicę bohaterskiej obrony Łomży w 1920 r.
Wniosek nie został nigdy zrealizowany, ale opracowane uzasadnienie przez prezesów Stowarzyszenia Klub Fort w Łomży i Związku Byłych Żołnierzy Zawodowych i Oficerów Rezerwy Wojska Polskiego Zarząd Rejonowy w Łomży, wskazuje na wielkie militarne znaczenie walk prowadzonych przed stu laty na przedpolach miasta.
- Obrona Łomży, której załoga walcząc z wielokrotnie przewyższającym ją przeciwnikiem sparaliżowała i opóźniła o 5 dni dotarcie wojsk sowieckich pod Warszawę. Pozwoliło to na lepsze opracowanie planów strategicznych, przegrupowanie wojsk, stworzenia odwodów i przygotowanie żołnierzy do walki. Bitwa ta miała olbrzymie znaczenie moralne, bowiem podniosła wiarę żołnierzy we własną siłę i możliwość lepszego przygotowania się do obrony Warszawy – napisali ppłk rez. Tadeusz Warec i płk w st. spocz. Leon Wagner.
We wniosku przytaczają także opinie – polskich i bolszewickich dowódców świadczące o znaczeniu obrony Łomży dla całej wojny polsko-bolszewickiej z lat 1919-1920.
Generał Lucjan Żeligowski - Dowódca Grupy Północnej l Armii, ówczesny świadek walk pod Łomżą - w 1930 roku oceniał:
„...ze źródeł naszych przeciwników dowiedzieliśmy się, że nad Narwie nie tylko zyskaliśmy na czasie ale tu dokonała się w ugrupowaniu wojsk rosyjskich zmiana tak doniosła, iż uczestnicy tej bitwy słusznie mogą być dumni, że brali w niej udział.”
„Walki te stworzyły dla nas sukces strategiczny, wprowadzając w błąd przeciwnika i powodując zmianą kierunku marszu trzech armii.”
„Bitwa na Narwi i Bugu podkreśla dobitnie, jak wielki popełniliśmy błąd, bagatelizując nasze fortece.”
„A w chwili, gdy pada Brześć, broni się jeszcze cała linia Bugu i Narwi oraz Łomża.”
„Nowoczesną fortecę Osowiec oddaliśmy bez boju, a jedynie słaba - jako twierdza - Łomża broni się w ciągu pięciu dni i... (pokazała – dop. red.) jak doniosłe znaczenie dla operacji ma kilkudniowa choćby obrona fortecy.” „Gdyby Grodno, Brześć i Osowieć utrzymały się tylko tak długo jak Łomża, to jest wielce prawdopodobne, że cały przebieg wojny wyglądałby inaczej.”
Także dowódca Frontu Zachodniego nacierające na Polskę Armii Czerwonej Michaił Tuchaczewski powyższą sytuację określił słowami:
„...walki naszego głównego ugrupowania frontowego nad Narwią i Biebrzą zaciągnęły się w ogólnej sumie od 28 lipca do l sierpnia. Było to pierwsze nasze poważne zatrzymanie.”
Łomża w walce nie została zdobyta. Obrońcy zagrożeni okrążeniem z północy i południa 2 sierpnia 1920 roku wycofali się z fortów. W pięciodniowych walkach straty obrońców wyniosły: 35 poległych i około 300 rannych, razem z mieszkańcami miasta. Jak wspominał kapitan Stanisław Marian Raganowicz to właśnie 100 lat temu - 29. lipca w obronę aktywnie włączyli się mieszkańcy Łomży.
- Tegoż dnia przed południem, w czasie największego ognia i dość krytycznej sytuacji, zjawiły się na fortach panie z miasta z żywnością dla żołnierzy, oraz ofiarowały swe usługi przy opatrywaniu i przewożeniu rannych. Pomoc ich była ogromnie cenną, tern bardziej, że żołnierz nasz walczył o głodzie, ponieważ nie mieliśmy kuchen polowych. Od tej chwili miasto zajęło się całkowicie losem walczących żołnierzy, szczególnie odznaczyły się kobiety, które z pogardą śmierci, nieraz pod największym ogniem artylerji i kulomiotów w pierwszej linji roznosiły ciepłą strawę, oraz opatrywały rannych i przenosiły ich z linji na punkt opatrunkowy - opisywał Raganowicz.