Honorowi członkowie i laureaci konkursu TPZŁ
Teresa Adamowska, Maria Dąbrowska i Urszula Bednarczyk-Grabowska otrzymały Honorowe Członkostwo Towarzystwa Przyjaciół Ziemi Łomżyńskiej. Wręczono je podczas uroczystego spotkania w auli I LO, podczas którego świętowano ukazanie się 60., a tak naprawdę setnego, licząc wcześniejsze warianty tytułu, pisma TPZŁ „Wiadomości Łomżyńskie”. Wręczono też nagrody za najciekawsze prace w konkursie na łomżyńskie wspomnienia „W mieście, co było mi rajem...”. Zwyciężył Janusz Dąbrowski, autor tekstu „Zakazane zabawy”. Dalsze miejsca zajęli Kazimierz Jakubowski oraz Anna Maryjewska, a nagrodę specjalną otrzymał o. Jan Bońkowski.
Uczestnicy XXX Walnego Zjazdu Delegatów Towarzystwa Przyjaciół Ziemi Łomżyńskiej mieli w czerwcu tego roku sporo pracy. Poza wyborem nowych władz (Zygmunt Zdanowicz został już na ósmą kadencję prezesem Zarządu Głównego, wiceprezesami pozostali Józef Babiel i Wawrzyniec Kłosiński) czy zmianami statutu znaleziono też czas na uhonorowanie osób wyjątkowych.
– To najwyższa władza w TPZŁ i to właśnie to ciało ma możliwość dopisać do grona honorowych członków kolejne, zasłużone dla naszego stowarzyszenia, osoby – mówił Zygmunt Zdanowicz, prezes Zarządu Głównego TPZŁ. – W tym roku, jednogłośnie i z ogromnym zadowoleniem, nadaliśmy Honorowe Członkostwo Towarzystwa Przyjaciół Ziemi Łomżyńskiej trzem osobom.
Wyróżniono malarkę Teresę Adamowską, autorkę licznych obrazów i kart świątecznych Towarzystwa, Marię Dąbrowską, wieloletnią prezes Oddziału TPZŁ w Nowogrodzie oraz Urszulę Bednarczyk-Grabowską z Koszalina, ale pochodzącą z pobliskiego Giełczyna.
– Jeżeli cokolwiek w życiu robiłam, to naprawdę nie spodziewając się jakichś laudacji czy zaszczytów – podkreślała Teresa Adamowska. – Ale to życie jest tak skonstruowane, że przychodzą momenty zatrzymania się, podsumowania i jestem niezwykle wdzięczna za takie uhonorowanie!
– Jest to dla mnie ogromnym zaskoczeniem – nie kryła wzruszenia Maria Dąbrowska. – Robiłam to zawsze z pasji, z serca, ale przychodzą chwile, że trzeba ustąpić miejsca innym i odejść.
Odejść ze stanowiska nie znaczy przestać działać, dlatego pani Maria, wraz z koleżankami z Zespołu Śpiewaczego z Nowogrodu, zadbały o kolędową oprawę wieczoru. Poetycko było dzięki uczniom I Liceum Ogólnokształcącego im. Tadeusza Kościuszki, podopiecznym Doroty Przestrzelskiej, nie zabrakło też świąteczno-okolicznościowych wystąpień.
Bardziej namacalnym prezentem dla uczestników spotkania okazał się świeżutki numer kwartalnika „Wiadomości Łomżyńskie” – co prawda z # 60 na okładce, ale przed rokiem 2005 ukazywały się też inne pisma TPZŁ, np. „Komunikat Zarządu Głównego” czy wydawane na powielaczu w latach 80. … „Wiadomości Łomżyńskie”, co łącznie daje 100 numerów.
– Nasze województwo nie dorobiło się żadnego miesięcznika, nie ma kwartalników czy innych pism – zauważał trafnie prof. Adam Dobroński. – Dlatego „Wiadomości Łomżyńskie” są czymś, bo ukazują się regularnie, są barwne, cieszą różnorodnością poruszanych tematów a do tego łączą, nie dzielą, nie jątrzą i nie tworzą frakcji, chociaż czasem krytykują.
„W mieście, co było mi rajem...”
Z niecierpliwością oczekiwano też na ogłoszenie zwycięzców VI już konkursu „W mieście, co było mi rajem...”. Wpłynęło nań dziewięć prac, o cztery więcej niż w poprzedniej edycji, a oceniali je
Ewa Sznejder i Adam Dąbrowski. – Od lat prosimy ludzi o spisywanie swoich wspomnień – mówi Wawrzyniec Kłosiński. – O tym, co w Łomży przeżyli, kiedy tu mieszkali, albo byli przejazdem, to, co im się z Łomżą kojarzy. Co roku nadchodzą więc nowe prace, w różnych kategoriach i formacie, opisujące różne sytuacje, ale często z zawierającym się w tle kawałkiem historii miasta.
Nagrodę specjalną otrzymał o. Jan Bońkowski, opisujący zmieniające się przez lata łomżyńskie ulice: od tych z czasów dzieciństwa aż do zmian po roku 1989.
– Wspominam ulice mojego miasta – mówi o. Jan Bońkowski. – Te z lat mojego dzieciństwa i młodości, a urodziłem się przecież w 1938 roku, mam więc co wspominać. Moją rodzinną ulicą jest Dworna, a później poznawałem wiele kolejnych, widziałem nazwy, które były ciągle zmieniane, bo moja ulica miała na przykład fatalną nazwę ulica Stalina, a kiedy go potępiono 22 Lipca. Ale starzy łomżyniacy pamiętali dawne nazwy: kiedyś moja mama posłała mnie po coś na aleję Legionów, ale ja nie wiedziałem gdzie to jest, a to była już wtedy ulica Świerczewskiego, też komunistyczna nazwa. Miałem też wspaniałe przeżycie, kiedy pracując na Białorusi odwiedziłem Łomżę i nie mogłem uwierzyć oczom, że wróciła przedwojenna nazwa Legionów, że nie ma Armii Czerwonej, a jest Polowa, Dworna też wróciła – i to wszystko opisałem!
Trzecie miejsce zajął Kazimierz Jakubowski z Wrocławia, drugie Anna Maryjewska z Niemiec, a zwyciężył Janusz Dąbrowski z Łomży.
– Ja mam już 80 lat, a zaraz po wojnie to wiadomo w co dzieci się bawiły – mówi Janusz Dąbrowski. – W krzyża, w palanta, ale najczęściej w wojsko. I z tej zabawy zainicjowaliśmy taką polityczną organizację Młodzi Patrioci Polski. Teraz traktuję to jako zabawę, stąd tytuł „Zakazane zabawy”, ale wtedy miało to poważny wymiar, bo działo się w 1952-53 roku, czasach stalinowskich. Ktoś z nas musiał nas wydać, bo zainteresował się nami Urząd Bezpieczeństwa. Jeden z kolegów miał już 18 lat, więc nie dopuszczono go do matury i przesiedział kilka lat. My siedzieliśmy kilka tygodni w Białymstoku w takiej izbie zatrzymań, ale po przesłuchaniach odpowiadaliśmy z wolnej stopy i dostaliśmy za tę działalność antypaństwową chyba dwa lata w domu poprawczym, w zawieszeniu na dwa lata.
Wojciech Chamryk