Zamykają więzienie w Grądach-Woniecko
Zakład Karny w Grądach-Woniecko jest zakładem typu półotwartego i otwartego dla dorosłych mężczyzn odbywających karę po raz pierwszy. Teraz ma... przestać działać. Więźniowie już rozwożeni są po innych więzieniach, a pracownicy mają podzielić ich los. - To nie jest likwidacja, to jest ograniczenie działalności zakładu – mówi mjr Michał Zagłoba, rzecznik prasowy Dyrektora Okręgowego Służby Więziennej w Białymstoku. - W ten sposób chcemy pozbyć się bardzo licznych nadgodzin.
Więzienie w Grądach-Woniecko położone jest na terenie gminy Rutki w powiecie zambrowskim. Powstało w latach 90. XX wieku w budynkach po danym PGR Kombinat Łąkarski Wizna. Pierwszych skazanych przywieziono tu w 1999 roku. Ustalona pojemność zakładu to 225 miejsc. Teraz nagle gruchnęła wieść, że wiezienie jest zamykane, a osadzonych zaczęto już wywozić do sąsiednich zakładów karnych. Major Michał Zagłoba, rzecznik prasowy Dyrektora Okręgowego Służby Więziennej w Białymstoku, potwierdzając informacje o wywożeniu osadzonych z zakładu w Grądach-Woniecko, podkreśla że sam zakład nie jest likwidowany.
- Formalnie nadal będzie on istniał, ale ograniczone będzie przyjecie skazanych. Od 1. lutego nastąpi zawieszenie działalność oddziałów mieszkalnych - tłumaczy.
W ślad za osadzonymi z Grąd-Woniecko wyjadą także pracownicy, którzy mają być skierowani do położonych najbliżej ich miejsca zamieszkania innych jednostek penitencjarnych wchodzących w skład Okręgowego Inspektoratu Służby Więziennej w Białymstoku. To właśnie przez „problem z pracownikami” zdecydowano o ograniczaniu działalności zakładu w Grądach-Woniecko.
- W ten sposób chcemy pozbyć się bardzo licznych nadgodzin. To wielki problem w służbach mundurowych w całym kraju – tłumaczy mjr Zagłoba wskazując, że w okręgu białostockim jest to już blisko 200 tysięcy nadgodzin.
Zakład w Grądach-Woniecko został wybrany, bo to najmniejsza placówka i jak ocenia dyrekcja okręgu będzie dosyć łatwo podzielić populację osadzonych tu skazanych pomiędzy inne zakłady, w których jest „niedoludnienie”.
– To otwiera nam pole do wykorzystania tej sytuacji. Przenosząc pracowników z Grąd-Woniecko do innych zakładów pozwoli na wydanie dni wolnych funkcjonariuszom, którzy ze względów na braki kadrowe, od dłuższego czasu nie mieli dłuższego odpoczynku od pracy – przekonuje mjr Michał Zagłoba.
- A nie łatwiej zapłacić za te nadgodziny? - pytamy.
- Z czego? Część funkcjonariuszy zapewne wolałaby dostać pieniądze za nadgodziny, ale w obecnej chwili Inspktorat nie ma środków na ich wypłaty - odpowiada rzecznik prasowy dyrektora OSW w Białymstoku.
W Grądach-Woniecko pracuje około 70 funkcjonariuszy. Od 1. lutego na miejscu pozostanie ich okołom 10, a ponad 60 zasiali inne jednostki penitencjarne. Dyrekcja służby więziennej przekonuje, że po zamianach spora część kadry z zakładu w Grądach Woniecko będzie miała bliżej z domu do pracy niż ma obecnie dojeżdżając do tego zakładu z Łomży, Zambrowa czy Białegostoku.
Zawieszenie działalność oddziałów mieszkalnych, które ma nastąpić w Grądach-Woniecko od 1. lutego 2020 roku, może być wprowadzone na pół roku, ale dyrekcja okręgu białostockiego chciałaby to zrobić na rok. Do takiego rozwiązania ma dziś przekonywać pracowników zakładu w Grądach-Woniecko.
- Pewnie w ciągu tego roku nie udał się zbić wszystkich nadgodzin, bo te 200 tysięcy robi wrażenie, ale pierwsze sześć miesięcy pokaże nam, jak szybko będziemy mogli je ograniczać – dodaje mjr Michał Zagłoba.
W związku z tym, że zakład w Grądach-Woniecko jest zakładem typu półotwartego i otwartego wielu z tu osadzonych pracuje w okolicznych zakładach. Oni mają trafić do zakładu w Czerwonym Borze, by nadal mogli być dowożeni do miejsc pracy.